Czy Warszawa może dogonić Barcelonę? Jedną z najwygodniejszych do życia europejskich metropolii z nowoczesną architekturą bez barier i przestrzeniami dostępnymi dla wszystkich.
Jeszcze u schyłku lat 70. Barcelona była innym miastem. Arterie komunikacyjne rozdzielały dzielnice mieszkaniowe niczym nieprzebyte rzeki, a piesi przeciskali się między autami zawłaszczającymi publiczne przestrzenie. Zmiany zaczęły się trzydzieści lat temu.
- Głównym hasłem było: "Nie - dla samochodów, tak - dla pieszych" - mówi Jordi Farrando, jeden z współtwórców zmian w stolicy Katalonii, sekretarz generalny Międzynarodowej Unii Architektów. Wczoraj był gościem konferencji poświęconej niwelowaniu barier architektonicznych zorganizowanej przez AMS i Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji.
Opowiadając historię odbijania miejskiej przestrzeni, pokazywał zdjęcia. Mały placyk. Trzydzieści lat temu zapchany samochodami. - To żadna przestrzeń publiczna. Proszę zobaczyć, matka z wózkiem, by przejść między autami, musi zejść z chodnika - zwracał uwagę na podstawie fotografii sprzed trzydziestu lat.
- To jak dziś w Warszawie - komentowali słuchacze.
Kolejne zdjęcie. Ten sam placyk nie do poznania. Drzewa, przestrzeń wyłożona płytkami w taki sposób, by nie tworzyć żadnych barier architektonicznych. - Po przebudowie to miejsce, choć małe, integruje lokalną społeczność - mówił architekt.
Inne zdjęcia: krawężniki z podjazdami dla niepełnosprawnych, przystanek, przy którym wyżłobienia w płytach chodnikowych doprowadzają niewidomego do drzwi autobusu.
Przekonywał, że przyjazne miasto należy projektować z myślą o wszystkich użytkownikach, bez podziałów na sprawnych i nie, bo niepełnosprawność może dotknąć każdego przejściowo bądź trwale. - Trzeba myśleć zarówno o osobach na wózkach inwalidzkich, o matkach z dziećmi, niewidomych, ludziach starszych - wyliczał.
Architekt zwracał uwagę, że o dostępność dla wszystkich planiści w Barcelonie dbali konsekwentnie przez wiele lat zarówno projektując małe placyki, jak i wielkie przedsięwzięcia, jak szeroka promenada nadmorska z plażą i parkowymi bulwarami. Promenadę, dziś wizytówkę miasta, zaczęto budować w związku z olimpiadą w Barcelonie. Stolica Katalonii wykorzystała wtedy szansę i dlatego dziś jest miastem, po którym łatwo się poruszać i w którym chce się mieszkać.
Sukces nie był oczywisty. Przykładem są Ateny, które podobną szansę w dużej części zmarnowały. Wprawdzie wzbogaciły się w dostosowane dla niepełnosprawnych metro, nowoczesny tramwaj, ale po olimpiadzie władze zaniedbały modernizację metropolii.
- Przykład Aten warto zapamiętać w Warszawie, gdzie powstaje wiele inwestycji na Euro 2012 - komentował obecny na konferencji Piotr Pawłowski, prezes stowarzyszenia Integracja.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna