Jak przygotować szkołę na przyjęcie dzieci i młodzieży z doświadczeniem migracji?
Eskalacja wojny w Ukrainie okazała się dużym wyzwaniem dla polskiej oświaty. Powodem był wzrost liczby dzieci i młodzieży z doświadczeniem migracji. Uczniowie, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego 2022 roku wymagali dodatkowych rozwiązań systemowych ze względu na nieznajomość języka, ale również z uwagi na trudne, wojenne doświadczenia.
Z danych Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy wynika, że w roku szkolnym 2020/2021 w placówkach oświatowych w całym województwie uczyło się 1390 osób narodowości innej niż polska. Z Ukrainy była większość – 1064 dzieci. Obecnie liczba uczniów i uczennic, posiadających ochronę czasową przypisanych do kujawsko-pomorskich szkół różnego typu wynosi 7633. Do tego należy doliczyć dzieci, których rodzice posiadają inną formę legalizację pobytu. Tych jest 3885, z czego największą grupę – bo 2845 – stanowią obywatele Ukrainy, którzy naukę rozpoczęli w polskich szkołach jeszcze przed wojną. Poza uczniami zza naszej wschodniej granicy, mamy też dzieci z Afganistanu i Azerbejdżanu, a pojedyncze pochodzą z dalszych zakątków świata np. Brazylii, Egiptu, Gruzji, a nawet z Chin.
Nagły wzrost liczby dzieci i młodzieży z kraju objętego wojną sprawił, że zarówno nauczyciele, jak i uczniowie musieli odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji. Niektóre z wyzwań praktycznych jakie szkoły napotkały to:
– Największym z nich była komunikacja – przyznaje Aleksandra Gulbinowicz-Kotowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 35 im. Jarosława Dąbrowskiego w Bydgoszczy – Nie mogliśmy się porozumieć z rodzicami i dziećmi. W obszarze komunikacji musieliśmy wykonać pracę u podstaw, bo dzieci siedziały na lekcjach i nic nie rozumiały. Musieliśmy poznać nowe techniki postępowania i nauczyć się rozwiązywać nowe problemy. Początki były bardzo trudne. Zostaliśmy wrzuceni na głęboką wodę – dodaje.
Wyzwaniem okazała się sama rekrutacja, bo dyrektorzy, którzy do tej pory nie przyjmowali dzieci z doświadczeniem migracji, nie wiedzieli na jakich zasadach i do jakich klas przyjmować uczniów i uczennice. Szkoły same musiały wypracować nowe sposoby postępowania:
– Gdy rodzina chciała zapisać dziecko do klasy czwartej lub niższej to proponowaliśmy klasę niższą, by dziecko mogło spokojnie nadrobić różnice programowe i nauczyć się języka – tłumaczy Aleksandra Gulbinowicz-Kotowska – kilkoro rodziców zgodziło się na taką propozycję, ale część nalegała, by zapisać dziecko do takiej samej klasy, do jakiej chodziło w Ukrainie, żeby nie traciło roku. W takim przypadku szliśmy za namową rodziców mimo, że dzieci miały trudności z językiem – dodaje.
Szkoły musiały zapewnić pomoc psychologiczną i wsparcie merytoryczne na szerszą skalę:
– Dla uczniów z Ukrainy przyjście do polskiej szkoły było szokiem – wspomina Sylwia Kołodziejczyk nauczycielka z Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 w Bydgoszczy – Musieli zaaklimatyzować się w nowym kraju, w nowym mieście, w nowej szkole i to było bardzo trudne doświadczenie. Największym wyzwaniem dla nich było przyzwyczajenie się do nowych zwyczajów panujących w naszej szkole. Trudnością był też język. Musieli przełamać się, zacząć od najprostszych słów i zwrotów, nawet jeśli mieliby mówić niepoprawnie. To było konieczne, byśmy mogli się wzajemnie zrozumieć – zaznacza.
Zbiór dobrych praktyk
Polskie szkoły musiały często szukać rozwiązań na własną rękę. Z pomocą przyszły placówki, w których dzieci z doświadczeniem migracji uczą się od lat. Dyrektorzy i dyrektorki przekazywali sobie rady i wskazówki „pocztą pantoflową” – dzwonili do siebie, pytali o rady, o to, co się sprawdza, a czego unikać. Takie działania poprzedzały często rozwiązania systemowe. Wszystko to miało służyć przygotowaniu szkół na prowadzenie klas wielokulturowych, czyli takich, w których obok polskich dzieci uczą się też dzieci innych narodowości. Wielokulturowość bowiem sprzyja rozwojowi, ale też stawia wiele wyzwań:
– Wielokulturowość to przyszłość i jej nie unikniemy – mówi Przemysław Nowakowski, koordynator jednego z projektów edukacyjnych w Bydgoszczy – Dzięki wielokulturowości dowiemy się, że nie jesteśmy pępkiem świata, że zawdzięczamy nasz dorobek cywilizacyjny innym kulturom. Wiele dzięki temu możemy się nauczyć. Różnorodność nas wzbogaca, ale trzeba ją tak prowadzić w szkole, by nie była zarzewiem konfliktów – dodaje.
ASYSTENTKA MIĘDZYKULTUROWA
Aby przygotować szkołę na przyjęcie dzieci z doświadczeniem migracji warto zatrudnić do pomocy dodatkową osobę, która będzie porozumiewać się językiem kraju pochodzenia ucznia. W świetle przepisów krajowych, taki pracownik nie musi posiadać kwalifikacji pedagogicznych. Piotr Kowalski dyrektor Szkoły Podstawowej im. 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich w Grupie w powiecie świeckim, która zajmuje się edukacją dzieci z doświadczeniem migracji już od 15 lat:
– U nas w szkole asystentka międzykulturowa była dużo wcześniej, około 2016 roku, czyli na długo przed eskalacją wojny w Ukrainie, choć wówczas tak się ta funkcja nie nazywała – wspomina – Początkowo różne rozwiązania stosowaliśmy, by pomóc dzieciom z doświadczeniem migracji. Utworzyliśmy na przykład świetlicę, by dzieci miały miejsce tylko dla siebie. Takie, które zapewni im bezpieczeństwo i opiekę. Była też osoba oddelegowana do dzieci migrantów. Czasem zdarzały się jakieś problemy, konieczność rozmowy z rodzicami i taki pracownik ułatwiał komunikację i rozwiązywanie konfliktów. Gdy przyjęliśmy z kolei dużą grupę uczniów afgańskich, to ja zajmowałam się nimi, ponieważ jestem anglistą, a język angielski był dla nich jedynym językiem komunikacji z nami. W warszawskich szkołach jest kilku asystentów i asystentek z różnych krajów i z różnych kręgów kulturowych. My mamy obecnie tylko jedną. Nasza asystentka międzykulturowa pochodzi z Gruzji zajmuje się dziećmi pochodzącymi z państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego. Taka osoba w szkole jest nieodzowna – dodaje.
Asystentka międzykulturowa wspiera dzieci w nauce, pomaga z pracami domowymi, rozmawia z nauczycielami i rodzicami, aktywizuje i integruje uczniów oraz udziela szerokiej pomocy w adaptacji do nowych warunków.
– Moja praca polega na pomocy rodzicom w zapisywaniu dzieci do szkół – mówi Zinaida Khudoeva, asystentka międzykulturowa pracująca w szkole w Grupie – Pełnię też rolę tłumaczki podczas spotkań rodziców z nauczycielami, uczestniczę w zebraniach z rodzicami oraz wspieram dzieci w odrabianiu zadań domowych. Zdarza się, że oprowadzam dzieci po budynku szkoły, pokazuję, gdzie jest biblioteka, gdzie toaleta, gdzie sale lekcyjne – dodaje.
Kwestię zatrudnienia asystenta międzykulturowego reguluje ustawa z dnia 14 grudnia 2016 Prawo Oświatowe (Dz. U. z 2021 r., poz. 1082). Przepisy wskazują, że uczniowi, który nie zna języka polskiego, albo zna go w stopniu niewystarczającym, przysługuje pomoc osoby władającej językiem kraju pochodzenia ucznia. Osoba taka, może zostać zatrudniona na okres nie dłuższy niż 12 miesięcy, ma status pracownika samorządowego, a podstawą jej zatrudnienia jest kodeks pracy. Środki na zatrudnienie asystenta pochodzą z organu prowadzącego i są kierowane na wniosek dyrekcji szkoły. W praktyce jednak pomoc asystenta jest niezbędna nie tylko przez rok, ale znacznie dłużej.
Szkoły mają jednak problemy z finansowaniem etatów dla asystentów. Zinaida Khudoeva jest zatrudniona przez szkołę w Grupie na 6 godzin dziennie. Kolejne dwie godziny pracy w tym miejscu finansuje Fundacja Emic. W podobny sposób zatrudniona była asystentka w Szkole Podstawowej nr 35 w Bydgoszczy. Organ prowadzący, w tym przypadku Urząd Miasta Bydgoszczy finansował 6 godzin jej pracy, a pozostałe dwie – organizacja pozarządowa. Joanna Pankowska, koordynatorka projektów edukacyjnych w Fundacji Emic wskazuje na problem braku ciągłości finansowania tego typu wsparcia:
– W wielu szkołach w Polsce asystentki były finansowane ze środków organizacji pozarządowych, a te pochodziły z funduszy zewnętrznych. – wyjaśnia – Fundusze jednak kończą się razem z tym rokiem szkolnym. Tymczasem otrzymujemy wiele telefonów z pytaniami, czy możemy zatrudnić jako fundacja taką osobę na przyszły rok. Organizacje pozarządowe są oczywiście po to, by udzielać wsparcia tam, gdzie to możliwe, ale pierwszym źródłem takiej pomocy powinien być samorząd. Tym bardziej, że nasze prawo daje możliwość finansowania takich etatów. Pytanie tylko na ile to jest możliwe? Wiemy z doświadczenia, że samorządy odmawiają pełnego finasowania etatów dla asystentów mówiąc, że nie mają pieniędzy. Obawiamy się, że jak środki dla organizacji pozarządowych znikną, to zniknie też wsparcie.
WŁAŚCIWA REKRUTACJA
W Polsce obowiązkiem szkolnym objęte są dzieci i młodzież między 7 a 18 rokiem życia. To samo dotyczy uczniów i uczennic narodowości innej niż polska, którzy przebywają na terenie naszego kraju, przy czym przyjmowanie dzieci do szkół nie jest zależne od prawnej podstawy pobytu ucznia na terenie RP. Przyjmowanie dzieci uchodźczych odbywa się przez cały rok szkolny na podstawie wniosku złożonego przez rodzica do dyrektora placówki. Szkoły podstawowe przyjmują dzieci na zasadach rejonizacji – dziecko w pierwszej kolejności trafia do szkoły, w rejonie której mieszka. Jeśli w szkołach rejonowych miejsca nie ma, wskazanie odpowiedniej jednostki leży w gestii organu prowadzącego. Następnym krokiem jest właściwe przypisanie dziecka do klasy:
– Chodzi o przeprowadzenie takiej rekrutacji, by dziecko w klasie nie czuło się wyobcowane – mówi Piotr Kowalski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Grupie – Dwunastolatek, który nie zna polskiego nie może trafić do pierwszej klasy, gdzie tych podstaw może by się nauczył, ale mógłby mieć trudności z adaptacją. U nas, przypisując dziecko do klasy uwzględniamy jego wiek oraz lata spędzone w szkole. I albo zapisujemy je razem z rówieśnikami, albo do klasy maksymalnie o rok niższej, by dziecko miało czas na nadrobienie zaległości. Warto też sprawdzić, ile lat uczeń uczęszczał do szkoły w kraju pochodzenia lub w innym. Może się bowiem zdarzyć, że rodzina pochodzi z jednego kraju, ale po drodze mieszkała czasowo w innych krajach i dzieci miały kontakt z różnymi systemami nauki. Miałem na przykład ucznia, który przed nauką w Polsce był zapisany do szkół w Niemczech i Czeczenii. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę. Były też prawne możliwości by przeprowadzić egzamin klasyfikacyjny. Na początku próbowaliśmy tak robić, ale nie przynosiło to efektu - zdawalność była zerowa. Dlatego zapisujemy dzieci w oparciu o lata spędzone w szkole i wiek, by uczeń trafiał do klasy z rówieśnikami lub ewentualnie klasy niżej - dodaje.
Proces przyjęcia dziecka do szkoły na przypisaniu do właściwej klasy się nie kończy. Trzeba jeszcze z rodzicami omówić wiele zagadnień, wynikających z różnic kulturowych:
– Pytamy rodziców o to, czy dziecko choruje na choroby przewlekłe i czy będzie uczęszczało na zajęcia z religii lub etyki – wyjaśnia Piotr Kowalski – Kwestia religii jest dla wielu osób bardzo ważna. Wyjaśniamy rodzicom spoza kręgu chrześcijańskiego, czym są lekcje etyki w szkole i co się na nich dzieje. Musimy też wytłumaczyć różnice, które zachodzą między szkołą dziecka w kraju pochodzenia a naszą, że np. u nas wszystkie lekcje są obowiązkowe. Mieliśmy kiedyś rodziców, którzy ze względów religijnych nie chcieli posłać dzieci na muzykę. I to trzeba wyjaśnić najlepiej już na początku rekrutacji. Cały proces zapisania dziecka do szkoły ułatwia asystentka międzykulturowa. To osoba z doświadczeniem migracji, która wie jak rozmawiać z rodzicami i mówi takim językiem jak dziecko. To ona przeprowadza wywiady z rodzicami w mojej obecności. Warto taką osobę mieć w szkole – dodaje.
