Mieszkańcy, którzy jako pierwsi złożyli swoje wnioski do budżetu partycypacyjnego zaczynają już dostawać informacje, czy ich projekty spełniają wymogi formalne. Jednak to czy projekt może się zakwalifikować do kolejnego etapu selekcji - nie zawsze jest takie oczywiste.
Łukasz Gawryś mieszka na Ochocie. W pierwszej połowie lutego złożył wniosek do budżetu partycypacyjnego w tej dzielnicy. Przewiduje on uspokojenie ruchu na ulicy Opaczewskiej, na odcinku od Al. Bohaterów Września do ronda przy centrum handlowym Blue City. Zależy mu na poprawieniu bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów, którzy przemieszczają się tą ulicą. Proponuje ograniczenie dopuszczalnej prędkości na tym odcinku do 30 km/h oraz montaż progów zwalniających, które będą na kierowcach wymuszać odpowiednią prędkość. Ulicą Opaczewską jeżdżą autobusy, więc we wniosku zaznaczył, że powinny zostać zastosowane tzw. progi wyspowe, czyli takie, które mieszczą się miedzy szeroko rozstawionymi kołami autobusów miejskich i nie zmniejszają komfortu jazdy pasażerów. – To jest dobrze przemyślany projekt. Formalnie ja jestem wnioskodawcą, ale to efekt pracy kilku osób, którym zależy na poprawie bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów. Wspólnie nad nim dyskutowaliśmy i szukaliśmy najlepszych możliwych rozwiązań – tłumaczy Łukasz Gawryś.
Niewygodne projekty
Po złożeniu wniosku oczekiwał, że skontaktują się z nim urzędnicy, by przekazać mu informację na temat tego, czy projekt spełnia wymogi formalne. Wydarzyło się jednak coś innego: – Zadzwonił do mnie pracownik Urzędu Dzielnicy Ochota i namawiał, żebym wycofał wniosek. Mówił, że dzielnica zaplanowała na lata 2017/2018 przebudowę skrzyżowania ul. Opaczewskiej z al. Bohaterów Września i mój projekt może ograniczać swobodę w projektowaniu węzła – tłumaczy Łukasz Gawryś.
– Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – mówi Ewa Stokłuska, współprzewodniczącą warszawskiej Rady ds. budżetu partycypacyjnego. Jeżeli urząd dzielnicy uważa, że projekt spełnia wymogi formalne – powinien go zaakceptować. Jeżeli uważa, że nie spełnia – powinien go odrzucić i jasno podać przyczynę. Jeśli wniosek budzi zastrzeżenia, a został złożony przed 16 lutego, powinno się wskazać, co należy w nim zmienić, aby był poprawny – wyjaśnia.
O komentarz poprosiliśmy komórkę Urzędu Dzielnicy Ochota odpowiedzialną za kontakt z mediami: "Przebudowa skrzyżowania ul. Opaczewskiej i al. Bohaterów Września jest zadaniem inwestycyjnym Dzielnicy Ochota m.st. Warszawy, wpisanym do Wieloletniej Prognozy Finansowej Miasta Stołecznego Warszawy na lata 2013-2042.[…] Jest wysoce prawdopodobne, że realizacji tego projektu będzie towarzyszyła zmiana organizacji ruchu na ul. Opaczewskiej, na odcinku od ul. Szczęśliwickiej do Al. Jerozolimskich." – czytamy w odpowiedzi urzędu. W dalszej cześci stanowiska dowiadujemy się, że w sytuacji, gdy wnioski składane do budżetu partycypacyjnego – w szczególności te złożone przed 16 lutego – pokrywają się z planowanymi zadaniami dzielnicy, pracownicy urzędu kontaktują się z wnioskodawcami i informują o takich planach. "Wnioskodawca może wówczas wycofać swój projekt i poczekać na realizację zadania przez dzielnicę (i złożyć np. inny projekt) lub podtrzymać go – jeśli zostanie wskazany w głosowaniu mieszkańców jako zadanie do realizacji w 2015 r., dzielnica wprowadzi zmiany do WPF i przyspieszy jego realizację. Ponieważ autorowi projektu "Bezpieczna Opaczewska: uspokojenie ruchu" zależy na możliwie szybkiej jego realizacji, projekt ten będzie rozpatrywany przez Wydział Infrastruktury dla Dzielnicy Ochota niezależnie od planów związanych z przebudową skrzyżowania ul. Opaczewskiej i al. Bohaterów Września." – zapewnia Urząd Dzielnicy Ochota.
