Już po raz kolejny wrocławską Mediateką zawładnęły Żywe Książki. To niepowtarzalna okazja, aby w jednym miejscu spotkać przedstawicieli wielu kultur, narodowości, wyznań i poglądów. To również jedyna okazja, aby zmierzyć się z własnymi stereotypami i uprzedzeniami i być może inaczej spojrzeć na otaczający nas świat. Oczywiście redakcji www.dolonoslaskie.ngo.pl nie mogło zabraknąć na tym wydarzeniu.
Pochodzi z Tunezji. Mieszka w Polsce od czterech lat i bardzo dobrze posługuje się naszym językiem. Przyjechał na roczne praktyki w ramach programu studenckiego i… został. O tym, jak wygląda życie muzułmanina w Polsce opowiada Khaled Masmoudi.
Radosław Bednarski: – Dlaczego przyjechałeś do Polski?
Khaled Masmoudi: – Przyjechałem cztery lata temu, tuż po ukończeniu studiów na praktyki w ramach programu AIESEC. Przez pierwszy rok mieszkałem w Toruniu, potem we Wrocławiu. Bardzo mi się spodobało w Polsce i dlatego tu zostałem.
Co takiego spodobało Ci się w Polsce, że postanowiłeś tutaj zamieszkać?
K.M.: – Bardzo wiele rzeczy. Dla Polaków Tunezja, z której pochodzę, jest krajem bardzo egzotycznym. Dla mnie równie egzotyczna była Polska przed przyjazdem tutaj. Bardzo lubię zieleń i wycieczki po górach, a tego w moim kraju jest bardzo mało. Zresztą od zawsze moim marzeniem było wyjechać z kraju i zobaczyć inne zakątki świata. To właśnie w Polsce po raz pierwszy zobaczyłem śnieg, co było dla mnie takim wielkim „wow”. W Polsce znalazłem też coś, co przypomina mi dom. Polacy są bardziej mili niż mieszkańcy zachodniej Europy. W przeciwieństwie do Niemiec czy Wielkiej Brytanii tutaj daje się zauważyć tę wyjątkową jedność rodzinną. Jest ona co prawda co raz bardziej wypychana przez wpływy Zachodu, ale wciąż jest mocno zauważalna. To właśnie bardzo mi się podoba i dlatego postanowiłem tutaj zostać. Nie mogę powiedzieć, że na zawsze, bo jestem typem podróżnika i może przyjść taki moment, kiedy wyjadę stąd, aby poznać zupełnie inne kraje.
Jak to jest być muzułmaninem w katolickim kraju?
K.M.: – Nie jest to łatwe, choćby dlatego, że w Polsce istnieje zalewie kilka meczetów, co oznacza, że trudno być muzułmaninem z zachowaniem wszystkich religijnych obrzędów. Ja mam akurat to szczęście, że we Wrocławiu meczet się znajduje. Z drugiej strony jest zwyczajna ludzka ciekawość. W kraju muzułmańskim nikt nie zwraca uwagi na islamskie praktyki religijne, bo są tam one normalne. W Polsce ludzie są bardzo ciekawi tego, jak to wygląda i często właśnie o to wypytują.
Czy doświadczyłeś w Polsce jakiejkolwiek formy dyskryminacji?
K.M.: – Muszę powiedzieć, że pod tym względem jestem szczęściarzem, ponieważ do tej pory nie czułem się dyskryminowany tutaj w Polsce. Zdarza się, że ktoś na mnie dziwnie spojrzy, ale wiadomo, inaczej wyglądam, mam trochę inną karnację. To tak samo jakby w moim kraju spotkać jasną blondynkę, co jest raczej niespotykane. O ile pamiętam raz zdarzyło mi się, że jakaś grupa młodych mężczyzn popchnęła mnie i zawołała, żebym wracał do domu. Ale ja wyznaję zasadę, że źli ludzie zdarzają się wszędzie. Taki incydent mógł się zdarzyć w każdym innym miejscu, dlatego nie przejmuję się tym i moje nastawienie do Polaków wcale się z tego powodu nie zmieniło.
Spróbuj przybliżyć trochę islam jako religię.
K.M.: – Zacznę od samego słowa islam, które po arabsku znaczy pokój. I to jest główny wyznacznik, do którego my, muzułmanie staramy się dążyć. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy komuś zaczyna się wydawać, że w imię Boga ma prawo zabijać i siać terror, jednak w rzeczywistości religia muzułmańska jest temu całkowicie przeciwna. Biorąc za przykład Tunezję, którą co roku odwiedza około sześciu milionów turystów, nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek jakiś obcokrajowiec miał tam problemy.
Czy tęsknisz czasem za swoją ojczyzną?
K.M.: – Oczywiście. Dom jest zawsze domem. Tam są moi rodzice, bracia i zawsze będę chciał ich odwiedzić, zobaczyć, bo tam jest moje dzieciństwo, moje wspomnienia. Natomiast nigdy nie chciałem całego życia spędzić w Tunezji. Jest wiele miejsc na świecie, które chciałbym zobaczyć i wielu ludzi, których chciałbym poznać. Jest to dla mnie ważne, ponieważ osoba, która podróżuje inaczej patrzy na świat i lepiej rozumie, dlaczego każdy z nas jest inny, wyjątkowy. I dopiero jak uda nam się to zrozumieć, być może wtedy wreszcie ten pokój na stałe nadejdzie.
Ze wszystkich miejsc, jakie widziałeś w Polsce, które Ci się najbardziej podoba?
K.M.: – Wrocław. Przez ostatnie cztery lata przebyłem Polskę z północy na południe i Wrocław jest takim miastem, w którym czuje się naprawdę dobrze. Może ma w tym swój udział pogoda, która jest tutaj trochę lepsza niż w innych regionach, ale na pewno Wrocław jest miastem wielu kultur, co daje możliwość spotkania wielu ciekawych ludzi.
Czym zajmujesz się tutaj w Polsce?
K.M.: – Jestem informatykiem i tym zajmuje się od strony zawodowej. Poza tym jestem nadal członkiem organizacji AIESEC i próbuję jak najwięcej tam działać. Mimo, że AIESEC jest dla ludzi młodych, to dobre praktyki są tam zawsze potrzebne. Staram się być takim dobrym przykładem. Udało mi się zorganizować w Polsce kilka konferencji. Zawsze staram się być aktywny w społeczności, mimo że nie jest to mój ojczysty kraj, ale mówię po polsku i właściwie czuje się już w połowie Polakiem.
Czy trudno jest być Żywą Książką?
K.M.: – Na pewno najtrudniej jest za pierwszym razem. Wtedy pojawiają się jeszcze bariery u osób, które nie są wcześniej przygotowane. Jestem Książką już po raz czwarty i bardzo się z tego cieszę. Jeżeli będzie kolejna edycja, to na pewno będę chciał wziąć w niej udział.
Czy były takie pytania, na które z osobistych względów nie chciałeś udzielić odpowiedzi?
K.M.: – Nie ma takich pytań. Nawet jeżeli pojawiają się pytania bardzo osobiste, intymne odbieram to jako pytanie nie do mnie jako osoby, ale do mnie jako Książki. Jeżeli otwierasz książkę, to będziesz ją czytał i ona Ci nie odmówi, więc ja również nie odmawiam odpowiedzi.
Dziękuję za rozmowę.
Od redakcji: Zachęcamy do odwiedzenia Żywej Biblioteki i porozmawiania z Żywymi Książkami. Można to zrobić jeszcze dzisiaj (28 czerwca) do 20.00 i jutro między 12.00 a 20.00.