Zdaniem jednych, Komisja Dialogu Społecznego ds. Architektury i Planowania Przestrzennego to wzorowy przykład współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi. Zdaniem innych, jej spotkania to tylko… „gadanie dla gadania”. O komisji opowiadają jej członkowie.
Komisja Dialogu Społecznego ds. Architektury i Planowania Przestrzennego funkcjonuje od ponad trzech lat. W jej skład wchodzą członkowie kilkunastu organizacji pozarządowych. Podpowiadają, jak radzić sobie z architektonicznymi problemami Warszawy, opiniują plany zagospodarowania miasta, pracują także nad broszurą informacyjną dla mieszkańców. – Ta komisja to naprawdę dobry przykład współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi – przekonuje Małgorzata Pastewka, architekt, członek Stowarzyszenia Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy „ZOK”.
Jako przykład dobrej współpracy wskazuje konkurs na zagospodarowanie Placu Trzech Krzyży. Jej stowarzyszenie przygotowało prezentację, która wskazywała wartościowe elementy historyczne, jakie zachowały się na Placu Trzech Krzyży. – Dyrektor Biura Architektury i Planowania Przestrzennego, Marek Mikos zapytał nas, czy może wykorzystać naszą prezentację do warunków konkursowych. Oczywiście, z radością się zgodziliśmy. Warunki konkursu zostały uzupełnione o naszą prezentację, co oznaczało, że ci, którzy chcieli go wygrać, musieli uwzględnić nasze wytyczne – mówi Pastewka.
Przykładów dobrej współpracy w ramach KDS ds. Architektury i Planowania Przestrzennego jest więcej. Jednym z nich, zdaniem członków komisji, jest chociażby Port Czerniakowski. Miasto, przygotowując wytyczne konkursu na zagospodarowanie portu, intensywnie współpracowało z organizacjami.
Patryk Zaremba ze Stowarzyszenia Forum Rozwoju Warszawy jako dobry przykład współpracy wskazuje zagospodarowanie terenu wokół Pałacu Kultury i Nauki. – Gdy porównamy nasz projekt z projektem miasta, zauważamy wiele analogii – przekonuje. – Miasto uwzględniło znaczną część naszej koncepcji – dodaje.
– Gdy zastanawialiśmy się nad przyszłością terenu wokół PKiN, na jedno z naszych spotkań przyszedł przedstawiciel biura architektonicznego, opowiadał o projekcie i odpowiadał na nasze pytania – wspomina Tomasz Markiewicz, prezes Stowarzyszenia „ZOK”, który pracę KDS-u ocenia bardzo dobrze. – Biorę udział w kilku podobnych komisjach i muszę przyznać, że ta jest zorganizowana najlepiej. Nasz głos jest ważny, a nasze postulaty są uwzględniane. Oczywiście nie zawsze. Czasem jest jakaś siła wyższa i faktycznie niewiele możemy zrobić – dodaje.
Niechęć z urzędu
Nie wszyscy członkowie komisji oceniają jej pracę z podobnym entuzjazmem. – Te spotkania to niestety często tylko gadanie dla gadania. Wiele spraw, o które walczyliśmy, władze miasta całkowicie zignorowały – mówi Witold Weszczak z Grupy M20, nieformalnej grupy mieszkańców. – By być sprawiedliwym, przyznaję, że niektóre pomysły faktycznie chwytają, jednak większość inicjatyw nie dochodzi do skutku. Na wiele naszych potrzeb miasto pozostaje kompletnie głuche – dodaje.
Jakiś czas temu członkowie Grupy M20 walczyli o to, aby miasto przyjęło dokument, który określałby na jakich ulicach Warszawy należy stosować konkretny rodzaj nawierzchni. – Chodziło o to, aby - przykładowo - na reprezentacyjnej ulicy miasta nie kłaść najtańszej kostki betonowej. Chcieliśmy stworzyć jakąś gradację wykorzystywanych materiałów. Naszą inicjatywę poparło kilkanaście organizacji, a i tak wpadła ona w czeluść urzędniczą i umarła śmiercią naturalną – wyjaśnia Weszczak.
Na pytanie, dlaczego miasto niechętnie wykorzystuje inicjatywy mieszkańców, Witold Weszczak wylicza: stare procedury, strach przed jakimkolwiek działaniem, niezrozumienie mechanizmów kontroli władzy przez społeczeństwo obywatelskie oraz najzwyklejsza niechęć urzędnicza.
– Winni są urzędnicy, nie mieszkańcy – przekonuje. – Jeszcze niedawno mówiono, że to wina tych drugich, ponieważ nie interesują się sprawami miasta, bądź interesują się zbyt późno. Teraz okazuje się, że organizacji, które zajmują się przestrzenią miejską, jest coraz więcej. Zainteresowanie społeczeństwa sferą publiczną rośnie i to w bardzo szybkim tempie. Nie można więc powiedzieć, że mieszkańcy nie interesują się sprawami miasta, to tłumaczenie jest już nieaktualne.
– Oczywiście nie jest tak, że wszyscy urzędnicy są źli – podkreśla Witold Weszczak. – Część z nich to faktycznie otwarci ludzie, którzy przychodzą na spotkania i chętnie z nami rozmawiają, jednak Warszawa jako całość nie jest niestety dobrym partnerem do działania – dodaje.
Jak (nie)wiele możemy oczekiwać od KDS-sów?
Małgorzata Pastewka z „ZOK” na sytuację patrzy nieco inaczej. – Jasne, że nasz głos nie zawsze brany jest pod uwagę, jednak warto pamiętać, że KDS-y mają charakter informacyjno-doradczy. Nie są więc czymś, co realnie wpływa na politykę miasta. W ciągu tych kilku lat nauczyliśmy się pewnej pokory. Jesteśmy świadomi, że nasza opinia nie jest wiążąca. Jeśli polityka miasta jest inna niż oczekiwania organizacji, to zostaną one po prostu wysłuchane i to wszystko.
– To jest tak, że Komisję Dialogu Społecznego wykorzystujemy maksymalnie, na ile pozwala nam program współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi – wyjaśnia Patryk Zaremba. – W tym roku mamy możliwość zgłaszania uwag do tego programu, co oznacza, że być może uda się jeszcze bardziej usprawnić KDS oraz zwiększyć jego rolę.
Broszura dla mieszkańców
Działania członków KDS ds. Architektury i Planowania Przestrzennego nie ograniczają się wyłącznie do funkcji doradczych. Przez wiele miesięcy komisja pracowała nad broszurą informacyjną dla mieszkańców. – Mieliśmy trochę problemów z oprawą graficzną, jednak prace nareszcie dobiegają końca – mówi Małgorzata Pastewka.
Broszura będzie zawierała m.in. informacje na temat procedur związanych z zagospodarowaniem terenu oraz tego, w którym momencie mieszkańcy mogą się do nich włączyć. Członkowie KDS-u wciąż zastanawiają się nad tym, w jaki sposób informator zostanie rozprowadzony. – Broszurę umieścimy najprawdopodobniej na stronach internetowych urzędu miasta oraz wszystkich organizacji, które wchodzą w skład komisji. Chcielibyśmy dołączyć ją także do jednej z lokalnych gazet – mówi Patryk Zaremba. – Merytorycznie to naprawdę bardzo spójna i przemyślana publikacja – dodaje Małgorzata Pastewka.
Źródło: inf. własna