Jak naprawić KDS-y?: Nie wykorzystujemy możliwości, jakie daje nam system
Jeżeli jest wola obu stron – udaje się rozmawiać. Jeśli jest uczciwa rozmowa – na temat potrzeb, ograniczeń i możliwości zarówno organizacji, jak i urzędu, to przynosi ona efekty – mówi Bartłomiej Włodkowski, prezes Fundacji AVE na temat dialogu między organizacjami a miastem.
Ale znam też przypadki komisji, w których dialog został zastąpiony przez monolog. Urzędnicy wcale nie chcą słuchać organizacji. Co ciekawe, nie słyszałem o sytuacji odwrotnej, gdy przedstawiciele miasta chcieliby rozmawiać, a NGO-sy nie.
Wiele zależy od „czynnika ludzkiego”, jednak uważam, że nigdy nie ma sytuacji beznadziejnej. Bardzo istotne jest, aby w kreowaniu dialogu społecznego zawsze go szukać. Pomimo przeciwności.
Casus Białołęki
Na Białołęce przez wiele lat, do czasu zmiany zarządu dzielnicy, borykaliśmy się z bardzo prozaicznymi problemami dotyczącymi współpracy między urzędem a organizacjami. Nie mogliśmy się na przykład doprosić, by na stronie urzędu była zakładka informująca o działających w dzielnicy organizacjach albo dołączania do dzielnicowego biuletynu informacji o prowadzonych przez nas działaniach. Brak współpracy nawet w tak drobnych sprawach spowodował wypalenie się organizacji. Mało kto miał ochotę kontynuować ten „dialog” – na spotkania komisji przychodziło po kilka osób. Większość doszła do przekonania, że działanie w DKDS-ie nie ma sensu, a większe znaczenie mają dobre relacje z naczelnikiem czy burmistrzem, wypracowane przez same organizacje, niż wspólny, sektorowy namysł nad perspektywami rozwoju współpracy. Po zmianie zarządu okazało się, że te wszystkie drobne problemy udało się rozwiązać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nowe otwarcie przyniosło również coś więcej – nową jakość współpracy. Obecnie organizujemy wspólne debaty na temat różnych obszarów współpracy: polityki społecznej, sportu, kultury, edukacji. Zaczynamy wspólnie myśleć o wspólnych sprawach! Efekty widać – na posiedzenia komisji przychodzi po 20 osób lub więcej.
Współpraca jest możliwa
Mam również bardzo pozytywne doświadczenia związane z Komisją Dialogu Społecznego ds. Edukacji, która jest włączana we wszystkie sprawy dotyczące organizacji pozarządowych ze sfery oświaty i wychowania. Dotyczy to zarówno spraw wielkiego kalibru, jak współtworzenie dokumentów strategicznych, ale i tych niewielkich – co zrobić z resztą pieniędzy, które zostały z puli przeznaczonych na konkursy dotacyjne. W moim odczuciu Biuro Edukacji zdaje egzamin z dialogu społecznego na szóstkę!
Na przykład tworzenie warszawskiej polityki edukacyjnej rozpoczęto od poproszenia organizacji o napisanie projektu rozdziału tego dokumentu, dotyczącego roli NGO w przestrzeni oświaty i wychowania. Spisane przez nas zasady były podstawą do tworzenia finalnego dokumentu, który później został nam przedstawiony do zaopiniowania. Ten przykład wydaje mi się kluczowy dla zrozumienia istoty dialogu społecznego. W świetle przepisów prawa wystarczyłyby przecież konsultacje społeczne nad dokumentem przygotowanym przez urzędników. Tymczasem styl przyjęty przez Biuro Edukacji, nie stojący w sprzeczności z przepisami, wskazuje dobitnie na wolę budowania dialogu. I taka otwarta postawa powinna być normą dla całego miasta.
Razem
Przywołuję te przykłady, gdyż w modelowy sposób pokazują, od czego zależy dialog. Jeżeli jest wola obu stron – udaje się rozmawiać. Jeśli jest uczciwa rozmowa – na temat potrzeb, ograniczeń i możliwości zarówno organizacji, jak i urzędu, to przynosi ona efekty. W dialogu społecznym nie chodzi o to, aby przyjść i załatwić dla swojej organizacji jednostkowe sprawy. Znacznie ważniejsze jest tworzenie wspólnej wizji współpracy i realizowanie jej.
Gwoli prawdy muszę stwierdzić, iż organizacje pozarządowe nie są bez winy. Gdy przychodzi do sytuacji kryzysowych, na przykład ograniczania budżetów konkursów dotacyjnych, potrafią się zmobilizować i działać wspólnie. Ale kiedy mowa o codziennej, pozytywistycznej pracy – niestety zaangażowania często brakuje.
W sektorze funkcjonuje myślenie w kategoriach utrzymywania dobrych relacji z odpowiednimi urzędnikami, dzięki którym oczekuje się lepszych efektów w staraniach o dotacje. Trzeba odejść od tego i dostrzec, że wartością jest wspólne działanie. Wówczas bylibyśmy w stanie znacznie więcej osiągnąć, bo miasto zobaczy w nas partnera, a nie tylko zbiór roszczeniowych podmiotów.
Wykorzystać szansę
Nie sądzę, aby Warszawa potrzebowała zasadniczej zmiany w strukturach kształtujących dialog społeczny. Mam natomiast poczucie, że nie do końca wykorzystujemy możliwości, jakie daje obecny system. Wiele organizacji zapomina o roli i znaczeniu Forum Dialogu Społecznej, Warszawskiej Rady Pożytku czy Pełnomocnika ds. organizacji pozarządowych. Kiedy dialog się nie układa, warto porozumieć się z tymi organami, ale również na bieżąco przekazywać im swoje sugestie, potrzeby i pomysły.
Ostatnie wyniki badań, wskazujące na niski poziom wiedzy warszawskich organizacji o systemie KDS-ów i DKDS-ów powinny być inspiracją dla działań promocyjnych, niekoniecznie realizowanych „odgórnie” przez stołeczna centra aktywności obywatelskiej. „Rozszerzenie” komisji o nowe organizacje zawsze ożywia dialog. Myślę, że to jedno z pilniejszych wyzwań dla KDS-ów i szansa, aby nie stały się klubami wzajemnej adoracji.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)