Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Graffiti niekoniecznie musi być wandalizmem. Przede wszystkim jest sztuką i może zwracać uwagę ludzi na wiele ważnych spraw. Udowadnia to Dariusz Paczkowski z Fundacji Ekologicznej ARKA, który tworzy graffiti społecznie zaangażowane.
– Graffiti zaangażowane społecznie to takie, które ma społeczny
przekaz. Nie tylko mówi o sprawach ważnych dla ludzi, ale także
inspiruje do działania i pomagania innym. Najczęściej moje prace są
związane z kampaniami prowadzonymi przez różne organizacje
pozarządowe. Każda akcja malowania jest okazją, by dotrzeć z
informacją nie tylko do przypadkowych przechodniów, ale poprzez
media do opinii publicznej – tłumaczy Dariusz Paczkowski, który od
20 lat z powodzeniem uprawia ten szczególny rodzaj sztuki.
Pierwsze szablony – nielegalne – malował w latach 80., działając w Ruchu „Wolność i Pokój”. Protestował w ten sposób przeciwko przymusowej służbie wojskowej i budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu. Teraz jego działalność jest jak najbardziej legalna. Tematyce pozostał jednak wierny. Jego graffiti dotyczy zazwyczaj ekologii i praw człowieka.
Kolorowo i legalnie
Swoje prace umieszcza na ścianach, których właściciele się na to zgadzają lub na billboardach, które udostępnia firma nimi zawiadująca.
– Miejsce, które wybieram nie jest przypadkowe. Tak jak przekaz nie jest przypadkowy. Wolę malować na ścianach, ale jeśli jest problem ze zdobyciem pozwolenia, to proszę o pomoc firmę Ströer – mówi Darek. Jako przykłady podaje graffiti poświęcone wojnie w Czeczenii. Malował je na billboardzie znajdującym się w pobliżu kilku bielskich szkół. Żeby edukować i trafiać do młodzieży. W Warszawie w 2005 roku, podczas XIII Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy, organizował „Graffiti jam dla Wisły” na murze przy moście Śląsko-Dąbrowskim. Inny przykład to graffiti, które powstało w tym roku na ścianie bielskiej Galerii Biura Wystaw Artystycznych z okazji Światowego Dnia Wody.
– Szukałem miejsca w centrum miasta, gdzie można by namalować krany symbolizujące brak wody – mówi Darek. – Nazwa klubu Aqarium, działającego w galerii, była natchnieniem, by zwrócić się z tą propozycją do Agaty Smalcerz, dyrektorki BWA.
Projekt spodobał się na tyle, że bielska galeria sfinansowała zakup farb. Teraz malowidło każdego dnia przypomina tysiącom osób o oszczędzaniu wody.
Nie zawsze udaje się zdobyć zezwolenie, ale na szczęście odmowy zdarzają się rzadko. Za pomysłami Darka przemawia jego ogromny dorobek – ma, co pokazać. Do tego takie wydarzenie jest na tyle niekonwencjonalne, że gwarantuje zainteresowanie dziennikarzy.
– Często staram się też o ściany zniszczone i pobazgrane wulgarnymi hasłami, by na ich miejscu powstało dzieło sztuki – mówi Darek.
To na przykład przekonało mieszkańców osiedla domków jednorodzinnych. W 2002 roku zgodzili się, aby na zdemolowanych ścianach ich garaży przy bardzo ruchliwej ulicy w Bielsku-Białej powstało graffiti z okazji Światowego Dnia Pokoju. Do jego tworzenia Darek zaprosił uznanego artystę malarza Krzysztofa Kokoryna, a także chłopaków, którzy wcześniej zamalowywali pociągi lub niszczyli zabytki.
– W ten sposób impreza miała dodatkowy efekt edukacyjny. Ci młodzi ludzie zobaczyli, że graffiti może powstawać legalnie, nie musi być wandalizmem i może nieść czytelny dla ludzi przekaz – tłumaczy Darek.
Wydarzenie artystyczne
Wspólnymi siłami profesjonaliści i amatorzy przeobrazili garażowe ściany w bajecznie kolorowy obraz, na którym znalazły się zarówno sceny z Pulp Fiction z hasłami „Zbrodnia będzie karana”, jak i wioślarz płynący po spokojnych wodach (tak „pokój” wyobraził sobie K. Kokoryn), czy namalowana przez Paczkowskiego postać Jana Pawła II z jego cytatami na temat pokoju. Pracy młodych bacznie przyglądali się właściciele garaży.
– Przychodzili, podczas spacerów z psami, przyglądali się, wypytywali. Chwalili się, że ich garaż widać było w telewizji – wspomina Darek.