Wnioski pozytywnie zweryfikowane
Regulamin budżetu partycypacyjnego określa sytuacje, w których wnioski mogą zostać odrzucone z przyczyn formalnych lub finansowych. Dotyczy to sytuacji, gdy formularz został niepoprawnie wypełniony albo gdy projektu nie da się zrealizować w ciągu jednego roku budżetowego. Projekt musi się ponadto mieścić w zakresie zadań własnych dzielnicy. Teren, na którym ma być realizowany projekt, powinien być we władaniu miasta i nie może być obciążony roszczeniami osób trzecich. Niektóre dzielnice dopuszczają realizację wniosku na terenach nienależących do miasta albo takich wobec których są roszczenia, ale wnioskodawca musi wtedy dysponować zgodą dysponenta terenu na jego wykorzystanie. Autorzy projektów muszą też pamiętać, że wartość projektu nie może przewyższać kwoty przeznaczonej na daną dzielnicę lub obszar – jeśli dzielnica została podzielona na obszary.
W regulaminie nie ma natomiast szczegółowego katalogu sytuacji, w których projekty będą odrzucane z innych powodów. Na przykład niezgodności z miejscowymi planami zagospodarowania czy różnego rodzaju strategiami. To może być zaskoczeniem dla autorów niektórych projektów.– Celowo nie wprowadziliśmy takiego zamkniętego wykazu do regulaminu, bo musielibyśmy wymienić zbyt wiele dokumentów. Jest tam dlatego zapis, w którym mowa jest o tym, że projekty muszą być zgodne z prawem – również miejscowym. To oznacza, że jeśli jakieś zamierzenia miasta lub dzielnic zostały spisane w formie uchwalonych dokumentów, to projekty do budżetu partycypacyjnego nie mogą być z nimi niezgodne – wyjaśnia Anna Petroff-Skiba, naczelniczka Wydziału Konsultacji Społecznych i Partycypacji w Centrum Komunikacji Społecznej.
Zatem projekt nie może być sprzeczny np. z Wieloletnią Prognozą Finansową albo Polityką Transportową Warszawy. Ale już na przykład koncepcje zamawiane przez dzielnice, które nie są dokumentami przyjętymi uchwałą albo projekty budowalne czy projekty organizacji ruchu – których może być kilka różnych dla jednej ulicy – nie powinny być już wiążące dla osób składających wnioski do budżetu obywatelskiego.
Wspólne pieniądze, wspólne korzyści
Pojawiają się również inne wątpliwości. Niektórzy mieszkańcy zgłaszają projekty mające na celu doinwestowanie publicznych szkół lub przedszkoli. Na przykład w formie nowych placów zabaw na terenie zamkniętego ogródka. – To, co powstanie ze środków budżetu partycypacyjnego powinno być dostępne dla wszystkich mieszkańców. W takich sytuacjach sugerujemy autorom projektów, aby teren na którym pojawi się taka inwestycja, był terenem otwartym, dostępnym dla wszystkich. Jeżeli nie ma takiej możliwości – informacja o tym powinna być wyraźnie wpisana w propozycję projektu, tak aby każdy głosujący zdawał sobie z tego sprawę – tłumaczy Anna Petroff-Skiba.
Wśród propozycji mieszkańców pojawiają się również wnioski o stawianie pomników. Ale są to decyzje, które leżą w gestii Rady Warszawy. – Nasze zdanie jest takie, że te projekty powinny zostać dopuszczone, przy czym ostateczna decyzja będzie należeć do Rady Warszawy. Jeśli poparcie dla takiego pomysłu wśród mieszkańców będzie duże – rada najprawdopodobniej podejmie odpowiednią uchwałę – przewiduje Anna Petroff-Skiba.
Co zrobić jeśli urzędnicy mają zastrzeżenia do naszego projektu, a naszym zdaniem nie mają do tego podstaw? Procedura zgłaszania wniosków nie przewiduje możliwości odwołania się wnioskodawcy od decyzji. Warto natomiast zasygnalizować problem dzielnicowemu zespołowi ds. budżetu partycypacyjnego. W przypadku gdy ma on wątpliwości czy decyzja jest słuszna, może poprosić komórkę urzędu, która dokonywała weryfikacji, by zrobiła to jeszcze raz.
– Budżet partycypacyjny funkcjonuje w Warszawie po raz pierwszy. Trzeba się liczyć z tym, że będą pojawiać się różnego rodzaju niejednoznaczne sytuacje. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Bardzo ważne jest natomiast, żeby urzędnicy – tam gdzie się da – szli na rękę mieszkańcom, a tam gdzie się nie da – włożyli trud w wyjaśnienie, dlaczego projekt musi zostać odrzucony – uważa Dariusz Kraszewski, członek Rady ds. budżetu partycypacyjnego. – Musimy też wyciągać wnioski i uwzględnić je w kolejnych latach – podsumowuje.
Źródło: warszawa.ngo.pl