Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Leśnictwo nigdy nie przynosi zbyt dużych zysków, a w przypadku tak małego obszaru, nie mogło być o nich mowy. Kolejne banki odmawiały pożyczek. A Nigel miał śmiałą wizję: zrównoważonego rozwoju tego miejsca i zachowania jego bioróżnorodności, ale tak, by korzyści odnosiła cała lokalna społeczność.
Przedsiębiorstwo społeczne Hill Holt Wood (HHW), kontrolowane przez
członków okolicznych parafii (anglikańskich), działa na 14
hektarach urokliwego, starego lasu, leżącego na granicy hrabstwa
Lincoln i Nottingham w Wielkiej Brytanii. Prowadzi różnorodną
działalność, np. tradycyjną fabryczkę drewnianych mebli oraz węgla
drzewnego, czy sprzedaż drewna na opał. Buduje ekologiczne budynki
ze słomy i gliny. Promuje też odnawialne źródła energii, m.in.
poprzez warsztaty „Zbuduj sobie własną turbinę wiatrową” (i zabierz
ją do domu). Założyciele firmy mieszkają na terenie lasu. W HHW
pracuje 14 osób, co w hrabstwie, w którym 2/3 firm nie zatrudnia
więcej niż 5 pracowników, czyni z niego jedno z największych
przedsiębiorstw. A przy tym jest samowystarczalne ekonomicznie, nie
korzystało i nie korzysta z innych dotacji niż darowizny osób
prywatnych. Nawet na tle innych przedsiębiorstw społecznych w
Wielkiej Brytanii uważa się je za wyjątkowe: tłumnie odwiedzają je
badacze akademiccy, wszelkiej maści konsultanci i przedstawiciele
różnych agencji rządowych, by odkryć, na czym polega jego sukces. W
czym zatem tkwi sekret Hill Holt Wood?
Tajemnica sukcesu
Kiedy w 1995 roku Nigel i Karen Lowthropowie kupowali las, był on w opłakanym stanie. Leżał w pobliżu ruchliwej autostrady, poprzedni właściciel (firma drzewna) wyprzedawała drewno, nie sadząc nowych drzew, a na dobitkę zarastały go dzikie krzewy rododendronów, które trzeba było ręcznie wycinać. Leśnictwo nigdy nie przynosi zbyt dużych zysków, a w przypadku tak małego obszaru nie mogło być o nich mowy. Nic więc dziwnego, że kolejne banki odmawiały pożyczek. A Nigel – biolog z wykształcenia – miał śmiałą wizję: zrównoważonego rozwoju tego miejsca i zachowania jego bioróżnorodności, ale w taki sposób, by korzyści odnosiła cała lokalna społeczność.
Wymyślił więc szereg różnych działań, prowadzonych pod szyldem firmy ECONS, z których każde przynosiło niewielki dochód, a jednocześnie pozwalało lepiej dbać o środowisko naturalne. Sednem planu było jednak podpisanie kontraktu z samorządem lokalnym na szkolenie zawodowe bezrobotnych. Dzięki temu, w krótkim czasie, w lesie wyznaczono ścieżki edukacyjne, zorganizowano punkty widokowe i udostępniono las ludziom. Takie kontrakty, z różnymi agendami samorządowymi i rządowymi, do dziś stanowią główne źródło dochodów przedsiębiorstwa i przesądzają o jego specyfice. Z czasem „przekwalifikowało się” ono na Leśny Uniwersytet dla trudnej młodzieży – usuwanej ze szkół, mającej konflikty z prawem.
Jak przekonać mieszkańców?
Lowthrop od początku zakładał włączenie okolicznych mieszkańców w swoje działania. Miał jednak utrudnione zadanie, bo nie pochodził „stąd”. By przezwyciężyć ten problem, zaraz po zakupie lasu, Nigel ogłosił swoje plany w lokalnych parafialnych gazetkach i zaprosił mieszkańców do dzielenia się z nim swoimi uwagami. Pierwsze spotkanie mieszkańców z nowym przybyszem odbyło się w prywatnym domu, uczestniczyła w nim mała grupka przedstawicieli czterech parafii.
W ciągu następnych pięciu lat, dzięki cierpliwemu i umiejętnemu budowaniu relacji z mieszkańcami, liczba parafii, które zaczęły się identyfikować ze społecznością Hill Holt Wood, wzrosła do 11. Zwieńczeniem tego procesu było w 2002 roku przekształcenie prywatnej firmy ECONS w przedsiębiorstwo społeczne Hill Holt Wood, należące do społeczności. Wszyscy interesariusze i członkowie firmy, podzieleni na cztery grupy, mają swoich przedstawicieli w zarządzie: mieszkańcy wybierają siedmiu przedstawicieli, pracownicy – dwóch (z których jeden to jednocześnie dyrektor); parafie i lokalne firmy wybierają jednego członka zarządu, a założyciele – dwóch.
Trzy działania (poza otwarciem lasu dla wszystkich bez opłat) okazały się kluczowe dla zbudowania silnej pozycji przedsiębiorstwa i lasu w społeczności. Po pierwsze, były to kontrakty z samorządem lokalnym na pielęgnację zieleni, w ramach których „kursanci z lasu” wykonywali pracę pożyteczną dla wszystkich. Głównie dzięki temu rosło zaufanie do Nigela i jego firmy.
Po drugie, były to dostawy drewna opałowego dla lokalnej społeczności. Duże znaczenie ma przy tym fakt, że nie odbywa się to kosztem lasu. I po trzecie, praca z trudną młodzieżą, co wyraźnie zmniejszyło ilość uciążliwych aktów wandalizmu i drobnej przestępczości. Dane na ten temat potwierdza lokalna policja, a HHW starannie je monitoruje, stosując zaawansowane techniki mierzenia swojego oddziaływania społecznego. Nigel Lowthrop uważa to za podstawowy warunek wiarygodności przedsiębiorstw społecznych oraz punkt wyjścia do sprzedawania ich akcji inwestorom prywatnym.
Lokalna społeczność korzysta na istnieniu HHW, ale i HHW bardzo korzysta z poparcia społeczności. Jest to widoczne zwłaszcza wtedy, kiedy lokalne władze podejmują trudne decyzje w sprawach różnych zezwoleń planistycznych, od których zależy funkcjonowanie przedsiębiorstwa. To kwintesencja „zakorzenienia” w społeczności, o którą tak ciężko w polskich realiach.
Alternatywa dla trudnej młodzieży
HHW specjalizuje się obecnie w pracy z trudną młodzieżą między 16 a 18 rokiem życia. Wspólnie z samorządem opracował specjalne programy edukacyjne, stanowiące alternatywę dla „normalnej” szkoły. Ich adresatami są młodzi ludzie, którzy sami porzucili formalną edukację lub zostali zeń wyrzuceni. Program zawiera elementy szkolenia zawodowego (część ich absolwentów znajduje później zatrudnienie), ale ich głównym celem jest zbudowanie „etyki pracy”, rozbudzenie aspiracji, wskazanie silnych stron i zachęta do kontynuowania nauki.
Zamiast sztabu przeszkolonych psychologów czeka tu na adeptów piękna przyroda i ciężka praca.
– Kiedy tu przychodzą, myślą, że są prawdziwymi twardzielami. Tu przekonują się, że tak nie jest i spotykają twardszych od siebie – mówią ich opiekunowie, którzy są naprawdę utalentowanymi rzemieślnikami, a ponieważ robią coś interesującego, zdobywają prawdziwy szacunek swoich podopiecznych.
W Hill Holt Wood nie ma rygoru – nie wylatuje się automatycznie za upicie się, palenie, przyłapanie z narkotykami czy problemy z policją.
– Staramy się to z nimi przepracować, wesprzeć w rozwiązywaniu problemu. Co dobrego wyniknie, jeśli odbierzemy im ostatnią szansę na normalne życie? – mówią pracownicy HHW. Takie podejście jest często szokujące dla innych samorządów, ale metody stosowane w Hill Holt Wood bronią się same: 100% frekwencja (program jest dobrowolny), wysoki odsetek młodzieży znajdującej pracę lub podejmującej dalszą naukę, a także nawiązanie formalnej współpracy z pobliskim uniwersytetem w Lincoln. Akceptuje on „dyplom” ukończenia leśnej szkoły w HHW i umożliwia jej absolwentom zdawanie na studia. We współpracy z tą uczelnią HHW organizuje także Letnie Leśne Uniwersytety – obozy edukacyjne.
Przedsiębiorca społeczny – szaleniec boży
Nigel Lowthrop wycofał się już z bezpośredniego zarządzania HHW. Pozostał jednak jej konsultantem ( a także innych przedsiębiorstw społecznych, będących repliką HHW) i nadal rozwija nowatorskie projekty. Do najmniej kontrowersyjnych należy opracowywanie tanich technologii budownictwa ekologicznego i kształcenie fachowców w tej dziedzinie, do bardziej kontrowersyjnych – pomysł utworzenia giełdy przedsiębiorstw społecznych.
