Indywidualizm a idea spółdzielczości, czyli przeszkody w działalności spółdzielni
Czy polski indywidualizm przeszkadza w działaniu spółdzielczym? A może problem tkwi zupełnie gdzie indziej? - zastanawia się w felietonie dla serwisu ekonomiaspoleczna.pl Piotr Frączak.
Spotykam się czasem ze stwierdzeniem, że w rozwoju polskiej spółdzielczości przeszkadza nasz nadmierny indywidualizm. W pewnym sensie to prawda. Działalność zbiorowa wymaga bowiem umiejętności współpracy, liczenia się z głosem innych. Jednak głównym przeciwnikiem spółdzielczości jest bierność i standardowe działania, a więc brak prawdziwej indywidualności.
Prawo!
Niewątpliwie prawo może pomóc lub przeszkodzić w działalności spółdzielni. Dlatego wszyscy tak chętnie deklarują konieczność zmiany prawa, oczywiście na lepsze (nikt nie chciał zmieniać na gorsze, ale efekty nie zawsze nas zadowalają). I tu tkwi podstawowy błąd. Prawo ma się do idei spółdzielczości jak pięść do nosa.
Nie wystarczy zarejestrować swojej działalności jako spółdzielni. Trzeba jeszcze BYĆ spółdzielcą. A to znaczy: wspólnie wypracować pomysł, wspólnie złożyć się na kapitał, wspólnie zarządzać firmą i wspólnie decydować o przeznaczeniu zysku. Jeżeli jakaś spółdzielnia socjalna jest realizacją czyjejś indywidualnej wizji, której autor przekonał kilku potrzebujących, a teraz nimi kieruje (i to niezależnie, od tego, że płaci godziwie), to nie jest to żadna spółdzielnia. Jeżeli ktoś przyjął statut, bo tak nakazuje prawo, a nie dlatego, że chce samemu ustalać zasady współpracy z innymi członkami spółdzielni, to nie jest spółdzielcą, tylko formalistą.
Tak więc prawo może być przeszkodą w tworzeniu spółdzielni, ale w mniejszym stopniu dlatego, że nie jest sprzyjające formie spółdzielni, ale dlatego, że jego litera (narzucone rozwiązania) zastępuje spółdzielcom to, co w spółdzielni najważniejsze – samorządność, czyli myślenie o tym, jak oni chcą działać.
Finanse!
O tak, brak finansów to jeden z podstawowych problemów ekonomii społecznej. Ale też podstawowy problem w biznesie, w działalności filantropijnej i w zwykłym życiu. To generalny problem i gdyby z tego powodu, że trudno o pieniądze, wszyscy rezygnowali z działalności gospodarczej lub nie podejmowali wysiłków w innych obszarach, nie byłoby najlepiej. A jednak podejmują. Bo nie jest prawdą, że pieniędzy nie ma. Są. Tylko nie są „łatwe”.
– Nie mamy pieniędzy na start – mówią wszyscy jednym głosem. Może niech poczytają o tym, jak zakładano pierwsze spółdzielnie, kiedy rzeczywiście brakowało pieniędzy. Każda pożyczka była w zasadzie czystą lichwą, a zarobki starczały czasem ledwo na przeżycie. A jednak pierwsi spółdzielcy ze swoich głodowych przychodów „składali się” na kapitał założycielski (o wsparciu z zewnątrz nikt jeszcze nawet marzyć nie mógł).
Dziś nikt nie chce pożyczać spółdzielniom. Tak, ale czy też nikt nie chce pożyczać spółdzielcom? Aby dostać wsparcie na rozpoczęcie działalności trzeba mieć zabezpieczenie majątkowe lub gotówkowe, które jest potrzebne również do otrzymania większych pożyczek na rynku.
Edukacja!
Dochodzimy do ulubionego przeze mnie momentu wszystkich dyskusji. Kiedy już udowodnimy sobie, jak bardzo jest źle, wtedy wszyscy jedynego ratunku upatrują w edukacji. „Kształcić postawy obywatelskie trzeba od małego”, „szkoła powinna uczyć współpracy”, itd, itp. Moje argumenty, że największy ruch spółdzielczy stworzyło pokolenie, które w zaborczej szkole nie mogło się nauczyć współdziałania (chyba, że w działalności nielegalnej – przeciw szkole), nie robią na nikim wrażenia. „Bo edukacja jest ważna!”. Jasne, że jest ważna. Ale w działalności społecznej dużo bardziej niż szkolna edukacja liczy się dobry przykład.
Skuteczny przykład to taki, który mówi, że gdybyś tylko chciał, to z przyjaciółmi mógłbyś zrobić coś podobnego. Dlatego, jak mi się wydaje, Warszawska Kooperatywa Spożywcza szybko znalazła naśladowcę w Łodzi.
Co jest więc główną barierą działalności w przedsiębiorstwach społecznych? Nie jest to brak unormowań prawnych, środków na start czy wykształcenia. Raczej brak pomysłów, inwencji, nieszablonowego podejścia do rozwiązywanych problemów. Czy to problem z indywidualnością?
Odpowiedź zależy od tego, jak rozumiemy indywidualność. Jeśli jedynie jako nastawienie na indywidualny sukces, brak chęci pracy w zespole, wiarę w siebie i niewiarę w innych, to oczywiście indywidualizm jest przeszkodą. Jeśli zaś rozumiemy indywidualność także jako otwartość, chęć wniesienia swojego (indywidualnego) wkładu we wspólne dobro, twórcze i oryginalne podejście, to tego w polskiej ekonomii społecznej nam brakuje. Przede wszystkim tego.
Piotr Frączak, ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl