Jędrzejewski: Nie musisz posiadać samochodu, ale możesz go „mieć”, gdy jest ci potrzebny
Nie przesadzimy wszystkich do komunikacji zbiorowej i nie to jest celem. Transport zbiorowy powinien być w mieście „kręgosłupem” mobilności mieszkańców, a transport współdzielony czy indywidualny – jej uzupełnieniem.
Stowarzyszenie Mobilne Miasto działa od niecałych dwóch lat. Promujemy transport współdzielony jako rozwiązanie pomiędzy transportem zbiorowym a indywidualnym. Chcemy zwrócić uwagę na usługi, które dają dostęp do mobilności bez konieczności posiadania pojazdów indywidualnych. W naszym przekonaniu – nie musimy być właścicielami samochodów ani innych pojazdów.
Współpracujemy z kilkunastoma firmami, które mają podobną wizję: chcą efektywniejszej mobilności, minimalizacji negatywnych skutków nadmiernego ruchu pojazdów prywatnych, a przez to – lepszych miast i wyższej jakości życia. Są to firmy szeroko związane z rynkiem transportu współdzielonego. Nie tylko te dostarczające same pojazdy, ale także odpowiednią technologię oraz usługi związane z mobilnością. Promujemy różne środki współdzielonego transportu: rowery, e-hulajnogi, skutery, samochody, pojazdy zarówno nisko- jak i bezemisyjne. Nie ograniczamy się tylko do zeroemisyjnej ekomobilności. Usługi współdzielone realizowane pojazdami z napędem konwencjonalnym są wciąż dużo bardziej ekologiczne niż transport indywidualny.
Naszym celem jest, aby w miastach były mniejsze korki, czystsze powietrze, więcej przestrzeni publicznej dla mieszkańców. Wskazujemy na społeczne korzyści – dla samorządów, dla mieszkańców – płynące z przechodzenia na mobilność współdzieloną.
Miasta nie są z gumy
Mobilność współdzielona może wyjść naprzeciw potrzebom różnych grup społecznych. Przede wszystkim jednak – jako forma pośrednia między transportem zbiorowym i indywidualnym – może zastępować potrzebę posiadania pojazdów. Obecnie nierzadko już przeciętna rodzina w mieście posiada nie jeden, a dwa lub więcej samochodów. Naszym zdaniem nie jest to potrzebne. Nie mówiąc o kosztach, jakie generuje to dla naszych kieszeni, dla naszego otoczenia, dla miasta, ba, dla środowiska.
Miasta nie są z gumy. Coraz większa liczba samochodów prywatnych powoduje, że ich przechowywanie zajmuje coraz więcej przestrzeni wspólnej, którą można by zagospodarować inaczej, bardziej atrakcyjnie i z pożytkiem dla mieszkańców. Już blisko 7/10 mieszkańców posiada w Polsce samochód. To są absolutne europejskie rekordy. Próg liczby posiadanych aut, przy którym miasta można określić mianem zrównoważonych, jest co najmniej 2-krotnie niższy.
Współdzielone środki transportu są uzupełnieniem różnych form mobilności w mieście, której podstawę stanowić winna komunikacja zbiorowa – jako najbardziej efektywna, zrównoważona i oszczędna forma mobilności. Jednak osoba korzystająca z komunikacji zbiorowej potrzebuje pomocy, aby ostatecznie dotrzeć do celu – tzw. pierwszy i ostatni kilometr swojej podróży może właśnie pokonać współdzielonymi środkami transportu. Mobilność współdzielona to oferta, która wzbogaca transport miejski. W pierwszych miastach wprowadzane są wspólne platformy cyfrowe, zbierające różne usługi mobilności współdzielonej i skorelowane z transportem zbiorowym – dzieje się tak np. w Berlinie, w Sztokholmie, w Helsinkach, w Londynie. Również w Polsce pracujemy nad takimi rozwiązaniami – np. w Warszawie oraz Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Marchewka, nie kij
Przekonanie mieszkańców miasta, użytkowników pojazdów indywidualnych do zmiany przyzwyczajeń nie jest ani proste, ani szybkie. To jest kwestia zmiany mentalności. Mobilność współdzielona może być zachętą do tego, marchewką, nie kijem, ponieważ nie chodzi o radykalizację postaw. I między innymi dlatego, że – jako marchewka – nie wzbudza protestów społecznych związanych z ograniczeniami w ruchu aut prywatnych, jest niemalże predestynowana do tego, żeby być zarówno wspieraną przez polskie samorządy, jak i dostrzeżoną przez centralnego ustawodawcę, który mógłby – analogicznie jak dla usług taxi czy samochodów elektrycznych – przewidzieć określone zachęty dla korzystania ze współdzielonej mobilności. Z pożytkiem dla miast i środowiska.