ODDZIAŁ PRZYGOTOWAWCZY CZY KLASA MIESZANA?
Dzieci z doświadczeniem migracji mogą trafić do klas wielokulturowych, razem z polskimi koleżankami i kolegami, albo do oddziałów przygotowawczych. Wybór zależy od stopnia znajomości języka polskiego.
– Uczeń może korzystać z takiego oddziału przez rok lub maksymalnie przez dwa lata – wyjaśnia Piotr Kowalski – Takie dziecko jest pełnoprawnym uczniem, realizuje podstawę programową, ale jednocześnie bardzo intensywnie uczy się języka polskiego. W oddziale przygotowawczym uczniowi na pewno poświęca się więcej uwagi i co ważne, w każdym momencie uczeń może zostać przeniesiony do klasy wielokulturowej. Do tej pory mieliśmy kilka oddziałów przygotowawczych i klasy mieszane. Pytanie co jest lepsze? Moim zdaniem klasa mieszana, ponieważ uczeń szybciej zdobywa znajomości, szybciej nawiązuje relacje z rówieśnikami i szybciej posługuje się językiem polskim, by móc się komunikować z koleżankami i kolegami – wyjaśnia.
Oddziały przygotowawcze mają pomóc dzieciom z doświadczeniem migracji, ale w praktyce jest ich niewiele. Dla przykładu w Bydgoszczy na 45 szkół podstawowych, tylko w 7 są oddziały przygotowawcze, a wśród 20 bydgoskich liceów takie oddziały mają w zaledwie 2 placówki. Problem zauważył również Rzecznik Praw Obywatelskich. Z analizy RPO wynika, że w całej Polsce, do oddziałów przygotowawczych uczęszcza jedyne 8 proc. wszystkich dzieci, które przybyły do naszego kraju po eskalacji wojny w Ukrainie [1]. Powodem małej liczby takich klas są duże koszty ich prowadzenia, braki nauczycieli oraz sal lekcyjnych.
NAUKA JĘZYKA POLSKIEGO
Ważnym elementem przygotowania placówki oświatowej na przyjęcie dzieci z zagranicy jest zapewnienie nauki języka polskiego. Jest to podstawa - od niej zależy to czy dziecko odnajdzie się w szkole, czy nie. Obecnie uczniowie i uczennice z zagranicy mogą korzystać z dwóch godzin języka polskiego tygodniowo, a w przypadku dzieci i młodzieży z Ukrainy – z sześciu godzin. Zajęcia są prowadzone indywidualnie lub w grupach, liczących nie więcej niż 15 osób.
– Nauka odbywa się metodą naturalnego zanurzenia – wyjaśnia Sylwia Kołodziejczyk nauczycielka języka polskiego jako obcego w Zespole Szkół Mechanicznych nr 1 – W czasie lekcji mówimy wyłącznie w języku polskim. To bywa trudne na początku. Z czasem można się jednak osłuchać. Ta metoda z naturalny sposób „zmusza ich” do myślenia w naszym języku. Moim zdaniem to najprostsza i najszybsza metoda – zaznacza. W tej chwili możemy powiedzieć, że mamy dobre rezultaty. Uczniowie posługują się polskim na dobrym poziomie, są w stanie dogadywać się między sobą, ale muszą też rozumieć język na różnych przedmiotach. Tu poprzeczka cały czas będzie podniesiona wysoko. Staramy się, by uczniowie opanowali język na poziomie między A1 a A2 według Europejskiego Systemu Klasyfikacji Językowej, natomiast jeśli chodzi o specjalistyczne słownictwo, to jest to wyzwanie, z którym będą musieli się mierzyć przez wszystkie lata edukacji. Tego się nie da nauczyć tak po porostu – zaznacza.
INTEGRACJA DZIECI W KLASIE WIELOKULTUROWEJ
Aby ułatwić uczniom z zagranicy naukę w polskiej szkole, placówki mogą przygotować szereg działań adaptacyjnych i integracyjnych. Joanna Pankowska zaznacza, że integracja w klasie wielokulturowej jest niezwykle istotna, ale musi być odpowiednio przeprowadzona:
– Integracja ma zapobiec tworzeniu się podgrupek w klasie, gdy pojawiają się nowe osoby – wyjaśnia –Trzeba jednak pamiętać, by integracja nie zamieniła się w konieczność asymilacji. Żeby nie było tak, że osoby przybywajcie do nas z innych kręgów kulturowych, muszą „stać się nami”, dostosować do nas, a w konsekwencji porzucić może nawet swoją wcześniejszą tożsamość. Środowiska szkolne powinny dać przestrzeń na różnorodne tożsamości, jednocześnie pozwalając, żeby obie strony uczyły się od siebie. Takim docelowym, idealnym stanem integracji jest to, by zarówno dzieci z zagranicy uczyły się od polskich i w drugą stronę – dodaje.
WSPARCIE PSYCHOLOGICZNE I PEDAGOGICZNE
Uczennice i uczniowie z doświadczeniem migracji mogą liczyć na pomoc psychologa i pedagoga. Wsparcie to powinno polegać na przezwyciężeniu trudności, wpływających na funkcjonowanie w polskiej szkole.
– Nasze doświadczenia z dziećmi cudzoziemskimi zaczęliśmy w 2008 roku, po II wojnie czeczeńskiej - mówi Piotr Kowalski– Trafiały do nas dzieci z zespołem stresu pourazowego, a trzeba dodać, że znajdujemy się w pobliżu wojskowego Centrum Szkolenia Logistyki. Mnóstwo sprzętu militarnego przemieszcza się w pobliżu szkoły. Czasem nawet słychać wystrzały z położonego w pobliżu poligonu. Mieliśmy takie przypadki, że dzieci ze strachu chowały się pod ławkami. Ich prace plastyczne przepełnione były obrazami krwi i śmierci. Ciężko też było do nich dotrzeć. Wsparcie nauczycieli i pedagogów, którzy potrafią z takimi uczniami pracować jest niezbędne. Sprowadza się wówczas do zapewnienia tym dzieciom spokoju i poczucia bezpieczeństwa – zaznacza.
WSPARCIE ORGANIZACJI I FUNDACJI
Dużym wsparciem szkół, które kształcą dzieci z doświadczeniem migracji są fundacje i organizacje pozarządowe. Podmioty te pozyskują środki zewnętrzne, które następnie przeznaczają na pomoc placówkom oświatowym. Działalność takich organizacji jest bardzo szeroka i odpowiada na wiele potrzeb szkół – od finansowania asystentów międzykulturowych, przez zajęcia antydyskryminacyjne, po zakup wyprawek dla dzieci.
– W tym roku szkolnym realizujemy duży projekt we współpracy z Norwegian Refugee Council – mówi Joanna Pankowska – W ramach tego projektu przez cały rok szkolny wspieramy kompleksowo 12 szkół w naszym województwie. Działamy zarówno z nauczycielami, ponieważ organizujemy dla nich szkolenia, jak i z uczniami, dla których szykujemy inicjatywy integracyjne. Wspieramy szkoły finansowo, zapewniając środki na lekcje wyrównawcze oraz rzeczowo, przekazując podręczniki, książki do bibliotek i słowniki, które są potrzebne na egzaminy. Poza tym udzielamy korepetycji i prowadzimy kursy językowe. W wakacje na pewno przygotujemy sporo kursów dla dzieci i młodzieży z języka polskiego, angielskiego, zajęcia integracyjne, być może również konferencje i webinary. Tworzymy też materiały na lekcje i do dyskusji w klasie. Przykładem jest animacja „Melodia Przyszłości”, która właśnie jest przyczynkiem do rozmowy o integracji - wymienia.
Co nadal nie działa?
Sytuację dzieci i młodzieży z Ukrainy w polskich szkołach prześledził m.in Rzecznik Praw Obywatelskich. Z raportu RPO wynika, że część dzieci z Ukrainy nie realizuje obowiązku nauki w polskiej szkole, a ich rodzice lub opiekunowie nie deklarują jednocześnie nauki dziecka w jakiejkolwiek szkole w Ukrainie. Na ten temat nie ma też miarodajnych danych, ponieważ nie ma obecnie żadnych przepisów, które pozwoliłby nadzorować realizację obowiązku szkolnego. Szkoły w tym zakresie, bazują głównie na deklaracjach rodziców.
– Rodzina deklaruje, że dziecko przechodzi na naukę zdalną i nikt tego już później nie sprawdza – tłumaczy Aleksandra Gulbinowicz-Kotowska – Operujemy tylko na deklaracji woli. Staramy się mieć kontakt z rodzicami, którzy zapisali dziecko do naszej szkoły. W momencie, gdy dziecko znika, próbujemy skontaktować się telefonicznie czy mailowo z rodzicami, ale często odzewu z ich strony nie ma – wyjaśnia.
Ekspert ds. migracji, prof. Maciej Duszczyk uważa, że w październiku 2022 roku w naszym kraju mogło się znajdować od 150 tys. do 200 tys. dzieci, pozostających poza jakimkolwiek systemem oświaty. Dane zostały zebrane na podstawie numerów PESEL, badań Centrum Edukacji Obywatelskiej oraz danych z Systemu Informacji Oświatowej. Sprawa jest nagląca, ponieważ w grupie dzieci, które nie realizują obowiązku edukacji, mogą być osoby z niepełnosprawnościami lub osoby z potrzebami wymagającymi specjalnego wsparcia. Brak reakcji polskich władz w sytuacji, gdy konstytucyjne prawo dziecka do nauki nie jest realizowane, może stanowić naruszenie Konwencji o prawach dziecka. Opiekunowie dzieci mają obowiązek złożyć oświadczenie w tej spawie do urzędu gminy lub miasta, ale w praktyce rzadko to robią[2].
Innym problemem może być kumulacja roczników w nowym roku szkolnym. Już teraz, jak wynika z analizy Rzecznika Praw Obywatelskich szkoły miały trudności z tworzeniem oddziałów przygotowawczych, z uwagi na brak infrastruktury i niedobór kadry. Od września dojdzie jeszcze jedna trudność – w szkołach ponadpodstawowych pojawi się półtora rocznika dzieci więcej. To efekt reformy oświaty - likwidacji gimnazjów i przywrócenia ośmioletniej szkoły podstawowej.
Rzecznik Praw Obywatelskich wskazuje także na inne problemy, które mogą napotkać uczniowie z doświadczeniem migracji w polskich szkołach. Jest to m.in. niewystarczająca liczba asystentów międzykulturowych. Dla przykładu, z danych Urzędu Miasta w Bydgoszczy wynika, że na 45 bydgoskich szkół podstawowych, asystenci działają w zaledwie 11-stu, a wśród 20 liceów, takich osób zatrudnionych jest zaledwie 12.
Amnesty International z kolei wskazuje na dużą potrzebę organizacji zajęć antydyskryminacyjnych, ponieważ zdarzają się przypadki wrogości i niechęci do dzieci z Ukrainy w szkołach[3].
Zajęcia antydyskryminacyjne mogą być prowadzone z inicjatywy szkół we współpracy z organizacjami pozarządowymi. Amnesty International wskazuje jednak na problem coraz większej kontroli szkół przez resort edukacji w zakresie takiej współpracy. A to może skutkować mniejszą otwartością placówek oświatowych na fundacje i stowarzyszenia. Organizacje pożytku publicznego jednak się nie poddają. Fundacja Emic postuluje stworzenie międzysektorowej grupy roboczej ds. szkół wielokulturowych jako ciała konsultacyjno-doradczego przy Ministerstwie Edukacji i Nauki. Celem ma być usprawnienie przepływu informacji, powstanie skuteczniejszych regulacji prawnych i stworzenie docelowo lepszych warunków do nauki dla dzieci w szkołach wielokulturowych. Pomocy w tym zakresie mają udzielać placówki z wieloletnim doświadczeniem, do których od lat uczęszczają dzieci mieszkające w ośrodkach dla cudzoziemców [przeczytaj postulat].
[1] "Nierozwiązane problemy edukacji dzieci i młodzieży z Ukrainy" - pismo RPO do MEiN z dn. 31.03.2023, https://bip.brpo.gov.pl/ dostęp w dn. 08.06.2023.
[2] Jesteśmy tutaj razem. Uczniowie i uczennice z Ukrainy w polskich szkołach, Wyniki 4-miesięcznego monitoringu Amnesty International, https://www.amnesty.org.pl/ dostęp w dn. 08.06.2023.
[3] Jesteśmy tutaj razem. Uczniowie i uczennice z Ukrainy w polskich szkołach, Wyniki 4-miesięcznego monitoringu Amnesty International, https://www.amnesty.org.pl/ dostęp w dn. 08.06.2023.
Artykuł powstał w ramach projektu “Uchodźcy mają głos!- wzmocnienie praw migrantów i migrantek”. Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.
Źródło: Fundacja Emic