Jak się będzie zmieniać polskie społeczeństwo i gospodarka? Panel na IX OSES
Wspólna przestrzeń, wspólne dobro, dialog obywatelski - wokół tych tematów Jerzy Hausner, Rafał Woś, Krzysztof Mroczkowski i Dominika Wielowieyska spierali się o wizję przebudowy modelu społeczno-gospodarczego podczas IX Ogólnopolskich Spotkań Ekonomii Społecznej w Warszawie.
25 lat od transformacji – sukces czy porażka?
Debata zaczęła się od oceny transformacji. Dominika Wielowieyska, będąca moderatorką debaty, ale moderatorką o zdecydowanych poglądach, mocno podkreśliła pozytywną rolę Leszka Balcerowicza. Rafał Woś, publicysta ekonomiczny „Polityki” nie zgadzał się z jej opinią. „Hiperinflacja, z którą walczył Balcerowicz, została wywołana w związku z liberalnymi reformami ministra Wilczka. Jedna ręka gasiła więc to, co druga podpaliła”.
Krzysztof Mroczkowski z „Nowego Obywatela” przyznał, że na tle kilkuset ostatnich lat polskiej historii, okres po 1989 roku należy ocenić jako sukces. Jednak jeśli przyglądamy się tym czasom samym w sobie, widzimy, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Mroczkowski dodał jednak, że w 1989 roku nie wszystko zależało od nas. „Były to czasy szczytu konsensusu waszyngtońskiego, czyli liberalnej wizji gospodarki” – przypomniał Mroczkowski. Kolejnym problemem był mały kapitał Polaków, co skutkowało wykupowaniem polskich przedsiębiorstw przez kapitał zagraniczny. „Nie było pieniędzy na inwestycje” – podkreślił Mroczkowski. W efekcie mamy duży problem z nierównościami społecznymi.
Za mało obywateli w państwie
Przechodząc do debaty o zmianie Jerzy Hausner zauważył, że od dawna modeluje nie tylko o korektę, ale gruntowną przebudowę modelu społeczno-gospodarczego. Hausner powiedział, że mamy w Polsce bardzo silny indywidualizm, który odgrywa pozytywna rolę w rozwoju. Ale – jego zdaniem – rozwój nie będzie możliwy bez wzmocnienia roli państwa oraz ożywienia zasobów publiczno-obywatelskiego. „Dlaczego wszystko, co jest prywatne kwitnie, a to co publiczne gnije? Mamy domy, nie mamy dróg” – pytał Hausner i kontynuował, że rozwój sfery publiczno-obywatelskiej jest niemożliwy bez niwelowania nierówności w dostępie do kultury, edukacji i kapitału. A te nierówności rosną.
Dominika Wielowieyska podchwyciła kwestię dostępu do dobrej jakości edukacji, ale chciała ją łączyć z dalszym uelastycznieniem (dla wszystkich, nie tylko dla młodych) rynku pracy: „Elastyczny rynek pracy jest nam potrzebny, żeby lepiej reagować na zmiany – uważa Wielowieyska – ale nawet jeśli wiem, że mogę stracić pracę, chcę wiedzieć, że państwo ma dobrą ofertę dla moich dzieci”.
Nikt inny nie bronił dalszego uelastyczniania rynku pracy. Wręcz przeciwnie. Rafał Woś, wyrażając szacunek dla dokonań profesora Hausnera, jednocześnie zarzucił jemu i formacji, w ramach której był częścią władz państwowych, porzucenie polityki socjalnej i wymierzanie ciosów w najsłabszych. Woś dodał, że chciałby, aby istniała większa równowaga w debacie publicznej, żeby zostało przełamanie dyskursu liberalnego prezentowanego przez Leszka Balcerowicza, jego kolegów i uczniów. „Ci, którzy mają kapitał, poradzą sobie i nie trzeba ich chronić. Skupmy się na tych, którzy kapitału nie mają” – powiedział Woś. Zaznaczył też, że wspieranie osób z grup wykluczonych po prostu nam się opłaca.
Pytany o konkretne propozycje zmian Woś sugerował m.in. prawdziwie progresywny system podatkowy czy wzmocnienie związków zawodowych.
Również Krzysztof Mroczkowski opowiedział się za dofinansowaniem dóbr publicznych takich jak edukacja i infrastruktura, co jednak wymagać będzie według publicysty „Nowego Obywatela” podniesienia podatków od osób fizycznych.
Dominika Wielowieyska oponowała, twierdząc, że podnoszenie podatków dla najbogatszych nie przyniesie pozytywnych rezultatów. Jej zdaniem możliwe jest jednak pozyskanie pewnych przychodów z wprowadzenia podatku katastralnego czy przywrócenia podatków od spadków i darowizn.
Krzysztof Mroczkowski zwrócił również uwagę na to, że nasze społeczeństwo cierpi na deficyt kultury kooperacji: „W Niemczech, jeśli jakiś przedsiębiorca planuje ekspansję na rynki zagraniczne, ma wsparcie państwa, ale też kooperantów i podwykonawców. W Polsce biznes nie współpracuje”.
Na ten aspekt, z nieco innej perspektywy zwrócił uwagę również Jerzy Hausner. „Jako minister pracy proponowałem między innymi wprowadzenie rad pracowniczych w zakładach pracy, które wypracowywałyby układy zbiorowe, ale nie chcieli tego ani przedsiębiorcy ani związkowcy”. Hausner krytykował również niektóre związki zawodowe, które – jego zdaniem – czasem są wykorzystywane przez działaczy do partykularnych celów. Tu znów zaoponował Woś, który powiedział, że niszczenie uzwiązkowienia tam, gdzie ono jeszcze istnieje, to równanie w dół.
Wszyscy prelegenci zgodzili się natomiast w kwestii wzmocnienia roli państwa, które – ich zdaniem – powinno być aktywnym graczem na rynku innowacji, popychających gospodarkę do przodu. Ale – jak zauważył Mroczkowski – państwo powinno w większym stopniu partycypować w zyskach z innowacji, które finansuje.
Jak pobudzać partycypację?
Ważnym punktem panelu była również dyskusja na temat obywatelskiej partycypacji oraz dialogu społecznego. Profesor Jerzy Hausner postulował odebrania państwa partiom politycznym oraz uzupełnienie dialogu społecznego (lub, jak nazwał go Hausner: korporatystycznego) – między pracodawcami, związkami i rządem o prawdziwy dialog obywatelski. „Dialog korporatystyczny służy zachowaniu równowagi, a nam potrzeba dialogu, który służy rozwojowi” – powiedział Hausner. Dodał, że nie należy się obawiać, że rozwój zagrozi bezpieczeństwu. „W istocie w dzisiejszych czasach nie ma bezpieczeństwa bez rozwoju” – dodał.
Rafał Woś uznał, że „odpartyjnienie” państwa to droga do technokracji, a tylko prawdziwa demokracja przedstawicielska jest sprawdzonym narzędziem współuczestnictwa najsłabszych w rządzeniu. Wtórował mu Mroczkowski, który powiedział, że do właściwego działania społeczeństwa potrzebujemy silnych partii, związków zawodowych oraz innych stowarzyszeń i organizacji społecznych. Mroczkowski dodał, że nie będzie autentycznego dialogu obywatelskiego bez ekonomicznego upodmiotowienia obywateli. Zauważył, że doświadczenie budżetów obywatelskich wskazuje, że w tego typu partycypacji bierze udział z reguły klasa średnia. „Ludzie ci nie muszą, w przeciwieństwie do najuboższych, pracować na dwa etaty” – diagnozował Mroczkowski. Dodał, że z tego względu nie chciałby rozbijania tradycyjnego dialogu społecznego, gdyż związki zawodowe wciąż w większym stopniu niż organizacje pozarządowe, reprezentują klasę pracującą.
W tym miejscu do dyskusji włączył się z sali Henryk Wujec, który zauważył, że tendencje samorządności były bardzo silne w pierwszej „Solidarności”, jednak w roku 1989 trzeba było przede wszystkim ratować gospodarkę, tego zadania podjął się Leszek Balcerowicz, a ceną reform była marginalizacja znaczenia samorządności i samoorganizacji. „Dzisiaj jesteśmy w niszy” – podsumował Wujec, wskazując na ważną, choć mało dostrzeganą, rolę organizacji pozarządowych i przedsiębiorczości społecznej.
Jerzy Hausner w odpowiedzi zacytował Jacka Kuronia: „Organizacje powstają wtedy, kiedy istnieją prawdziwe ruchy społeczne”. A takie ruchy – zakończył Hausner – będą powstawać wówczas, gdy będzie istniała prawdziwa przestrzeń wspólna.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl