Jak naprawić KDS-y?: Organizacje mają poczucie, że mówią do ściany
Jeżeli urzędowi miasta zależy na współpracy z III sektorem i prawdziwym dialogu, istniejące kanały komunikacji muszą zacząć realnie działać. Bo organizacje mają obecnie poczucie, że mówią do ściany. Jeśli to się zmieni, siłą rzeczy nastąpi poprawa dialogu społecznego. Jeśli nie – będzie następował uwiąd tych komisji albo, co najwyżej, ich bierne trwanie – ocenia Tomasz Peszke z Praskiego Stowarzyszenia Mieszkańców „Michałów”.
Na podstawie moich kilkuletnich doświadczeń współpracy z miastem, funkcjonujący obecnie system dialogu społecznego oceniam negatywnie. Głównym jego sukcesem jest to, że w ogóle istnieje. Na pewno duża zaletą komisji jest możliwość spotykania się i wymiany informacji między mieszkańcami, przedstawicielami środowisk społecznych, reprezentujących różne grupy interesów. Blado natomiast wypada główny cel, dla którego komisje dialogu społecznego są powoływane, czyli ich realna możliwość wpływu na decyzje podejmowane przez urzędników.
Bez reformy nie ma dialogu
Aby w komisjach zaczął funkcjonować prawdziwy dialog, musiałoby nastąpić gruntowne przewartościowanie systemu pracy urzędu. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy jest instytucją wymagającą głębokich reform. Bez zmiany modelu zarządzania urzędem, współpraca z organizacjami nie będzie się układała dobrze.
Żartujemy w organizacjach, że biura i inne jednostki, na które podzielony jest urząd miasta, to takie niezależne od siebie księstwa. Na czele każdego z nich stoi „mały książę”, czyli dyrektor. Współpraca między różnymi biurami, jeśli w ogóle istnieje, to ogranicza się jedynie do wymiany korespondencji. Urząd miasta działa bardzo powoli. Nie jest też w stanie skutecznie przestawić się na wieloletnie działania zarządcze, polegające na wyznaczaniu celów strategicznych, ustalaniu i monitorowaniu osiąganych wskaźników ich ewaluacji. Jest machiną nastawioną na biurokratyczne administrowanie, reprezentującą model zarządzania miastem odziedziczony jeszcze po poprzedniej epoce.
Dopóki to się nie zmieni, organizacje pozarządowe przez część urzędników traktowane będą jak „brzęczące muchy”, które przeszkadzają w sprawowaniu władzy, a nie jak partner, z którym trzeba i należy się liczyć, którego zdanie trzeba brać pod uwagę, z którym trzeba na bieżąco dyskutować.
Grochem o ścianę
Niektóre Komisje przygotowują wiele szczegółowych, wręcz eksperckich, opinii, które trafiają do miasta, a następnie znikają – niczym w czarnej dziurze. Ze strony urzędu nie ma żadnego odzewu, nie wiadomo, czy będą w ogóle brane pod uwagę. Zatem grupa osób reprezentująca różne organizacje, która włożyła w przygotowanie opinii wiele trudu, musiała wypracować jakiś kompromis, jest w gorszej sytuacji niż zwykły mieszkaniec, któremu – zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego – należy się odpowiedź na zgłoszony wniosek.
Jeśli chodzi o komisje dzielnicowe, to na podstawie mojego doświadczenia pracy w DKDS na Pradze Północ mogę stwierdzić, że ze strony urzędu nie ma znaczących oznak aktywnego angażowania się w jego pracę. Jeżeli namówimy urząd do zajęcia się jakimś tematem, to i tak kończy się w ten sposób, że to strona pozarządowa się nim zajmuje, a urząd – jeśli już musi – przyśle kogoś, żeby nas wysłuchał. Niesłychanie rzadko występują sytuacje, w których urząd dzielnicy podejmuje jakąś inicjatywę i wychodzi do komisji z pytaniem, jakie jest jej zdanie na jej temat. Praktycznie nie zdarza się, aby urząd przedstawiał nam do zaopiniowania projekty inwestycyjne czy programy strategiczne, które mają istotny wpływ na dzielnicę i jej mieszkańców.
Był nawet taki okres, że przedstawiciel urzędu w ogóle nie pojawiał się na spotkaniach komisji. Jej prace sprowadzały się więc jedynie do wymiany opinii między przedstawicielami organizacji na bieżące tematy. Oczywiście w takiej sytuacji trudno mówić o dialogu pomiędzy urzędem a mieszkańcami.
Istotnym problemem jest brak wśród organizacji pozarządowych wiedzy na temat działania dzielnicowych komisji dialogu społecznego. Trudno się temu dziwić. Naszej dzielnicy do tej pory nie udało się skłonić, by na jej stronie internetowej znalazły się aktualne i łatwo dostępne informacje o działających na terenie dzielnicy organizacjach pozarządowych. Z kolei podstrona miejska, która powinna informować mieszkańców o działalności komisji, jest fatalnie administrowana. Informacje albo są trudne do znalezienia albo ich w ogóle nie ma.
Duża część osób świadomie rezygnuje z udziału w pracach komisji, bo się zwyczajnie zniechęca. Jeżeli ludzie widzą, że ich głos nie jest słuchany, to traktują to jako stratę czasu i wolą swoje interesy załatwiać bezpośrednio, na przykład z biurem, które jest odpowiedzialne za współpracę z nimi czy zlecanie zadań niż przez komisje dialogu społecznego.
Różne potrzeby organizacji
Warto również mieć na uwadze to, że wśród organizacji uczestniczących w pracach komisji istnieją dwie różne grupy. Część organizacji jest nastawiona na realizację zadań zlecanych przez samorząd poprzez system konkursów na dotacje. Zależy im, aby system zlecania zdań był przejrzysty, żeby mieli szanse pozyskiwać granty i żeby były one jak największe.
Druga grupa ma trochę inne interesy. To te organizacje, które reprezentują np. interesy mieszkańców danego rejonu, niepełnosprawnych, ekologów, lokatorów komunalnych, artystów. Są one bardziej zainteresowane przekonywaniem urzędników do nowego modelu myślenia o mieście, wprowadzaniem nowych rozwiązań, niż lobbowaniem za uzyskiwaniem grantów. Jeśli jedna z tych grup zdominuje jakąś komisję, to druga grupa często nie ma tam już za bardzo dla siebie miejsca i szuka innych sposobów na komunikowanie się z urzędem. Projektując zmiany w systemie dialogu społecznego warto ten podział uwzględnić.
Podsumowując: jeżeli urzędowi miasta zależy na współpracy i prawdziwym dialogu, istniejące kanały komunikacji muszą zacząć realnie działać. Bo organizacje mają obecnie poczucie, że mówią do ściany. Jeśli to się zmieni, siłą rzeczy nastąpi poprawa dialogu społecznego. Jeśli nie – będzie następował uwiąd tych komisji albo co najwyżej ich bierne trwanie.
Już wkrótce kolejne głosy w naszej debacie "Jak naprawić KDS-y?" Tylko w warszawa.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)