Urzędnicy rosyjscy piętrzą przed organizacjami pozarządowymi biurokratyczne przeszkody. To może doprowadzić do delegalizacji wielu z nich.
Do połowy października międzynarodowe organizacje pozarządowe,
działające w Rosji muszą dopełnić wszystkich formalności związanych
z ponowną rejestracją. Wymaga tego nowa ustawa o organizacjach,
wprowadzona na początku roku.
Do tej pory Rosyjska Służba Rejestracyjna zaakceptowała
wnioski 20 organizacji, a 40 innych odrzuciła jako
niekompletne. Rosyjscy urzędnicy piętrzą wymagania, z
których spełnieniem mają problemy nawet najbogatsze organizacje.
Dla moskiewskiej filii Human Rights Watch w Londynie pracuje
sztab specjalistów, którzy tłumaczą na rosyjski setki stron ustaw
normujących pracę organizacji w Wlk. Brytanii. Inna brytyjska
organizacja na żądanie Rosjan poszukuje adresów domowych swych
założycieli z XVII w. Niemiecka Fundacja Heinricha Bolla musi
zwoływać posiedzenie rady, aby wnieść poprawki do statutu
mówiące o działaniu jej filii w Rosji, zarejestrować je w
niemieckim sądzie i przetłumaczyć na rosyjski.
Duże międzynarodowe organizacje mają jednak szanse na
zwycięstwo z rosyjską biurokracją. Zagrożony jest natomiast
los małych grup, pracujących na rosyjskiej prowincji i
krytykowanych przez lokalne władze za "nielegalną działalność
polityczną", czyli szkolenia dziennikarzy, obserwatorów
wyborczych, relacjonowanie przypadków łamania wolności słowa
i bronienie praw człowieka.