Działalność społeczna daje wiele radości. Poczuć ją może ten, kto osobiście zacznie coś organizować, przyłączy się do jakieś grupy, przełamie własne obawy, osiągnie zamierzony cel.
Radość wynikająca z działania społecznego płynie np. z
przekonania o wartości i wadze przedsięwzięcia, w którym się
uczestniczy. Daje ją również przyjemność działania z innymi i
przynależność do grupy, a także satysfakcja z przełamywania własnej
bezradności i osiągania wyznaczonego celu. O tego rodzaju „zyskach”
opowiadają działacze społeczni i wolontariusze, kiedy zapytać ich o
motywy działania. Wydaje się jednak, że większość z nas nie zdaje
sobie sprawy, jak wiele może otrzymać w zamian za swój czas i
zaangażowanie. Warto zatem opisywać i pokazywać korzyści płynące z
uczestnictwa w życiu publicznym, a nawet kreować modę na
zaangażowaną postawę. Przykłady inspirują do działania, przemawiają
do wyobraźni i emocji.
Dobrze też jest odwołać się do twardych danych z badań. To one
pozwalają oszacować skalę poszczególnych zjawisk, ocenić ich
znaczenie na tle innych krajów, a także prześledzić zmiany. Być
może suche liczby, procenty czy zestawienia nie będą bezpośrednim
bodźcem inspirującym do społecznego zaangażowania, ale, w
sprzyjających warunkach, wywołają zainteresowanie decydentów i
mediów, których strategiczne wsparcie jest dla rozwoju
społeczeństwa obywatelskiego kluczowe.
Przykładem może być przygotowany niedawno przez Zespół Doradców
Strategicznych Rządu „Raport o Kapitale Intelektualnym Polski”, w
którym diagnoza stanu naszej obywatelskości przedstawiona jest pod
wiele mówiącym tytułem „Jak zwiększyć aktywność obywatelską?”. W
ostatniej części raportu nakreślony jest optymistyczny scenariusz
dla Polski w 2030 r. Czytamy tam m.in., jak doradcy premiera
wyobrażają sobie społeczności lokalne, w których „tętni życie,
mieszkańcy organizują osiedlowe i dzielnicowe imprezy, na których
można mile spędzić czas w gronie sąsiadów i znajomych, nikt nie
jest pozostawiony sam sobie”. Życie w przyjaznym otoczeniu to
jeszcze jedna korzyść z zaangażowania społecznego…
Trzymając kciuki za realizację tej wizji, przyjrzyjmy się
poniższemu zestawieniu danych, mówiących o aktywności obywatelskiej
Polaków. A później… Zamiast siedzieć z zaciśniętymi kciukami,
bierzmy się do roboty, bo 22 lata to nie tak znowu dużo czasu, a z
danych wynika, że pracy czeka nas sporo.
Frekwencja wyborcza i działania polityczne
Podstawowym wskaźnikiem partycypacji obywatelskiej jest
frekwencja wyborcza. W Polsce jest ona od lat bardzo niska (w roku
1997 w wyborach parlamentarnych wyniosła 43%, w 2001 r. – 46%, 2005
r. – 40%). I choć w ostatnich wyborach relatywnie wzrosła – w 2007
r. zagłosowało bowiem 53% uprawnionych – to i tak na tle innych
krajów europejskich (patrz wykres poniżej) polscy wyborcy są
niewielką grupą.
Małe jest też zaangażowanie Polaków (na tle Europy) w
niepartyjne działania polityczne, takie jak podpisywanie petycji
(5,5% przy europejskiej średniej wynoszącej 25%), kontaktowanie się
z politykiem rządowym lub samorządowym (analogicznie: 6% i 13%),
udział w demonstracjach (1,4% i 6,2%).*
Liczba organizacji pozarządowych i dynamika ich przyrostu
O aktywności społecznej świadczy też liczba działających
organizacji pozarządowych. Biorąc pod uwagę to, że słabnie gotowość
do wspólnego działania, przestaje dziwić informacja, że w Polsce od
pięciu lat systematycznie spada liczba nowopowstających
organizacji. W roku 2003 zarejestrowało się ponad 4 tys. nowych
stowarzyszeń i 900 fundacji, natomiast w 2007 r. już tylko 3 tys.
stowarzyszeń i 650 fundacji, a więc aż o ok. 25% mniej.
Baza członkowska organizacji
Nie tylko powstaje coraz mniej organizacji, ale także zmniejsza
się liczba Polaków angażujących się w ich działania. Szczególnie
widoczne było to w roku 2007, kiedy bardzo wyraźnie spadła liczba
osób deklarujących członkostwo w organizacjach pozarządowych,
grupach, ruchach społecznych lub religijnych. Zaledwie 13%, czyli 4
mln dorosłych Polaków przyznaje się do udziału w jednej z tych form
życia społecznego. Oznacza to, że w porównaniu z rokiem 2006
organizacje straciły aż 2,7 mln członków (Wolontariat, filantropia,
1%. Raport z badań 2007, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa
2008).
