Jedyna na Mazowszu szkoła dla dzieci z trudnościami w uczeniu się musi szukać nowej siedziby. - Nie możemy uwierzyć, że nie ma w Warszawie miejsca dla takiej placówki - mówi szef prowadzącej ją fundacji.
- Moje dzieci odmówiły chodzenia do szkoły w okolicy, bo czuły się wykluczone. Od dwóch lat wstają o 4.30 i jeżdżą 80 km do Warszawy - mówi Jolanta Kosińska, mama bliźniąt z Rawy Mazowieckiej.
Placówka istnieje od czterech lat, ma 50 absolwentów i 70 uczniów. 85 proc. z nich ma ADHD, prócz tego dysgrafię, dysleksję. Nie mogą wysiedzieć w ławce 45 minut. Większość z nich ma wysoki iloraz inteligencji. - Takie dzieci wymagają odpowiednich nauczycieli: bez kompleksów, problemów z samooceną - uważa Grzegorz Marcinkowski, prezes Adysa. - Spośród 700 kandydatów do pracy nadawało się może z 30.
Adys na początku mieścił się w budynku technikum kolejowego na Ochocie. Od dwóch lat wynajmuje pomieszczenia w Gimnazjum nr 45 przy Żelaznej, jednak musi się przenieść. - Od września w tym miejscu będzie Międzyszkolny Zespół Nauczania Mniejszości Ukraińskiej - wyjaśnia Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka Woli. - Umowa fundacji wygasa z końcem lipca, wiedzą o tym od marca.
Fundacja poprosiła ratusz o pomoc w szukaniu lokalu. - Staramy się, ale trudno tak po prostu wskazać: tu mamy dla was gotowy lokal - przyznaje Joanna Gospodarczyk, dyrektorka miejskiego biura edukacji.
Rodzcie uczniów Adysa podkreślają jednak, że prowadzona przez fundację szkoła działa inaczej: lekcje są półgodzinne lekcje, grupy małe. Współpracuje też ona z placówką Hebo w Bonn, która od ponad 30 lat z sukcesem prowadzi edukację uczniów z trudnościami w uczeniu się.
- Przez normalną szkołę nasze dzieci były postrzegane jako leniwe i obniżające poziom - mówi Małgorzata Dąbrowska. - Nikt mi nie wmówi, że w zwykłej szkole publicznej nauczyciele potrafią pracować z uczniami z dysfunkcajmi. Nie potrafią. Testowałam to 11 lat. Teraz dostaję ze szkoły 2-3 maile w tygodniu. Informują mnie, jakie postępy robi mój syn. Wiem, że nauczyciele angażaują się, aby pomóc Stefanowi. A on pierwszy raz usłsyszał, że jest zdlnym chłopakiem. Nietrudno się domyśleć, jaki mialo to wływ na jego samoocenę.
Jolanta Kosińska: - Jeżeli Adys nie znajdzie nowej siedziby, nie wiem co zrobię z dziećmi.
Źródło: Gazeta Stołeczna