Stowarzyszenie ProCollegio przeprowadziło monitoring 460 biur poselskich, które rocznie kosztują podatników ponad 60 mln złotych. W badaniu sposobu komunikacji z obywatelami każde podstawowe biuro poselskie mogło uzyskać maksymalnie 40 punktów – tymczasem średni wynik to około 13,5 punktu (czyli niewiele więcej niż jedna trzecia).
Gdyby więc potraktować punktację jak wynik egzaminu, to zdecydowana większość biur poselskich go oblała. Z monitoringu płynie wniosek, że biura poselskie nie są przyjazne dla obywateli. Na ich ogólny obraz składają się poblokowane skrzynki e-mailowe, autorespondery z nieaktualną treścią, obietnice późniejszego kontaktu, które nigdy nie są realizowane, błędne informacje podawane na stronach Sejmu czy milczące telefony i ubogie w treść strony internetowe.
Jakość pracy biur poselskich zasadniczo nie jest zróżnicowana w zależności od barw politycznych. Wprawdzie biura posłów SLD (średnio 14,7 p.) i PO (14,4 p.) pracują przeciętnie nieco lepiej od biur parlamentarzystów PiS (12,9 p.), PSL (11,8 p.) i PJN (11,5 p.), tym niemniej różnice należy uznać za niewielkie, a średnie noty wszystkich klubów za niezadowalające.
– Biura poselskie nie spełniają podstawowych standardów instytucji skierowanych do obywateli. Mają też kłopoty z przejrzystym informowaniem o swoich działaniach i odpowiadaniem na zapotrzebowanie społeczeństwa – powiedział prezes Stowarzyszenia ProCollegio, Piotr Pomianowski.
Stowarzyszenie zaczęło projekt w kwietniu 2011 roku. Nasi badacze wcielili się w rolę obywateli, którzy poszukują kontaktu ze swoim przedstawicielem w Sejmie. Dwukrotnie wysyłali maile do wszystkich posłów, prosząc o poradę prawną i informację na temat stanu prac legislacyjnych nad wybranymi ustawami. Wystosowali do wszystkich posłów ankietę z pytaniami o pracę biura poselskiego. Trzykrotnie dzwonili do wszystkich biur poselskich poszukując bezpośredniego kontaktu z parlamentarzystami i prosząc o wypełnienie ankiet. Zbadali także treść wszystkich poselskich stron internetowych. Wyniki tej pracy prezentujemy na koniec kadencji, publikując jednocześnie „czarną listę biur poselskich”.
Spotkaliśmy się z licznymi przeszkodami i brakiem zrozumienia. Posłowie i pracownicy biur nie rozumieją roli, jaką biura poselskie mają do odegrania w lokalnych społecznościach. Są w tej chwili raczej bezpośrednim zapleczem organizacyjnym posła, natomiast obywatele rzadko mogą liczyć wsparcie z ich strony. Dlatego chcemy kontynuować nasz monitoring w kolejnej kadencji Sejmu – podsumował Piotr Pomianowski.
Źródło: Nasze biura