Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Jak chronić budynki, które jeszcze nie są zabytkami
Tomasz Urzykowski, warszawa.gazeta.pl
– To zagrożenie dla architektury powojennej – alarmują jej znawcy. Zelektryzował ich okólnik wiceministra kultury. Piotr Żuchowski napisał, że w ewidencji zabytków nie ma miejsca dla dóbr kultury współczesnej, a takimi są PRL-wskie budowle
Zobacz także: To już nie będą zabytki. Cenne budynki do rozbiórki?
Skutki okólnika ministra już są. Mazowiecki konserwator Rafał Nadolny już wykreślił z ewidencji pawilon Emilia, którego wpis na tę listę wywołał niedawno skandal (odbył się nocą, kilka godzin po tym, jak kupił go deweloper z zamiarem zburzenia). Głośna afera wokół Emilii była właśnie powodem powstania okólnika. Ale - jak już pisaliśmy w środę - ministerialny dokument ma skutkować usuwaniem z gminnych i wojewódzki ewidencji zabytków również innych obiektów z czasów PRL-u, bo - jak nam tłumaczył Rafał Nadolny - "Minister wskazał, że zabytki i dobra kultury współczesnej to dwa różne zbiory, które się wykluczają". Te drugie powinny być chronione planami miejscowymi.
Problem w tym, że w Warszawie uchwalone plany obejmują tylko ok. 1/4 powierzchni miasta. Wiele wartościowych budynków i zespołów urbanistycznych - m.in. Ściana Wschodnia z rotundą PKO - pozostaje poza nimi. Niektóre - jak np.: Pałac Kultury, dawny Dom Partii, obecny "Smyk" - znalazły się w rejestrze zabytków, czyli pod ścisłą ochroną, i mają tam zostać. Ale takich obiektów jest tylko garstka. Mazowiecki konserwator zdecydował, że w ewidencji nie będzie m.in.: Teatru Żydowskiego, Domu Artysty Plastyka i kina 1 Maj.
Zapytaliśmy co o tym sadzą znawcy powojennej architektury.
Paweł Giergoń, historyk sztuki, twórca portalu Sztuka.net:
- To kuriozalna i w szerszej perspektywie skrajnie szkodliwa decyzja, której skutkiem może być kompletne zniszczenie dorobku dwóch pokoleń architektów tworzących w trudnej rzeczywistości totalitarnego ustroju. Nieuznawanie znakomitych przykładów powojennego modernizmu w Polsce za warte ochrony konserwatorskiej, i to jedynie ochrony wstępnej (taki charakter ma ewidencja zabytków) mającej de facto za zadanie tylko zapobieżenie ich wyburzeniu, to problem kolejnych szefów urzędu konserwatorskiego na Mazowszu. Zalecenie ministra kultury i szkodliwe działania wojewódzkiego konserwatora zabytków wymagają reakcji społecznej. Pawilon Emilia powinien był zostać objęty ochroną na długo przed skandalem z "nocnym wpisem". Leżało to w interesie społecznym. Także w interesie pozbawionego siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Decyzja Rafała Nadolnego o wypisaniu budynku z ewidencji naprawia oczywistą szkodę wyrządzoną właścicielowi, oznacza jednakże rychłe wyburzenie pawilonu. Tym razem szkodę poniesie całe społeczeństwo i kultura polska. To nie frazes. To smutna perspektywa.
Barbara Jezierska, architekt, była mazowiecka konserwator zabytków:
- Jakie by nie było to dziedzictwo PRL-u, pozbawianie go ochrony jest krokiem w złym kierunku. Może doprowadzić do zniszczenia części tożsamości Warszawy. Jeśli za wykreśleniem spod ochrony pójdą rozbiórki, by uwolnić grunt pod nową zabudowę, to niedługo po tamtej epoce w przestrzeni miasta pozostanie pustka.
Michał Krasucki, prezes Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami:
- Sformułowane w okólniku Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wytyczne odnośnie dóbr kultury współczesnej stanowią duże zagrożenie dla wielu powojennych obiektów ujętych w gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków. Z jednej strony trudno się nie zgodzić, że skoro ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje funkcjonowanie dóbr kultury współczesnej, to obiekty, które zostały za takie uznane powinny być chronione właśnie na tej podstawie. Z drugiej jednak strony w sytuacji, gdy w mieście nie ma nadal planów miejscowych, dla wielu obszarów taki zapis pozostaje martwy. Stąd konserwator wykorzystywał gminną ewidencję do ochrony takich obiektów jak pawilon Emilia, czy Teatr Żydowski. Nie można się jednak zgodzić z opinią ministra, jakoby dobra kultury współczesnej nie były zabytkami. Przecież zabytek, to dzieło epoki minionej, o wyjątkowych wartościach. Czy takie nie są właśnie choćby Emilia i Teatr Żydowski? Są nawet obiekty z lat 60., które trafiły już do rejestru zabytków. W tej chwili można chyba jedynie apelować o jak najszybsze przyjmowanie planów i wypracowanie nowej formuły ochrony dóbr kultury współczesnej. Miasto od dawna nic w tej sprawie nie robi i pod młotek w ostatnich latach poszły choćby kino WZ, czy pawilon Chemii. A wartościowe obiekty z lat 50. i 60. warto wpisać do rejestru zabytków! W pierwszej kolejności te, które zostaną wyłączone z ewidencji.
