Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Małe gminy nie powinny nastawiać się tylko na fundusze dla obszarów wiejskich. Warto by zainteresowały się też EFS-em, którego budżet wzrośnie o 25 proc. – uważa Jan Olbrycht. Europoseł nie wyklucza, że w przyszłości ze środków funduszu społecznego możliwa będzie realizacja "działań twardych".
Marcin Przybylski: Niedawno Komisja Europejska przygotowała pakiet rozporządzeń dotyczących polityki spójności po 2013 r. Czego mogą się po nich spodziewać gminy wiejskie?
Jan Olbrycht: Dla gmin wiejskich ważne będzie to co pod koniec 2011 r. Komisja Europejska przedstawi w tzw. Wspólnych Ramach Strategicznych. Komisja określi w nich jakiego typu działania chciałaby przy pomocy środków europejskich wspierać w latach 2014-2020. Istotne jest to, że w tych wspólnych ramach strategicznych mają się zmieścić fundusze klasycznie związane z polityką regionalną, czyli EFRR i Europejski Fundusz Spójności, ale też dwa fundusze, które dotyczą polityki rolnej. Inaczej mówiąc będzie wspólne programowanie EFRR i EFROW.
To dla gmin ważny sygnał. Oznacza bowiem, że będą musiały bardzo dokładnie sprawdzić jakiego typu działania będą wspierane z jednego funduszu, a jakie z drugiego. Musimy uniknąć sytuacji, w której gminy wiejskie mogą korzystać głównie z funduszu rozwoju obszarów wiejskich, a EFRR jest przeznaczony na inwestycje inne niż wiejskie.
Czyli pomysł łączenia wielu funduszy w jednym programie operacyjnym jest aktualny?
- Oczywiście. Niestety na razie kwestia programów wielofunduszowych nie idzie zbyt dobrze. Wygląda na to, że niektóre administracje brukselskie będą chciały utrzymać niezależność przepływów finansowych. Może się to skończyć tym, że będziemy mieć sytuację podobną do obecnej, czyli np. dla gminy istotne będzie tylko to do jakiego funduszu ma występować, czy to jest RPO czy PROW.
My natomiast uważamy, że skoro będzie wspólne programowanie to i programy powinny być wielofunduszowe.
Podziela Pan pesymizm polskich gmin dotyczący nowej perspektywy 2014-2020? Chodzi m.in. o cele strategii Europa 2020, w których nie ma mowy o wspieraniu lokalnych dróg. Obawy budzi też sprawa niekwalifikowalności VAT-u od inwestycji samorządowych.
- Ewidentnie na poziomie europejskim jest zamiar żeby nie uznawać VAT-u za wydatek kwalifikowalny. Zapowiada się ciężka walka, żeby to utrzymać ponieważ, część krajów członkowskich uważa, że jest to ukryte dofinansowanie państwa.
Co do pesymizmu to raczej go nie podzielam. Strategia Europa 2020 jest bardzo ogólna. Wszystko zależy od odpowiedniej konstrukcji programów operacyjnych.
Czyli wracamy do kwestii wielofunduszowości?
- Próbujemy tą koncepcję przepchnąć w PE tak żeby dawała efekty. Dlatego jeżeli gminy wiejskie nastawią się tylko na fundusz rozwoju obszarów wiejskich to będzie ich błąd. Samorządy powinny zwrócić uwagę, że ogromnie wzrośnie ilość pieniędzy na Europejski Fundusz Społeczny. Będzie to aż o 25 proc. więcej iż obecnie. W parlamencie będziemy natomiast walczyli, żeby z EFS możliwe było realizowanie jak najszerszych projektów.
Będziemy też chcieli, żeby w EFS-ie rozszerzyć tzw. „cross-financing”, co umożliwi także inwestycje w działania twarde.
Wolelibyśmy, żeby można było łączyć fundusze, ale tak jak wspomniałem obawiam się, że administracja brukselska nie przełknie, żeby np. jeden projekt można było finansować z trzech funduszy.
Co do dróg to właśnie w środę Komisja ogłosiła duży plan rozwoju sieci transportowych i energetycznych.
Ale on dotyczy dużych projektów sieci transeuropejskich.