Możemy bowiem udowodnić, na podstawie szeregu badań, że samochód jest najmniej efektywnym środkiem transportu w mieście. A mobilność współdzielona jest o wiele bardziej opłacalna ekonomicznie dla użytkowników niż posiadanie auta na własność. Wystarczy zrobić rachunek: policzyć, ile miesięcznie kosztuje nas samochód – biorąc pod uwagę jego cenę, spadającą wartość, utrzymanie (ubezpieczenie, naprawy), parkowanie. Są organizacje, które wyliczyły średni koszt utrzymania samochodu na rynku niemieckim – jest to ok. 700 euro miesięcznie. W USA – 600 dolarów miesięcznie. W Polsce – przy realnych kosztach jest to około 2000 zł na miesiąc. Przy czym już kwoty nawet kilkukrotnie mniejsze pozwalają nam na korzystanie z usług mobilności współdzielonej w taki sposób, aby było nam wygodnie przemieszczać się po mieście – także samochodem, gdy jest nam potrzebny.
Dzięki współdzielonej mobilności jesteśmy w stanie realnie zaoszczędzić na nieposiadaniu samochodu, niewiele tracąc przy tym na swej mobilności. Nie przesadzimy wszystkich do komunikacji zbiorowej i nie to jest naszym celem. Transport zbiorowy powinien być w mieście „kręgosłupem” mobilności mieszkańców, a transport współdzielony czy indywidualny – jej uzupełnieniem.
Potrzebne nowe rozwiązania w polityce transportowej miast
Nasze stowarzyszenie przygotowało i opublikowało w lipcu 2019 roku wraz z portalem SmartRide.pl raport „Współdzielona mobilność na progu przełomu” - pierwszy raport i przewodnik po polskim rynku współdzielonej mobilności i usługach MaaS (Mobility-as-a-Service) wraz z prognozami rozwoju. Pokazujemy w nim, jak ta wciąż nowa forma korzystania z pojazdów wygląda obecnie i jak będzie się rozwijała w perspektywie roku 2025. Nie ma co ukrywać, że obecnie udział transportu współdzielonego w mobilności w Polsce można opisać ułamkami, nawet nie procentami. Jednak z prognoz wynika, że za 10 czy 20 lat nawet 30% usług transportowych będzie właśnie współdzielonych. Nie stanie się to jednak samoczynnie. Konieczne do tego jest wprowadzanie nowych rozwiązań w politykach transportowych miast – a mówiąc wprost, wspieranie mobilności współdzielonej w miejsce indywidualnej. Robi tak już wiele miast w Europie – Londyn, Sztokholm, Berlin, Wiedeń, Amsterdam, Paryż. Czasami te zmiany są inicjowane przez firmy, czasami przez lokalne władze, ale najlepszy efekt przynosi dialog i partnerstwo jednych i drugich.
Również w Polsce łatwiej te zmiany byłoby wprowadzać, gdyby korzyści ze współdzielenia mobilności zostały dostrzeżone przez administrację publiczną. Niestety trudno dziś wskazać polskie miasto, które aktywnie i kompleksowo wspiera kategorię transportu, jaką jest współdzielona mobilność.
W Warszawie nie wygląda to niestety najlepiej. Urzędnicy z poszczególnych biur są co prawda zainteresowani tym, co robimy: spora ich reprezentacja uczestniczyła choćby w organizowanych przez nas ostatnio warsztatach o współdzielonych e-hulajnogach w przestrzeni publicznej, które były elementem publicznych konsultacji nowych regulacji dla UTO (urządzeń transportu osobistego). Jednak o wiele trudniej jest już uzyskać jakiekolwiek konkretne deklaracje od władz miasta. Na różnych konferencjach słyszymy, że Warszawa wspiera tzw. „sharing”, ale dla osób zajmujących się tym zagadnieniem na co dzień nie są to słowa znajdujące pokrycie w rzeczywistości.
Są jednak znakomite przykłady wspierania współdzielonej mobilności zagranicą i wierzymy, że i w Warszawie, i innych polskich miastach, z czasem przekonamy decydentów do korzyści, której niesie ekonomia współdzielenia w mobilności.
Póki co tzw. Warszawska Polityka Mobilności – dokument świetnie odpowiadający na potrzeby współczesnego, już mniej samochodowego miasta – została zamrożona przez decydentów i odrzucona przez radnych jako zbytnio radykalna, tzn. stawiająca na ruch pieszy, rowerowy, mobilność aktywną, transport zbiorowy. Zrównoważony transport i mobilność nie jest priorytetem dla obecnych władz miasta. Ale nie poddajemy się – walczymy o ważną sprawę, ważną dla wszystkich mieszkańców i nie ma innego scenariusza niż budowa miasta dla ludzi, o dużo bardziej zrównoważonej mobilności niż obserwujemy to dzisiaj.
Adam Jędrzejewski – założyciel i prezes Stowarzyszenia Mobilne Miasto
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23