Skutki okólnika ministra już są. Mazowiecki konserwator Rafał Nadolny już wykreślił z ewidencji pawilon Emilia, którego wpis na tę listę wywołał niedawno skandal (odbył się nocą, kilka godzin po tym, jak kupił go deweloper z zamiarem zburzenia). Głośna afera wokół Emilii była właśnie powodem powstania okólnika. Ale - jak już pisaliśmy w środę - ministerialny dokument ma skutkować usuwaniem z gminnych i wojewódzki ewidencji zabytków również innych obiektów z czasów PRL-u, bo - jak nam tłumaczył Rafał Nadolny - "Minister wskazał, że zabytki i dobra kultury współczesnej to dwa różne zbiory, które się wykluczają". Te drugie powinny być chronione planami miejscowymi.
Problem w tym, że w Warszawie uchwalone plany obejmują tylko ok. 1/4 powierzchni miasta. Wiele wartościowych budynków i zespołów urbanistycznych - m.in. Ściana Wschodnia z rotundą PKO - pozostaje poza nimi. Niektóre - jak np.: Pałac Kultury, dawny Dom Partii, obecny "Smyk" - znalazły się w rejestrze zabytków, czyli pod ścisłą ochroną, i mają tam zostać. Ale takich obiektów jest tylko garstka. Mazowiecki konserwator zdecydował, że w ewidencji nie będzie m.in.: Teatru Żydowskiego, Domu Artysty Plastyka i kina 1 Maj.
Zapytaliśmy co o tym sadzą znawcy powojennej architektury.
Paweł Giergoń, historyk sztuki, twórca portalu Sztuka.net:
- To kuriozalna i w szerszej perspektywie skrajnie szkodliwa decyzja, której skutkiem może być kompletne zniszczenie dorobku dwóch pokoleń architektów tworzących w trudnej rzeczywistości totalitarnego ustroju. Nieuznawanie znakomitych przykładów powojennego modernizmu w Polsce za warte ochrony konserwatorskiej, i to jedynie ochrony wstępnej (taki charakter ma ewidencja zabytków) mającej de facto za zadanie tylko zapobieżenie ich wyburzeniu, to problem kolejnych szefów urzędu konserwatorskiego na Mazowszu. Zalecenie ministra kultury i szkodliwe działania wojewódzkiego konserwatora zabytków wymagają reakcji społecznej. Pawilon Emilia powinien był zostać objęty ochroną na długo przed skandalem z "nocnym wpisem". Leżało to w interesie społecznym. Także w interesie pozbawionego siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Decyzja Rafała Nadolnego o wypisaniu budynku z ewidencji naprawia oczywistą szkodę wyrządzoną właścicielowi, oznacza jednakże rychłe wyburzenie pawilonu. Tym razem szkodę poniesie całe społeczeństwo i kultura polska. To nie frazes. To smutna perspektywa.
Barbara Jezierska, architekt, była mazowiecka konserwator zabytków:
- Jakie by nie było to dziedzictwo PRL-u, pozbawianie go ochrony jest krokiem w złym kierunku. Może doprowadzić do zniszczenia części tożsamości Warszawy. Jeśli za wykreśleniem spod ochrony pójdą rozbiórki, by uwolnić grunt pod nową zabudowę, to niedługo po tamtej epoce w przestrzeni miasta pozostanie pustka.
Michał Krasucki, prezes Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami:
- Sformułowane w okólniku Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wytyczne odnośnie dóbr kultury współczesnej stanowią duże zagrożenie dla wielu powojennych obiektów ujętych w gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków. Z jednej strony trudno się nie zgodzić, że skoro ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje funkcjonowanie dóbr kultury współczesnej, to obiekty, które zostały za takie uznane powinny być chronione właśnie na tej podstawie. Z drugiej jednak strony w sytuacji, gdy w mieście nie ma nadal planów miejscowych, dla wielu obszarów taki zapis pozostaje martwy. Stąd konserwator wykorzystywał gminną ewidencję do ochrony takich obiektów jak pawilon Emilia, czy Teatr Żydowski. Nie można się jednak zgodzić z opinią ministra, jakoby dobra kultury współczesnej nie były zabytkami. Przecież zabytek, to dzieło epoki minionej, o wyjątkowych wartościach. Czy takie nie są właśnie choćby Emilia i Teatr Żydowski? Są nawet obiekty z lat 60., które trafiły już do rejestru zabytków. W tej chwili można chyba jedynie apelować o jak najszybsze przyjmowanie planów i wypracowanie nowej formuły ochrony dóbr kultury współczesnej. Miasto od dawna nic w tej sprawie nie robi i pod młotek w ostatnich latach poszły choćby kino WZ, czy pawilon Chemii. A wartościowe obiekty z lat 50. i 60. warto wpisać do rejestru zabytków! W pierwszej kolejności te, które zostaną wyłączone z ewidencji.
Źródło: warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.