Do recepcji podchodzi gość. Po chwili rozmowy z recepcjonistą ścisza głos i nie chcąc nikogo urazić konspiracyjnie pyta: Czy to prawda, że pracują tu osoby chorujące psychicznie? Dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl pisze Agnieszka Lewonowska-Banach.
Recepcjonista odpowiada: Tak, to prawda, pracuje tu wiele osób po kryzysach psychicznych, to pensjonat prowadzony przez Stowarzyszenia Rodzin Zdrowie Psychicznie.
Gość: To wspaniała idea, by pomagać takim osobom. A przy tym, tak tu elegancko i miła obsługa. Gość nie zorientował się, że rozmawiał z osobą chorującą psychicznie.
Właśnie minął 11 rok działalności Pensjonatu U Pana Cogito w Krakowie. Niezmienne pozostaje wciąż jedno pytanie. Co jakiś czas, z pewną regularnością, wręcz przy każdej wizycie studyjnej ktoś je zadaje: jak Wy to robicie, że osoby chorujące psychicznie prowadzą pensjonat?
Nam wydaje się to być zupełnie normalne. Po prostu pracują, starają się, są zaangażowani, a my tylko im pomagamy.
Zestawiając jednak ten fakt ze smutnymi realiami, że w Polsce wciąż niewiele jest firm społecznych zatrudniających osoby chorujące psychicznie, zaczynamy doceniać nasz codzienny wysiłek. Nie ma co ukrywać, to kompetencje, zaangażowanie i stała gotowość zdrowych pracowników do niesienia pomocy przyczyniają się do tego sukcesu. Powiem więcej: to ich cechy osobowości i kompetencje społeczne sprawiają. że dogadują się z osobami niepełnosprawnymi, dają im oparcie, poczucie bezpieczeństwa, motywują do działania, kontrolują i wzbudzają odpowiedzialność za wykonywaną pracę.
Jak pracujemy?
Nasza codzienność jest w tej sprawie dość kolorowa, czasem przewrotna, a jako osoba zarządzająca pensjonatem mogę śmiało stwierdzić, że nigdy się nie nudzę, nie mam szans wpaść w rutynę. Wręcz przeciwnie, ciągle coś lub ktoś mnie zaskakuje.
Przede wszystkim wiem, że zatrudniając osobę chorującą psychicznie mam do czynienia z osobą, której stanu zdrowia nie jestem w stanie przewidzieć. Mogę próbować go monitorować, obserwować zachowania, stopień radzenia sobie z zadaniami i poszczególnymi czynnościami, jednak nie mam wpływu na fakt występowania nawrotów choroby.
Nie jesteśmy w stanie im zapobiec, bo jest to zagadnienie bardzo złożone, zależne od wielu czynników. Jednym z nich może być oczywiście poziom stresu w pracy, ale na drugim biegunie pozostaje satysfakcja i wszystkie te wartości związane z pracą, które powodują, że zachowujemy jest równowagę. To jest także przestrzeń, którą można poddać procesowi kierowania, czyli zarządzania.
Jak zarządzamy?
Znając każdego pracownika, wszyscy członkowie zespołu oraz współpracownicy niepełnosprawni są wyczuleni na różne indywidualne sygnały, które mogą zdradzać fakt pogorszenia stanu zdrowia. Jako menadżer, od razu zakładam, że mój pracownik może kiedyś nie przyjść do pracy, lub przyjść nieprzygotowanym, że może zapomnieć, co należy do jego obowiązków zawodowych. W końcu może być w stanie niezdolnym do wykonywania pracy lub wręcz w stanie pełnej psychozy.
W takiej sytuacji moje zaskoczenie jako osoby zarządzającej trwa krótko, mamy od razu opracowany scenariusz awaryjny. Natychmiast musi być gotowa osoba na zastępstwo. Wszystko musi być zorganizowane w taki sposób, aby gość hotelowy nie zorientował się, że „w tle” wykonywana jest taka praca organizacyjna. To jest nasza specyfika, część naszego profesjonalizmu, jako firmy społecznej. Niestabilność zasobów ludzkich jest wpisana, jako założenie wyjściowe i zadanie menażerskie. To uczy cały zespół elastyczności i mobilizowania sił. Uczy także odpowiedzialności za drugiego człowieka, za kolegę/koleżankę z pracy, a także za gościa hotelowego.