Tak czy inaczej, stworzył on nowy model biznesowy przedsiębiorstwa społecznego, którego potencjał będzie rozpoznawany jeszcze przez długie lata. Jego przykład – osoby prywatnej, która za własne pieniądze zrealizowała wizję, w którą początkowo nie wierzył nikt poza najbliższą rodziną – po raz kolejny każe zadać sobie pytanie: czy prawdziwie innowacyjne przedsiębiorstwo społeczne może powstać bez osobistego ryzyka i skrajnej determinacji? A przede wszystkim – bez prawdziwej pasji?
Tajemnica sukcesu
Kiedy w 1995 roku Nigel i Karen Lowthropowie kupowali las, był on w opłakanym stanie. Leżał w pobliżu ruchliwej autostrady, poprzedni właściciel (firma drzewna) wyprzedawała drewno, nie sadząc nowych drzew, a na dobitkę zarastały go dzikie krzewy rododendronów, które trzeba było ręcznie wycinać. Leśnictwo nigdy nie przynosi zbyt dużych zysków, a w przypadku tak małego obszaru nie mogło być o nich mowy. Nic więc dziwnego, że kolejne banki odmawiały pożyczek. A Nigel – biolog z wykształcenia – miał śmiałą wizję: zrównoważonego rozwoju tego miejsca i zachowania jego bioróżnorodności, ale w taki sposób, by korzyści odnosiła cała lokalna społeczność.
Wymyślił więc szereg różnych działań, prowadzonych pod szyldem firmy ECONS, z których każde przynosiło niewielki dochód, a jednocześnie pozwalało lepiej dbać o środowisko naturalne. Sednem planu było jednak podpisanie kontraktu z samorządem lokalnym na szkolenie zawodowe bezrobotnych. Dzięki temu, w krótkim czasie, w lesie wyznaczono ścieżki edukacyjne, zorganizowano punkty widokowe i udostępniono las ludziom. Takie kontrakty, z różnymi agendami samorządowymi i rządowymi, do dziś stanowią główne źródło dochodów przedsiębiorstwa i przesądzają o jego specyfice. Z czasem „przekwalifikowało się” ono na Leśny Uniwersytet dla trudnej młodzieży – usuwanej ze szkół, mającej konflikty z prawem.
Jak przekonać mieszkańców?
Lowthrop od początku zakładał włączenie okolicznych mieszkańców w swoje działania. Miał jednak utrudnione zadanie, bo nie pochodził „stąd”. By przezwyciężyć ten problem, zaraz po zakupie lasu, Nigel ogłosił swoje plany w lokalnych parafialnych gazetkach i zaprosił mieszkańców do dzielenia się z nim swoimi uwagami. Pierwsze spotkanie mieszkańców z nowym przybyszem odbyło się w prywatnym domu, uczestniczyła w nim mała grupka przedstawicieli czterech parafii.
W ciągu następnych pięciu lat, dzięki cierpliwemu i umiejętnemu budowaniu relacji z mieszkańcami, liczba parafii, które zaczęły się identyfikować ze społecznością Hill Holt Wood, wzrosła do 11. Zwieńczeniem tego procesu było w 2002 roku przekształcenie prywatnej firmy ECONS w przedsiębiorstwo społeczne Hill Holt Wood, należące do społeczności. Wszyscy interesariusze i członkowie firmy, podzieleni na cztery grupy, mają swoich przedstawicieli w zarządzie: mieszkańcy wybierają siedmiu przedstawicieli, pracownicy – dwóch (z których jeden to jednocześnie dyrektor); parafie i lokalne firmy wybierają jednego członka zarządu, a założyciele – dwóch.
Trzy działania (poza otwarciem lasu dla wszystkich bez opłat) okazały się kluczowe dla zbudowania silnej pozycji przedsiębiorstwa i lasu w społeczności. Po pierwsze, były to kontrakty z samorządem lokalnym na pielęgnację zieleni, w ramach których „kursanci z lasu” wykonywali pracę pożyteczną dla wszystkich. Głównie dzięki temu rosło zaufanie do Nigela i jego firmy.
