Siedem sekund. Tyle masz czasu na wywołanie pozytywnego pierwszego wrażenia. Złożą się na nie twój wygląd, mowa ciała, ton głosu i parę innych niewerbalnych komunikatów. Merytoryka wkracza potem. Tak jak powinnaś, powinieneś popracować nad każdym z wymienionych elementów, tak musisz stale doskonalić swój warsztat w zakresie prezentacji swojej organizacji. Inaczej nikogo nie zainteresujesz, a wiesz, co oznacza brak zainteresowania w tym sektorze.
Czy wiesz, co mówił Alfred Hitchcock o dobrych filmach? Powinny zaczynać się od trzęsienia ziemi, a dalej napięcie ma już tylko rosnąć. Twoją prezentacją rządzi ta sama zasada. Ludzie uwielbiają słuchać opowieści. Na pewno jesteś w stanie historię swojej organizacji czy sukcesu skomponować tak, by tworzyła ciekawą fabułę. W ten sposób podbijesz serca słuchaczy.
Zaskakuj swoich słuchaczy. To podstawowy chwyt narracyjny, który pomoże ci zdobyć ich uwagę. Możesz zadać pytanie lub zagadkę – oczywiście powiązaną z tematem, o którym chcesz mówić. Przykład? Proszę bardzo. Na różnych konferencjach opowiadam o trendzie geolokalizacji, czyli informowaniu znajomych o naszym położeniu (miasto, miejsce) poprzez specjalną aplikację na telefony. Kiedy rozpoczynam prezentację, nie wspominam ani słowa o tej aplikacji. Zamiast tego pytam słuchaczy, czy wiedzą, jakie są trzy najważniejsze rzeczy w handlu nieruchomościami. Znając temat prezentacji, nie tego się spodziewają. Nie traktują mnie więc jako kolejnego nudnego prelegenta.
Chcesz poznać odpowiedź? Te trzy rzeczy to: lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja. Tak ważne jest miejsce. Jak widzisz, łączy się to z geolokalizacją i chwilę potem – po wyjaśnieniu związku – przechodzę do zasadniczej części prezentacji. Nietypowy drobiazg na otwarcie pomaga zdobyć sympatię publiczności.
Dobrą, a chyba najłatwiejszą w zastosowaniu techniką narracyjną jest opowieść o pokonywaniu problemów. To przecież prawie że mit o herosie albo bajka, w której bohater na końcu zwycięża. Być może stosujesz już tę metodę. W każdym razie pamiętaj o kilku rzeczach. Zaczynasz od postawienia problemu. Zarysowania tła. Udramatyzowania przeciwności losu. W końcu im straszniejszy przeciwnik, tym większa chwała temu, kto go pokonał, prawda? Kiedy wróg jest znany, przechodzisz przez kolejne etapy.
Przypomnij sobie dowolny film o bohaterze. Wszystkie realizują ten sam schemat. Kiedy go zauważysz, nauczysz się podobnie konstruować swoje wypowiedzi. Następnym elementem mogą być więc przygotowania do bitwy, poszukiwanie metody na pokonanie głównego złego. Na końcu finalny pojedynek, z którego wyszliście zwycięsko.
Brzmi banalnie? Być może, ale dobra realizacja tej techniki opowiadania wymaga odpowiedniego rozłożenia akcentów. Przede wszystkim, by była skuteczna, musisz nauczyć się jednej rzeczy: mówienia o sobie bez mówienia o sobie. Brzmi paradoksalnie? Właśnie w tym cała sztuka!
Twoi słuchacze chcą się od Ciebie czegoś dowiedzieć. Nawet jeśli przyszli specjalnie po to, by wysłuchać, jak osiągnąłeś, osiągnęłaś to czy tamto (bo na przykład chcą w ciebie zainwestować lub wspomóc datkiem), to twoja historia ma być dla nich ilustracją skuteczności określonych działań. Skup się na autoanalizie. Wiele osób, które osiągnęło sukces, nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Ich opowieść może być inspirująca, ale nie będzie pouczająca. Jeśli zadasz sobie właściwe pytania i zrozumiesz potrzebę twojego odbiorcy, wówczas będziesz w stanie zaprezentować siebie jako studium przypadku, co zostanie docenione.
Wiesz już, jak opowiadać. A jak to ubrać w slajdy? Jeśli miałbyś, miałabyś stosować się tylko do jednej reguły, to niech będzie to reguła Guya Kawasakiego: 10 slajdów w 20 minut z rozmiarem czcionki przynajmniej 30 punktów. Resztą pokieruje twoja kreatywność.
Dlaczego wspominam akurat tę zasadę? Jest na tyle ogólna, że uniwersalna, a jednocześnie każe pamiętać o najważniejszych elementach dobrej prezentacji. Duże czcionki nie pozwolą ci wrzucić zbyt wiele tekstu – nikt nie lubi prowadzącego czytającego ze slajdów lub, co jeszcze gorsze, każącego samodzielnie czytać pięcioakapitowe teksty z projektora. Pamiętaj, że ty jesteś tutaj najważniejsza, najważniejszy, a nie wykresy, które omawiasz. Slajdy mają być uzupełnieniem, a nie clou prelekcji.
20 minut jako całkowity czas prelekcji każe ci pamiętać, że rzadko kto będzie potrafił skupić pełną uwagę na dłużej. Mów zwięźle albo przygotuj się na znudzone spojrzenia odpływających słuchaczy. Uważasz, że to za mało? Przypomnij sobie, co mówił Albert Einstein. Jeśli nie jesteś w stanie czegoś opisać w prosty sposób, to znaczy, że sam tego do końca nie rozumiesz. Opisanie czegoś prostymi słowami nie zajmuje dużo czasu.
Dziesięć slajdów – czyli po jednym slajdzie na dwie minuty – sugeruje, że lepiej nie przesadzać z liczbą obrazków/informacji w swojej prezentacji. Podobnie nie można iść w kierunku skrajnego minimalizmu. Na ekranie musi się coś dziać, ale nie za wiele. Ale to już temat na inną okazję!
Źródło: Fundacja TechSoup