- Tak, ale tutaj chodzi o pewną filozofię. Komisja najpierw mówi, że ważna jest Europa 2020, a potem, że dla całej strategii niezbędna jest infrastruktura drogowa. Oczywiście KE ma na myśli duże projekty, ale skoro tak, to ten sam sposób myślenia możemy z powodzeniem zastosować do infrastruktury małej. O takie zapisy w rozporządzeniach będziemy w Parlamencie Europejskim zabiegać.
Infrastruktura drogowa może mieć bowiem charakter innowacyjny. Droga w określonym miejscu może przecież zwiększać szanse na tworzenie małych i średnich przedsiębiorstw. Zbudowanie drogi byle gdzie, żeby tylko połączyła dwa miejsca, w nowej perspektywie może już nie przejść.
Czyli obawy, że znikną dotacje na lokalne drogi po 2013 r. są nieuzasadnione?
- Ależ oczywiście. Natomiast tak jak powiedziałem, na pewno należy oczekiwać zaostrzenia kryteriów, zwiększenia nacisku na sensowność wydatków i na tzw. „result orientation”.
Polskie samorządy alarmują też, że wprowadzone przez rząd ograniczenia w zadłużaniu JST oraz dokładanie im nowych zadań bez zabezpieczenia środków spowodują, że w nowej perspektywie zabraknie im na wkład własny do unijnych projektów. Widzi Pan takie ryzyko?
- W skali Polski nie, ale w skali poszczególnych gmin tak. Wszystko zależy od poziomu finansowego samorządu, ale też od roztropności i umiejętności rozkładania inwestycji na lata. Znam wiele takich gmin, które przygotowały plan nie do wykonania, działając na zasadzie, że jakoś to będzie. Nie tędy droga. Moim zdaniem koniecznością stają się działania wielopoziomowe, w których projekty są realizowane przez kilka lub kilkanaście gmin.
Zresztą dziś jesteśmy już w takiej sytuacji, że gminy, powiaty i województwa muszą się razem dogadać i razem poskładać budżety. Może się bowiem okazać, że z punktu widzenia interesu województwa, czy powiatu trzeba będzie zainwestować tam gdzie gmina nie ma pieniędzy. W tej sytuacji konieczne jest stworzenie mechanizmu, według zasady „dostaniecie pieniądze pod warunkiem, że zrobicie wspólny projekt”. To bardzo radykalne postawienie sprawy, ale w wielu europejskich krajach ten system działa bardzo dobrze.
/mp/
Jan Olbrycht: Dla gmin wiejskich ważne będzie to co pod koniec 2011 r. Komisja Europejska przedstawi w tzw. Wspólnych Ramach Strategicznych. Komisja określi w nich jakiego typu działania chciałaby przy pomocy środków europejskich wspierać w latach 2014-2020. Istotne jest to, że w tych wspólnych ramach strategicznych mają się zmieścić fundusze klasycznie związane z polityką regionalną, czyli EFRR i Europejski Fundusz Spójności, ale też dwa fundusze, które dotyczą polityki rolnej. Inaczej mówiąc będzie wspólne programowanie EFRR i EFROW.
To dla gmin ważny sygnał. Oznacza bowiem, że będą musiały bardzo dokładnie sprawdzić jakiego typu działania będą wspierane z jednego funduszu, a jakie z drugiego. Musimy uniknąć sytuacji, w której gminy wiejskie mogą korzystać głównie z funduszu rozwoju obszarów wiejskich, a EFRR jest przeznaczony na inwestycje inne niż wiejskie.
Czyli pomysł łączenia wielu funduszy w jednym programie operacyjnym jest aktualny?
- Oczywiście. Niestety na razie kwestia programów wielofunduszowych nie idzie zbyt dobrze. Wygląda na to, że niektóre administracje brukselskie będą chciały utrzymać niezależność przepływów finansowych. Może się to skończyć tym, że będziemy mieć sytuację podobną do obecnej, czyli np. dla gminy istotne będzie tylko to do jakiego funduszu ma występować, czy to jest RPO czy PROW.
My natomiast uważamy, że skoro będzie wspólne programowanie to i programy powinny być wielofunduszowe.
Podziela Pan pesymizm polskich gmin dotyczący nowej perspektywy 2014-2020? Chodzi m.in. o cele strategii Europa 2020, w których nie ma mowy o wspieraniu lokalnych dróg. Obawy budzi też sprawa niekwalifikowalności VAT-u od inwestycji samorządowych.
- Ewidentnie na poziomie europejskim jest zamiar żeby nie uznawać VAT-u za wydatek kwalifikowalny. Zapowiada się ciężka walka, żeby to utrzymać ponieważ, część krajów członkowskich uważa, że jest to ukryte dofinansowanie państwa.
Co do pesymizmu to raczej go nie podzielam. Strategia Europa 2020 jest bardzo ogólna. Wszystko zależy od odpowiedniej konstrukcji programów operacyjnych.
Czyli wracamy do kwestii wielofunduszowości?
- Próbujemy tą koncepcję przepchnąć w PE tak żeby dawała efekty. Dlatego jeżeli gminy wiejskie nastawią się tylko na fundusz rozwoju obszarów wiejskich to będzie ich błąd. Samorządy powinny zwrócić uwagę, że ogromnie wzrośnie ilość pieniędzy na Europejski Fundusz Społeczny. Będzie to aż o 25 proc. więcej iż obecnie. W parlamencie będziemy natomiast walczyli, żeby z EFS możliwe było realizowanie jak najszerszych projektów.
Będziemy też chcieli, żeby w EFS-ie rozszerzyć tzw. „cross-financing”, co umożliwi także inwestycje w działania twarde.
Wolelibyśmy, żeby można było łączyć fundusze, ale tak jak wspomniałem obawiam się, że administracja brukselska nie przełknie, żeby np. jeden projekt można było finansować z trzech funduszy.
Co do dróg to właśnie w środę Komisja ogłosiła duży plan rozwoju sieci transportowych i energetycznych.
Ale on dotyczy dużych projektów sieci transeuropejskich.
- Tak, ale tutaj chodzi o pewną filozofię. Komisja najpierw mówi, że ważna jest Europa 2020, a potem, że dla całej strategii niezbędna jest infrastruktura drogowa. Oczywiście KE ma na myśli duże projekty, ale skoro tak, to ten sam sposób myślenia możemy z powodzeniem zastosować do infrastruktury małej. O takie zapisy w rozporządzeniach będziemy w Parlamencie Europejskim zabiegać.
Infrastruktura drogowa może mieć bowiem charakter innowacyjny. Droga w określonym miejscu może przecież zwiększać szanse na tworzenie małych i średnich przedsiębiorstw. Zbudowanie drogi byle gdzie, żeby tylko połączyła dwa miejsca, w nowej perspektywie może już nie przejść.
Czyli obawy, że znikną dotacje na lokalne drogi po 2013 r. są nieuzasadnione?
- Ależ oczywiście. Natomiast tak jak powiedziałem, na pewno należy oczekiwać zaostrzenia kryteriów, zwiększenia nacisku na sensowność wydatków i na tzw. „result orientation”.
Polskie samorządy alarmują też, że wprowadzone przez rząd ograniczenia w zadłużaniu JST oraz dokładanie im nowych zadań bez zabezpieczenia środków spowodują, że w nowej perspektywie zabraknie im na wkład własny do unijnych projektów. Widzi Pan takie ryzyko?
- W skali Polski nie, ale w skali poszczególnych gmin tak. Wszystko zależy od poziomu finansowego samorządu, ale też od roztropności i umiejętności rozkładania inwestycji na lata. Znam wiele takich gmin, które przygotowały plan nie do wykonania, działając na zasadzie, że jakoś to będzie. Nie tędy droga. Moim zdaniem koniecznością stają się działania wielopoziomowe, w których projekty są realizowane przez kilka lub kilkanaście gmin.
Zresztą dziś jesteśmy już w takiej sytuacji, że gminy, powiaty i województwa muszą się razem dogadać i razem poskładać budżety. Może się bowiem okazać, że z punktu widzenia interesu województwa, czy powiatu trzeba będzie zainwestować tam gdzie gmina nie ma pieniędzy. W tej sytuacji konieczne jest stworzenie mechanizmu, według zasady „dostaniecie pieniądze pod warunkiem, że zrobicie wspólny projekt”. To bardzo radykalne postawienie sprawy, ale w wielu europejskich krajach ten system działa bardzo dobrze.
/mp/
Źródło: Serwis Samorządowy PAP
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.