Handel ludźmi. Państwo nie wystarczy, potrzeba organizacji
DAWID-OLCZYK: Ofiary handlu ludźmi potrzebują wsparcia ze strony organizacji. Są cudzoziemcami, doświadczają traumatycznych przeżyć, a ich rola procesowa – jako często jedynych źródeł dowodowych – jest trudna. Podmioty państwowe nie są w stanie pozyskać ich zaufania, gdyż nie są dostatecznie elastyczne i ofiarne.
Fundacja przeciwko Handlowi i Niewolnictwu La Strada od 1995 roku wspiera ofiary handlu ludźmi, a od 2008 roku wykonuje zadanie publiczne „Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla polskich i cudzoziemskich ofiar handlu ludźmi” (KCIK). Jest to zadanie zlecane przez Ministra Spraw Wewnętrznych organizacji pozarządowej w drodze otwartego konkursu. W jego ramach wspieramy ofiary handlu ludźmi, również w kontaktach z organami ścigania. W latach 2009-2015 opiekowaliśmy się ponad tysiącem ofiar i domniemanych ofiar handlu ludźmi z Polski i 32 innych krajów, od Armenii po Bangladesz, od Sri Lanki po Kongo, ale także z krajów Unii Europejskiej: Niemiec, Rumunii czy Węgier. Dało to nam szerokie pole obserwacji działań wymiaru sprawiedliwości.
Siła w niezależności
Odpowiadając na pytanie o to, czy wymiar sprawiedliwości jest przygotowany do wymierzania sprawiedliwości handlarzom ludźmi, powinnam powiedzieć – to zależy. Teoretycznie możliwości powinny być wprost proporcjonalne do doświadczenia i szczebla Sądu czy Prokuratury. Obecny stan prawny w Polsce jest bardzo jasny – handel ludźmi jest karany, a definicja handlu ludźmi zawarta jest w kodeksie karnym. Wynika to ze zobowiązań międzynarodowych Państwa.
Został również zbudowany system mający usprawnić ściganie handlu ludźmi. Takie przypadki powinny być prowadzone przez Prokuratury Okręgowe pod nadzorem konsultantów powołanych w Prokuraturach Apelacyjnych. Jednak jeżeli od początku jakiś przypadek zostaje uznany tylko za naruszenie praw pracowniczych czy sutenerstwo, może nigdy nie trafić do konsultacji.
Istotną rolę odgrywają w takich sytuacjach organizacje pozarządowe, które także mogą zgłosić przypadki do nadzoru i konsultacji, nawet jeżeli prokurator prowadzący sprawę nie postrzega jej jako zbrodni handlu ludźmi. Zdarza się, że funkcjonariusze Policji czy Straży Granicznej, wykonujący czynności zlecone przez prokuratora, opiniują dany przypadek jako handel ludźmi, a sam prokurator prowadzący sprawę się z nimi nie zgadza. Łatwiej wtedy właśnie organizacji pozarządowej zwrócić się o nadzór lub poinformować Prokuraturę Krajową, ponieważ pozycja NGO w stosunku do Prokuratury jest niezależna.
Organizacja jako rzecznik
Wiele takich spraw jest omawianych w trakcie posiedzeń Grupy Eksperckiej ds. wsparcia ofiar handlu ludźmi, w której uczestniczą przedstawiciele Policji, Straży Granicznej, Prokuratury, MSW oraz organizacji wykonującej zadanie KCIK. W Polsce zbudowano również prawidłowe ramy prawne – czas do namysłu (okres nieprzekraczający dwóch miesięcy, w którym to ofiara podejmuje decyzję o ewentualnej współpracy z organami ścigania) udokumentowany zaświadczeniem, prawo pobytu dla ofiar handlu ludźmi oraz definicja handlu ludźmi w artykule 115 Kodeksu Karnego. Aby poprawić ściganie handlu ludźmi, a tym samym dać ofiarom możliwość złożenia zeznań i skorzystania z prawa do sądu, powołano wiele podmiotów: Krajowe Centrum, Koordynatorów ds. handlu ludźmi w każdej Komendzie Wojewódzkiej Policji, koordynatorów w Oddziałach Straży Granicznej, konsultantów w Prokuraturze.
Wspieranie ofiar handlu ludźmi przez organizacje pozarządowe polega na indywidualnej pomocy – prawnej, psychologicznej socjalnej, a także rzecznictwie, ponieważ ze względów oczywistych ofiary nie są w stanie zorganizować się i same walczyć o swoje prawa.
Ten pozytywny obraz ma jednak także swoje czarne dziury. Polskie prawo na rzecz ofiar, łącznie z prawem do kompensaty, jest mało użyteczne w stosunku do cudzoziemskich ofiar handlu ludźmi. Jeżeli mielibyśmy pokusić się o ocenę możliwości wymiaru sprawiedliwości w kwestii ścigania przypadków handlu ludźmi do pracy przymusowej, to, patrząc z perspektywy naszej organizacji, która w tym roku obchodzi dwudziestolecie działalności, postęp jest olbrzymi. Jednak czy dostateczny?
Wielkie zadanie dla watch dogów
To wciąż loteria. Prokurator z małej miejscowości, który nigdy nie prowadził sprawy o handel ludźmi i nie był na żadnym specjalistycznym szkoleniu, może, używając własnej wiedzy i doświadczenia oraz rozsądku i dobrej woli, przesłuchać ofiarę i przeprowadzić z powodzeniem wszystkie czynności. Jednocześnie prokuratura z miejscowości nadgranicznej, a więc – teoretycznie – mająca duże doświadczenie w przypadkach dotyczących cudzoziemców, może dążyć do skazania faktycznych ofiar za nielegalne przekroczenie granicy. I tak się przy tym spieszyć, że – popełniając po drodze błędy – doprowadzi do sytuacji, w której jedynym wyjściem będzie wniesienie kasacji. Sądy też nie są tutaj bez winy.
Być może to właśnie „przygraniczność” rodzi uprzedzenia, które prowadzą do widzenia w cudzoziemcach przede wszystkim przestępców, a nie ofiar. Uprzedzenia stanowią potężną przeszkodę dla działań na rzecz ofiar handlu ludźmi, które najczęściej są osobami o słabej pozycji społecznej. Ich zeznania stanowią często jedyny dowód w sprawie. Jeśli chcecie osądzić przedsiębiorcę, właściciela zakładu, kandydata na posła, a przeciw niemu macie jedynie zeznania wietnamskich robotników, wymaga to naprawdę bardzo wielkiej odporności od prokuratora.
Ogromną rolę odgrywają w takich przypadkach organizacji strażnicze, tak zwane „watch dogi”, które zidentyfikują ofiarę, skierują ją do właściwego funkcjonariusza, zadbają o właściwego tłumacza (nie zawsze ofiara komunikuje się językiem urzędowym swego kraju), postarają się dla niej o przedstawiciela prawnego już w postępowaniu przygotowawczym, a w czasie kiedy wymiar sprawiedliwości będzie działał o wiele za wolno, zadbają o potrzeby ofiary.
Jeśli prokurator chce osądzić kandydata na posła, a przeciw niemu ma zeznania wietnamskich robotników, potrzebuje wielkiej odporności.