Jeśli nie ja, to kto? Krótko o tym, kto powinien prowadzić działania PR w NGO
"Przez ostatni rok na naszej stronie www przekonuję do tego, że PR i jego narzędzia są wprost stworzone dla III sektora. Dzięki nim o wiele łatwiej budować wizerunek organizacji wśród odbiorców. Nie wszystkie organizacje o tym wiedzą, nie wszystkie też są do tych działań przekonane. Najczęściej spotykam się z pytaniem: Kto powinien to wszystko zrobić? Kto powinien zajmować się PR-em w organizacji pozarządowej?". O PR w NGO-sach pisze Ewa Krupnik z Promuj NGO!
Niektórzy powiedzą – tylko specjaliści. Inni natomiast, że to niemożliwe, gdyż NGO-sy mają ograniczony budżet na wszystko. W takiej sytuacji promocją najczęściej zajmuje się osoba/osoby z zespołu (czasami stażyści lub praktykanci). W praktyce, zwłaszcza w przypadku małych NGO-sów, rzadko zdarza się, by do promocji wyznaczono specjalny podzespół ludzi.
Czy to dobrze? I tak, i nie. Plusem takiego rozwiązania jest to, że te osoby dużo o nas wiedzą. Znają naszą misję, mają taką samą wizję (a przynajmniej mieć powinny). I co kluczowe, mówią tym samym językiem. Jeszcze lepiej, gdy mają pewne predyspozycje do takiej pracy, ale o tym za chwilę.
Jednocześnie minus jest taki, że wyżej podane cechy mogą niekorzystnie wpływać na promocję organizacji na zewnątrz. Szkodliwym może być także brak wiedzy z zakresu public relations, jak i ograniczone spojrzenie na sytuację wewnątrz organizacji. Jeśli do tego dojdzie brak zaangażowania po stronie współpracowników, wtedy efekty mogą odbiegać od tych zamierzonych.
Czy współpracownicy mogą być dobrymi PR-owcami?
Myślę, że tak. Dla przykładu przytoczę sytuację pewnej organizacji pozarządowej. Nie było możliwości (przede wszystkim finansowej), by skorzystać z pomocy eksperta. Sytuacja była dużym wyzwaniem, ponieważ działania PR-owe były niezbędne dla skutecznej realizacji jednego z projektów organizacji. Wymyślono sposób na zaradzenie tej sytuacji. Spośród najbardziej zaangażowanych współpracowników wyłoniono osobę, która miała najlepsze cechy do pracy na stanowisku PR-owca. Udało się. Dzięki temu, jako stowarzyszenie otworzyli się na nowe możliwości. Zaznajomili się też z tematyką public relations. Co ważniejsze, na skutek tego, wiedzieli lepiej, kim są, mieli określoną wizję swoich działań, jak i cel, do którego chcieli dążyć. Rok później, kiedy zaczął się okres „prosperity”, zatrudnili nową osobę do promocji. Na tym etapie, wiedzieli już, jakiej osoby szukają do zespołu.
Jakie to mogą być predyspozycje? Czym kierować się, by wybrać spośród współpracowników osobę do działań PR? Bądź, gdy organizacja szuka nowej osoby do zespołu, jaka ta osoba powinna być?
– miłe (przyjazne) usposobienie (warto nie tylko w tym zawodzie);
– myślenie krytyczne – zwłaszcza wobec własnych tekstów;
– zachowanie zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych;
– budowanie myśli i zdań z prostym przekazem;
– głód wiedzy (zwłaszcza z zakresu PR-u i ciągły rozwój w tym zakresie);
– umiejętność słuchania i odpowiadania;
– otwarcie się na nowe;
– niepoddawanie się zbyt łatwo;
– szczerość i prostolinijność;
– łatwość pisania – poprawny język;
– znajomość programu graficznego;
– znajomość środowiska Internetu – zwłaszcza social media;
– wielozadaniowość
– „kontrolowaną agresję”, a więc stan pośredni pomiędzy pasywnością a przesadną agresywnością. W praktyce oznacza to, że wiemy, kiedy włączyć adrenalinę a kiedy powinna być wyłączona;
– cierpliwość, która bardzo się przydaje, zwłaszcza w kontaktach z mediami;
– łatwość wystąpień przed ludźmi/kamerą, pomagającą powstrzymać lęk, odrzucić obawy np. przed wykonaniem rozmowy telefonicznej z dziennikarzem lub wystąpieniem przed kamerą;
– osobowość medialną, która nie oznacza wyglądu modelki/modela, ale poprawną postawę i charakterystyczny głos. Często zapominamy, że nie tylko nas widzą, ale i słyszą!
Poniżej infografika z większością przydatnych cech, trochę z przymrużeniem oka.
Źródło: inf. nadesłana