Więźniarki z mediolańskiego zakładu San Stefano korzystają na tym, że Mediolan to stolica mody. Prowadzą nieźle prosperujący zakład krawiecki.
W księgarniach w Mediolanie można kupić podkoszulki z prążkowanymi
kotami i napisem San Stefano 1979. Szyją je więźniarki
mediolańskiego zakładu karnego San Stefano – pracowniczki założonej
tam 12 lat temu spółdzielni socjalnej Alice. Praca w zakładzie
krawieckim jest sposobem na rehabilitację społeczną i powrót na
rynek pracy.
Spółdzielnia zarabia na siebie w 70 %, pozostałe 30 stanowi
publiczna dotacja. Na tak dobre wyniki złożyło się – zdaniem
spółdzielców – kilka rzeczy.
Po pierwsze, spółdzielczynie nie szyją zwykłych ścierek, bo nie
podołałyby konkurencji z tanimi ciuchami z Azji. Największym
kosztem zakładu są szkolenia i przygotowanie pracownic do zawodu –
idzie na to całość publicznej dotacji, ale dzięki temu umiejętności
krawieckie pracowniczek są ponadprzeciętne. Zakład kilka razy
współpracował z najsłynniejszą europejską sceną operową –
mediolańską La Scalą. Pracowniczki szyły tiurniury, angażanty i
inne niełatwe elementy kobiecego stroju. W zeszłym roku kolekcję
ubrań zamówił Pirelli. Studio krawieckie zagospodarowuje więc dość
ekskluzywną niszę.
Po drugie, zakład korzysta na tym, że jest jednym z niewielu
mieszczących się nie na prowincji, ale w samym Mediolanie.
Po trzecie, żeby efektywnie wykorzystać umiejętności raz nabyte
przez pracownice, spółdzielnia przyjmuje tylko zbiorowe zamówienia.
W ten sposób pracowniczki mogą nauczyć się i szyć przez dłuższy
czas jeden model.
W zarządzie spółdzielni znajdują się spółdzielczynie – byłe
więźniarki, przede wszystkim jednak są tam pracownicy
resocjalizacji, którzy dbają o marketing i pozyskiwanie kontraktów.
Klientów zdobywają głównie przez osobiste kontakty i rekomendacje
dotychczasowych nabywców.
Spółdzielnia daje stabilne miejsce zatrudnienia, choć bez widoków
na wysokie zarobki lub podwyżkę pensji. Pracownice są jednak
rekomendowane znajomym zakładom krawieckim, żeby w studio
znajdowało się miejsce dla nowych. Do dziś spółdzielnia
przygotowała do zawodu, okresowo zatrudniała i wypuściła na rynek
pracy ponad 60 osób.
*
We Włoszech istnieje ponad 7500 spółdzielni socjalnych. Włoskie
prawo definiuje je jako instytucje, których celem jest ochrona
interesów społeczności lokalnych i integracja społeczna poprzez:
a. świadczenie usług społecznych w dziedzinie zdrowia, edukacji,
b. przywracania na rynek pracy osób zagrożonych wykluczeniem
społecznym.
Spółdzielnie, które świadczą usługi społeczne, np. prowadzą
przedszkola lub ośrodki zdrowia – to spółdzielnie typu A. Głównym
źródłem dochodu dla są dla nich kontrakty zawierane z władzami
regionu. Polityka społeczna jest we Włoszech zdecentralizowana –
prowadzą ją samorządy, które zlecają świadczenie usług społecznych
na zewnątrz.
Spółdzielnie, które zatrudniają osoby zagrożone wykluczeniem, np.
niepełnosprawnych, imigrantów, byłych więźniów itp. – to
spółdzielnie typu B. Są one podobne do polskich spółdzielni,
tworzonych na mocy ustawy o spółdzielniach socjalnych.
*
Artykuł powstał w ramach projektu „W poszukiwaniu polskiego modelu
ekonomii społecznej”.
Źródło: gazeta.ngo.pl