Zaangażowanie wolontarystyczne
W badaniach Stowarzyszenia Klon/Jawor odnotowano też spadek
zaangażowania Polaków w działania wolontarystyczne. W ciągu
zaledwie roku odsetek wolontariuszy spadł prawie o połowę
(Wolontariat, filantropia, 1%. Raport z badań 2007, Stowarzyszenie
Klon/Jawor, Warszawa 2008). Nie dziwi więc, że 51% organizacji
pozarządowych narzeka na brak osób chętnych do bezinteresownej
pomocy.
Przytoczone powyżej dane pokazują, że niechętnie się zrzeszamy i
bardzo rzadko angażujemy się w działania organizacji. Nie
korzystamy też ze swoich podstawowych obywatelskich uprawnień –
tylko co drugi, druga z nas uczestniczy w wyborach, nie próbujemy
też wpływać na sytuację w kraju innymi sposobami: podpisując
petycje, uczestnicząc w demonstracjach czy kontaktując się z
politykami. Trudno nie zadać pytania „dlaczego?”. Odpowiedź na nie
jest oczywiście złożona – należy jej szukać w naszej bliższej i
dalszej historii, kulturze, tradycjach, obecnych uwarunkowaniach
gospodarczo-strukturalnych, a także dominujących postawach i
systemach wartości. Dane na temat tych ostatnich można też znaleźć
w raportach z badań – warto kilka przytoczyć.
Nie-uczciwość obywatelska
Mała aktywności społeczna jest na pewno związana z niską
identyfikacją Polaków z państwem. Co prawda w badaniach deklarujemy
silną więź z krajem: 85,3% Polaków utożsamia się z Polską, 80,2% z
narodem, 77,1% ze swoim miastem lub wsią, zaś 69,6% z regionem
(raport Więzi społeczne i wzajemna pomoc, CBOS, luty 2008 r.),
jednak dane z Diagnozy Społecznej 2007 pokazują, że nie przekłada
się to na troskę o dobro wspólne. Coraz więcej Polaków akceptuje
nieuprawnione wykorzystywanie dóbr publicznych (procent odpowiedzi
przyzwalających na takie zachowania zwiększył się między rokiem
2005 a 2007 dla każdego typu działań – patrz wykres poniżej).
Poczucie wpływu na sprawy kraju i najbliższego otoczenia
Trudno angażować się w sprawy publiczne, jeśli ma się wewnętrzne
przekonanie, że jakakolwiek zmiana w tym obszarze nie od nas
zależy. Dlatego tak ważne jest poczucie wpływu. Z badań (raport Czy
obywatele mają wpływ na sprawy publiczne?, CBOS, styczeń 2008 r.)
wynika, że tylko 30% obywateli uważa, że ma jakikolwiek wpływ na
to, co się dzieje w kraju. Poczucie wpływu na sprawy lokalne jest
tylko trochę wyższe: 39% Polaków zgadza się ze zdaniem „ludzie tacy
jak ja mają wpływ na sprawy swojego miasta/gminy” (CBOS, styczeń
2008 r.).
Na koniec – kilka dobrych wiadomości
Dane o aktywności społecznej Polaków (a raczej jej braku) nie
napawają optymizmem, co więcej, trudno nawet o sygnały dające
nadzieję na pozytywne zmiany. Jednak kilka takich „jaskółek” można
znaleźć.
Cytowane powyżej wyniki badań CBOS na temat poczucia sprawczości
same w sobie są mało optymistyczne, ale jeśli popatrzymy na nie w
kontekście wyników analogicznych badań sprzed kilku lat – sprawa
wygląda już nieco lepiej. Okazuje się bowiem, że procent Polaków
przekonanych, że mają wpływ zarówno na to, co dzieje się w kraju,
jak i w ich najbliższym otoczeniu systematycznie rośnie i od 1992
r. i zwiększył się kilkakrotnie. Z badań wynika też, że
zdecydowanie wyższe poczucie współdecydowania o sprawach kraju mają
ludzie młodzi, którzy większość życia spędzili w wolnej Polsce,
urodzili się tuż przed lub po wyborach 1989 r. Można mieć zatem
nadzieję, że już w najbliższej przyszłości poczucie wpływu na
sytuację w kraju i w najbliższym otoczeniu stanie się zdecydowanie
bardziej powszechne. Choć oczywiście nie znaczy to, że równie
powszechne będziemy korzystać z możliwości wpływania na swoje
otoczenie, ponieważ poza wiarą, że można coś zmienić, trzeb też po
prostu chcieć i jeszcze tę chęć przekuć w działanie.
współpraca Maja Mozga-Górecka
- dane pochodzą z Europejskiego Sondażu Społecznego z 2006
roku.
Źródło: inf. własna