Po drugie, były to dostawy drewna opałowego dla lokalnej społeczności. Duże znaczenie ma przy tym fakt, że nie odbywa się to kosztem lasu. I po trzecie, praca z trudną młodzieżą, co wyraźnie zmniejszyło ilość uciążliwych aktów wandalizmu i drobnej przestępczości. Dane na ten temat potwierdza lokalna policja, a HHW starannie je monitoruje, stosując zaawansowane techniki mierzenia swojego oddziaływania społecznego. Nigel Lowthrop uważa to za podstawowy warunek wiarygodności przedsiębiorstw społecznych oraz punkt wyjścia do sprzedawania ich akcji inwestorom prywatnym.
Lokalna społeczność korzysta na istnieniu HHW, ale i HHW bardzo korzysta z poparcia społeczności. Jest to widoczne zwłaszcza wtedy, kiedy lokalne władze podejmują trudne decyzje w sprawach różnych zezwoleń planistycznych, od których zależy funkcjonowanie przedsiębiorstwa. To kwintesencja „zakorzenienia” w społeczności, o którą tak ciężko w polskich realiach.
Alternatywa dla trudnej młodzieży
HHW specjalizuje się obecnie w pracy z trudną młodzieżą między 16 a 18 rokiem życia. Wspólnie z samorządem opracował specjalne programy edukacyjne, stanowiące alternatywę dla „normalnej” szkoły. Ich adresatami są młodzi ludzie, którzy sami porzucili formalną edukację lub zostali zeń wyrzuceni. Program zawiera elementy szkolenia zawodowego (część ich absolwentów znajduje później zatrudnienie), ale ich głównym celem jest zbudowanie „etyki pracy”, rozbudzenie aspiracji, wskazanie silnych stron i zachęta do kontynuowania nauki.
Zamiast sztabu przeszkolonych psychologów czeka tu na adeptów piękna przyroda i ciężka praca.
– Kiedy tu przychodzą, myślą, że są prawdziwymi twardzielami. Tu przekonują się, że tak nie jest i spotykają twardszych od siebie – mówią ich opiekunowie, którzy są naprawdę utalentowanymi rzemieślnikami, a ponieważ robią coś interesującego, zdobywają prawdziwy szacunek swoich podopiecznych.
W Hill Holt Wood nie ma rygoru – nie wylatuje się automatycznie za upicie się, palenie, przyłapanie z narkotykami czy problemy z policją.
– Staramy się to z nimi przepracować, wesprzeć w rozwiązywaniu problemu. Co dobrego wyniknie, jeśli odbierzemy im ostatnią szansę na normalne życie? – mówią pracownicy HHW. Takie podejście jest często szokujące dla innych samorządów, ale metody stosowane w Hill Holt Wood bronią się same: 100% frekwencja (program jest dobrowolny), wysoki odsetek młodzieży znajdującej pracę lub podejmującej dalszą naukę, a także nawiązanie formalnej współpracy z pobliskim uniwersytetem w Lincoln. Akceptuje on „dyplom” ukończenia leśnej szkoły w HHW i umożliwia jej absolwentom zdawanie na studia. We współpracy z tą uczelnią HHW organizuje także Letnie Leśne Uniwersytety – obozy edukacyjne.
Przedsiębiorca społeczny – szaleniec boży
Nigel Lowthrop wycofał się już z bezpośredniego zarządzania HHW. Pozostał jednak jej konsultantem ( a także innych przedsiębiorstw społecznych, będących repliką HHW) i nadal rozwija nowatorskie projekty. Do najmniej kontrowersyjnych należy opracowywanie tanich technologii budownictwa ekologicznego i kształcenie fachowców w tej dziedzinie, do bardziej kontrowersyjnych – pomysł utworzenia giełdy przedsiębiorstw społecznych.
Tak czy inaczej, stworzył on nowy model biznesowy przedsiębiorstwa społecznego, którego potencjał będzie rozpoznawany jeszcze przez długie lata. Jego przykład – osoby prywatnej, która za własne pieniądze zrealizowała wizję, w którą początkowo nie wierzył nikt poza najbliższą rodziną – po raz kolejny każe zadać sobie pytanie: czy prawdziwie innowacyjne przedsiębiorstwo społeczne może powstać bez osobistego ryzyka i skrajnej determinacji? A przede wszystkim – bez prawdziwej pasji?
Artykuł powstał w ramach projektu „W poszukiwaniu polskiego modelu ekonomii społecznej”, finansowanego ze środków IW Equal. |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.