IV OFIP. Panel "Aktywni, świadomi obywatele. Edukacja obywatelska"
Co powoduje, że ludzie, niezależnie od wieku, chcą wyjść poza swoje podwórko. Przełamują apatię, ciężar wieku i choroby, lęk przed ośmieszeniem, nieśmiałość. Czy kieruje nimi chęć doraźnych korzyści, czy szukają sensu swego "tu i teraz". Jakie bariery spotykają na swojej drodze, a co może ich zachęcić do bycia aktywnym obywatelem. Odpowiedzi na te pytania szukali uczestnicy panelu "Aktywni, świadomi obywatele. Edukacja obywatelska", który odbył się w piątek 23 września 2005 w ramach IV OFIP.
Dariusz Pietrowski
Jacka Strzemiecznego
Ewę Dudek
Pawła Wdówika
Młodzi potrzebują zachęty
- Młodzi ludzie są gotowi podjąć aktywność. Ale
to dorośli muszą stworzyć i przekazać młodym przestrzeń do działań,
ułatwić dostęp do pieniędzy, lokalu. I umieć się w odpowiednim
czasie wycofać – przekonywał Jacek Strzemieczny. – Niezwykle ważny
jest wiek, kiedy młodych ludzi zachęca się do podejmowania
aktywności. Bardzo łatwo jest przegapić najlepszy moment, a potem
zainteresowania młodzieży kierują się ku bardziej indywidualnym
sprawom. Zniechęcenie przychodzi coraz wcześniej, zwłaszcza w
dużych miastach.
W tej sytuacji wielka odpowiedzialność ciąży na
dorosłych – rodzicach, nauczycielach; i instytucjach – szkołach,
samorządach. Inspiracja, zaufanie, szacunek, docenienie aktywności
młodych jest konieczne, aby dowartościować ich i zachęcić do
podejmowania działań na rzecz otoczenia.
Seniorzy chcą być potrzebni
Czy osoby starsze też potrzebują takiej
zachęty? Wydaje się, że tak. Ewa Dudek ze wzruszeniem i pasją
opowiadała o tczewskich seniorach, którzy zaczęli życie na nowo.
Samotni, na emeryturze, mieli dość siedzenia w domu przed
telewizorem i czekania na śmierć. Zachęceni przez swoich sąsiadów,
znajomych włączyli się do wspólnych działań. Początkowo korzystali
z zaproponowanych zajęć, teraz coraz częściej sami realizują własne
pomysły. Wbrew stereotypom okazuje się, że są pełni energii i chęci
do działania. Uczą się języków, chodzą na kursy komputerowe,
tańczą, nie straszne im komórka i bankomat. Opiekują się
przedszkolakami z ubogich rodzin. Stają się coraz bardziej pewni
siebie, i znów potrzebni.
- Czy w podejmowaniu aktywności nie przeszkadza
im spuścizna lat 50. – 70., doświadczenie przymusowych "czynów
społecznych", ośmieszone przykłady "działaczy" – zastanawiał się
Dariusz Pietrowski, który w kierowanych przez siebie Centrum
Wolontariatu często styka się z osobami starszymi. Dawniej często
spotykał się z postawą odrzucenia takiej społecznikowskiej
działalności, uważanej za przejaw manipulacji. Teraz coraz częściej
osoby starsze zmieniają swe poglądy, widząc w działaniach
obywatelskich korzyść dla otoczenia i dla samych siebie.
Osoby niepełnosprawne walczą z
barierami
Zupełnie inaczej wygląda w opinii Pawła Wdówika
sytuacja osób niepełnosprawnych. Ich aktywność jest – żadna. Źródeł
tego stanu rzeczy szukać można i należy w modelu państwa
opiekuńczego, wyrabiającego o osobach niepełnosprawnych bierną
postawę wobec życia i masowo je dyskryminującego. Powielane w
mediach stereotypy pokazują osoby niepełnosprawne w sposób
infantylny, powodując, że nie traktuje się ich poważnie. Efekt?
Osoby niepełnosprawne nie są aktywne w sferze politycznej. Jeśli
już podejmują działania, to najczęściej w stowarzyszeniach
walczących z trudem o realizację podstawowych praw: o swobodne
wyjście z domu, dostęp do oświaty, możliwość korzystania z
komunikacji etc. Tu spala się cała aktywność osób
niepełnosprawnych.
Jakie jest na to lekarstwo? Podobnie jak w
przypadku ludzi młodych konieczne jest usunięcie przeszkód i
stworzenie przestrzeni – materialnej i mentalnej - dla tej
aktywności. Wtedy niepotrzebna byłaby nawet żadna zachęta z
zewnątrz.
Źródło: inf. własna