Radzenie sobie z kryzysami psychicznymi pracowników należy do naszej codzienności. Zawsze któryś z pracowników niepełnosprawnych ma nawrót choroby. Dla przykładu w całym 2013 roku nasi pracownicy niepełnosprawni (24 osoby) wykorzystali łącznie 481 dni zwolnienia lekarskiego. Przy średniej zatrudnienia nieco ponad pół etatu na jedną osobę wychodzi, że statystycznie przez cały rok nieobecnych z powodu choroby było prawie 3 pracowników.
To paradoksalnie zabrzmi, ale nasi pracownicy niepełnosprawni są jednocześnie najsłabszym i najsilniejszym ogniwem firmy społecznej. To od filozofii podejścia do roli pracy: wartości, jaką daje zatrudnienie w połączeniu z bardzo dobrą organizacją pracy i dużą odpowiedzialnością zespołu, zależy dobrostan przedsiębiorstwa społecznego. Wolny rynek takich absencji chorobowych nie wytrzymuje, dlatego jest to jeden z argumentów przemawiających za tym, że należy i opłaca się finansowo wspierać społeczne firmy.
Czy zdarzają się wpadki?
Oczywiście, że zdarzają się wpadki. Żaden hotel na rynku, nawet z najbardziej kompetentnymi pracownikami, nie może powiedzieć, że u nich błędy nie zdarzają się. Jednak o zadowoleniu gości nie decyduje brak wpadek, ale sposób, w jaki trudne sytuacje są rozwiązywane. Jeżeli gość zostanie odpowiednio poważnie potraktowany, uzyska adekwatną do skali niedogodności rekompensatę, to ostatecznie jest zadowolony, a przynajmniej ma poczucie dobrze, uczciwie załatwionej sprawy.
Popełnianie błędów jest elementem ludzkiej natury, niekoniecznie muszą one wynikać z powodu chorobowych deficytów pracownika niepełnosprawnego. Rolą osób zarządzających i wspierających jest pilnowanie, aby ilość i rodzaj popełnianych błędów nie wykraczał pozaprzeciętną. W końcu każdemu z nas zdarza się zapomnieć odpowiedzieć na e-mail, otworzyć kalendarz i zapisać umówioną telefonicznie wizytę u lekarza lub inne ważne spotkanie pod niewłaściwą datą. Dlaczego zatem mielibyśmy być bardziej rygorystyczni wobec pracowników niepełnosprawnych niż wobec samych siebie? Niestety, czasami jako społeczeństwo jesteśmy mniej wyrozumiali.
W zarządzaniu pensjonatem często stosujemy zasadę ograniczonego zaufania. Nie jest to nic złego ani nieprzyjemnego dla pracowników. To po prostu wyższy niż zazwyczaj poziom przewidywalności i asekuracyjności w planowaniu. Jak w ruchu drogowym: ostrożny i odpowiedzialny kierowca, dojeżdżając do skrzyżowania, na którym coś ogranicza widoczność, zmniejsza prędkość lub zatrzymuje auto. Przewiduje, że zza przeszkody ktoś może nagle wyjechać i dojdzie do kolizji. Jeżeli droga jest pusta to zmniejszenie prędkości nic nie znaczy, nie zaważy istotnie na czasie podróży. Ale gdy pojazd z zawrotną prędkością śmignie przed maską zatrzymującemu się kierowcy , to ten oddycha z ulgą, że uniknął tragedii. Ma poczucie, że coś go tknęło, że właśnie w tej sytuacji postanowił być ostrożniejszy niż zazwyczaj.
Nasza codzienna ostrożność i umiejętność przewidywania sytuacji trudnych nie raz uchroniła pensjonat i zespół przed wpadką.
Dlatego nie różnimy się od innych, a na pewno różni nas mniej niż myślisz.
Agnieszka Lewonowska-Banach, managerka Pensjonatu i Restauracji U Pana Cogito dla Ekonomiaspoleczna.pl
Tym felietonem rozpoczynamy nowy cykl Zdaniem praktyków. Zaprosiliśmy do współpracy osoby pracujące na co dzień w przedsiębiorstwach społecznych. Oddajemy im przestrzeń do wymiany myśli, doświadczeń. Mamy nadzieję, że punkt widzenia praktyków ekonomii społecznej będzie stanowił pożywkę dla owocnych dyskusji. Co tydzień na portalu pojawi się tekst kolejnych felietonistów. W przyszłym tygodniu oddamy głos Paulinie Ograbisz ze spółdzielni socjalnej PANATO. Zapraszamy do lektury, zachęcamy do komentowania oraz dyskusji.
Źródło: Redakcja Ekonomiaspoleczna.pl