- To znacznie ciekawsze od naszych wykładów” – stwierdza Ania, studentka polonistyki. Powinna być teraz na zajęciach z romantyzmu, zamiast tego razem z koleżankami z ciekawości przyszła na piknik zorganizowany z okazji IV Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych.
Na parę sekund huk włączonego miksera zagłusza inne dźwięki. Grupka osób wpatruje się w zielonkawy płyn i czeka aż biolożki z Fundacji BioEdukacji skończą i powiedzą co dalej.
– Teraz wlej ten zielony płyn do probówki, a potem alkohol, tak, żeby utworzyły się dwie warstwy. Za chwilę na styku tych warstwy pojawi się biała mgiełka z bąbelkami. To właśnie jest DNA.
Kobieta w średnim wieku i młodziutka dziewczyna ze wszystkich stron oglądają „białą mgiełkę”, patyczkiem wydłubują ją z probówki, patrzą na nią pod światło i nie mogą się nadziwić, że to jest „to DNA”. Muszą już wstać z krzeseł, bo w kolejce czekają kolejni chętni do samodzielnego wyizolowania DNA.
- To znacznie ciekawsze od naszych wykładów” – stwierdza Ania, studentka polonistyki. Powinna być teraz na zajęciach z romantyzmu, zamiast tego razem z koleżankami z ciekawości przyszła na piknik OFIP-u. Dziewczyny zdążyły już namalować obrazek o ochronie przyrody, przy namiocie Banków Żywności poczęstowały się domowym ciastem, rozwiązywały gry logiczne, ale stoisko z DNA uznały za najlepsze ze wszystkich.
Tymczasem przedstawicielka Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego zachęca przechodniów „Zapraszamy! Proszę Pana, proszę Pani, proszę podpisać się pod naszym apelem do Ministra Zdrowia!”.
- A to jest cyrograf na co? – pyta trzech brzuchatych jegomościów w łowickich pasiakach. Jeszcze przed paroma minutami stali z zespołem na scenie, a teraz przy swoim regionalnym stoisku mają przerwę na papierosa.
- To jest cyrograf, żeby osobom ze stwardnieniem rozsianym było lepiej, żeby refundowano im leczenie i mieli większy dostęp do rehabilitacji
- No to gdzie mamy podpisać?
Trzeba wyczuć balans
Kolejna kartka dołącza do sporego
już pliku podpisanych „cyrografów”. Przerwa się skończyła, łowicki
zespół wraca na scenę. Po drodze panowie w pasiakach mijają
stolik Centrum Wolontariatu, pachnące rybą stoisko Gdyni, gdzie
obok siebie siedzą miłośniczka kaktusów, harcerz i opiekun wilczura
z „Dogtoru”, grupę przedstawicieli Rady Młodzieży i kilka osób na
wózkach próbujących wjechać na drewniane podwyższenia.
Przeszkody nie są wysokie – jedne
jak krawężnik, inne wielkości niskiego schodka. Jednak dla osób,
które dziś pierwszy raz w życiu siadły na wózku inwalidzkim,
pokonanie tych niewielkich desek wydaje się niemożliwe.
- Balans trzeba wyczuć –
instruktorka z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji pokazuje jak
balansować na wózku. Młody chłopak próbuje powtórzyć płynny ruch,
ale z marnym rezultatem. Nagłym szarpnięciem podrywa wózek, a ten,
zamiast chwilę unosić się, gwałtownie opada.
- Trzeba z małego rozpędu – dziewczyna radzi mężczyźnie, który
stara się wjechać na deskę. – Przeszkodę pokonujemy na balansie.
Siłowo możesz nie dać rady – dodaje widząc jak mężczyzna zamiast
unieść wózek, raz po raz uderza kołami w podwyższenie. W końcu
udaje się, z impetem wjeżdża na deskę i … wypada z wózka. - No tak, to było siłowo – komentuje instruktorka, a mężczyzna się
usprawiedliwia, że to pierwszy pojazd, w którym nie wie, w którą
stronę skręca.
Paszport małego obywatela
Stojąca niedaleko prezeska Fabryki
Sztuki nie widzi tych zmagań. W tym czasie opowiada o
Stowarzyszeniu Artystów i Poetów, pokazuje przywiezione do Warszawy
obrazy, malowane jedwabie, wyroby z ceramiki i zaprasza na
15.00.
- Będziemy licytować dzieła sztuki cięte z metra. Metr sztuki
abstrakcyjnej już od 1 grosza!
Obok namiot niczym z obozu w
puszczy, w którym harcerki przekonują, że „przygoda jest bliżej niż
myślisz”.
Naprzeciwko, przy stoisku
ozdobionym białymi balonikami przez chwilę jest spokój, ale nie na
długo. Już widać dwoje nadbiegających dzieci. Zaraz wolontariusze
wyciągną płachty szarego papieru, postawią farby i pędzelki i
wytłumaczą zziajanym od biegu chłopcom, że mają namalować dzieci
trzymające się za ręce, tak, żeby obrazek pokazywał, że każdy jest
inny, ale wszyscy są równi. Kiedy chłopcy skończą malować, dostaną
naklejki do swoich paszportów „małego obywatela” i pójdą szukać
innych stoisk z białymi balonikami, gdzie dostaną zadania o
segregacji śmieci lub będą się zastanawiać, czy pomóc koledze w
nauce, czy też dać mu ściągnąć. Za każdą wykonaną pracę paszporty
małych obywateli wzbogacą się o kolejne nalepki.
Mogę zostać wolontariuszem?
Poszukując kolejnych punktów może
dzieciaki przejdą obok namiotu fundacji organizującej warsztaty dla
osób upośledzonych, w którym podopieczni malują kolorowe kwiaty na
szklanych wazonach. Może miną stoisko PCK z leżącymi na ziemi
fantomami czekającymi na chętnych do nauki pierwszej pomocy. Może w
biegu potrącą młodego chłopaka, który właśnie zmierza ku stoisku
Stowarzyszenia „Trzeci Świat i My”. Stojąc przy nim nie częstuje
się kawą, uśmiecha się z zażenowaniem jak wiele innych osób, nie
pyta, gdzie kupić towary Fair Trade, ale atakuje idee
Sprawiedliwego Handlu.
- Handel musi być wolny, a to jest utopia. Wie Pan ile już milionów
ludzi zabiły utopie? - Wiesz coś o Sprawiedliwym Handlu? – przedstawiciel stowarzyszenia
podchodzi do młodego człowieka. – Nie?! Więc jak możesz mieć zdanie
o czymś, o czym nie wiesz?! W Sprawiedliwym Handlu pracownik ma
zapewnioną minimalną płacę…. - Więc ten handel abstrahuje od twardych reguł rynku!
- Twarda reguła brzmi: człowiek jest ważniejszy od rynku! -
mężczyzna zaczyna opowiadać o warunkach, w jakich żyją współcześni
niewolnicy- robotnicy na plantacjach bananów, kakao, o zyskach
czerpanych przez wielkie korporacje. Dyskusji zaczynają
przysłuchiwać się kolejne osoby. Padają konkretne informacje, dane,
cyfry. Chłopak powoli traci pewność, ale wciąż pyta o kontrolę
produktów, o pomoc dla rolników, o jakość towarów. Wreszcie pasuje.
Za to do rozmowy włącza się przysłuchująca się do tej pory
dziewczyna. - Mogę zostać u was wolontariuszem?
Źródło: inf. własna