Takie społeczne zainteresowanie ma także dodatkową wartość – właściciele poczuwają się do odpowiedzialności za to, co powstało na ścianie ich garażu. Dbają, aby praca nie została zniszczona. Wszyscy uczyli się współpracy.
Dla Darka bardzo ważne jest, aby w jego akcjach brali udział lokalni twórcy. Zaprasza ich niezależnie czy maluje w Żywcu, Krakowie czy Warszawie. Ważne jest także, aby samo tworzenie graffiti przyciągało okolicznych mieszkańców, przechodniów. Malowanie to wydarzenie: uwagę ludzi przyciągają nie tylko rozstawione kolorowe puszki z farbą, ale także rozdawane ulotki informujące o problemie, którego dotyczy tworzony właśnie obraz, zbierane są podpisy pod petycjami, toczą się rozmowy.
– Nie samo dzieło, ale proces jego tworzenie jest wydarzeniem artystycznym – podkreśla Darek.
Sztuka do wykorzystania
Darek Paczkowski wykorzystuje sztukę, aby nieść w świat swój przekaz. Zmieniać myślenie ludzi, łamać stereotypy. Na przykład na temat ekologów.
– Ekolodzy często kojarzyli się z zadymami, oszołomami, przykuwaniem się do drzew itd. Postanowiliśmy wykorzystać sztukę, aby zmienić ten obraz – wspomina swoją współpracę z Jackiem Bożkiem i Beatą Tarnawą w Klubie Gaja przy programie „Sztuka dla Ziemi”. Poprzez spektakle, happeningi, warsztaty plastyczne i wiele innych wydarzeń artystycznych, udało im się osiągnąć świetny efekt medialny, za którym szedł zupełnie inny wizerunek ekologa. – Media miały piękne obrazki, a odbiór społeczny naszych działań był zdecydowanie pozytywny.
Tak samo działają warsztaty graffiti organizowane przez Darka dla dzieci i młodzieży.
–„Graffiti” widać wszędzie. Na odnowionych elewacjach, na zabytkach. Często są to głupie, rasistowskie lub niecenzuralne bazgroły. Władze miejskie ciągle je zamalowują i ścigają autorów. Pomyślałem, że skoro młodym ludziom tego się zabrania, a graffiti i tak powstaje – to może uczyć ich, jak robić graffiti z głową – tłumaczy D. Paczkowski.
Na zajęciach mówi młodzieży o historii graffiti, uczy projektować szablony, wspólnie malują graffiti na legalnych ścianach lub na koszulkach. W ten sposób, każdy może pokazać światu, co czuje i myśli, nie łamiąc prawa. Każdy warsztat ma swój przewodni temat: dobre uczynki, tolerancja, prawa zwierząt. Interpretacja tematu jest dowolna, zależy tylko i wyłącznie od inwencji i umiejętności uczestników.
Sponsor lubi ideę
Samo tworzenie graffiti nie jest może kosztowne, ale jednak pewnych środków wymaga. Podobnie jak organizowanie warsztatów. Kto na to daje pieniądze i czy łatwo je uzyskać?
– W ogóle zdobywanie pieniędzy nie jest sprawą prostą – przyznaje Darek. – Piszemy projekty i jeśli graffiti jest jednym z jego elementów to można zdobyć fundusze z ekologii, praw człowieka czy kultury. Gdy udaje się połączyć dwa lub trzy komponenty – łatwiej przekonać grantodawcę do tego, aby wsparł nasze działania. Ważna jest też innowacyjność. Zajęcia o ekologii mogą być nudne, ale ja graffiti używam jako haczyka na młodzież. Graffiti jest ich kulturą, a moją pasją. Jak coś razem zrobimy podczas warsztatów, dobrze przy tym się bawiąc, to na dłużej zapamiętają informacje o ochronie środowiska. Na takie zajęcia młodzi sami się wyrywają. Pieniądze udaje się pozyskać od domów kultury lub z budżetu festiwali. Od biznesu najczęściej można otrzymać pomoc rzeczową w postaci farb lub miejsca na billboardzie.
Darek uważa, że jeśli ktoś chciałby pozyskać fundusze na działania artystyczne, to łatwiej jest, kiedy łączy się je z przekazem społecznym. Sponsorzy wspierają chętniej, gdy za graffiti czy spektaklem teatralnym idzie jakaś idea.
– Gdybym chciał dostać pieniądze po prostu na namalowanie czegoś na ścianie, pewnie było by to trudniejsze. Dla mnie jednak sztuka to narzędzie. Pozwala moją pasję spożytkować do robienia dobrych uczynków. Ważne jest nie tylko to, co się tworzy, ale i intencja, z jaką pracujemy. Ale wiem, że nie każdemu twórcy takie podejście odpowiada – mówi Dariusz Paczkowski.
Pierwsze szablony – nielegalne – malował w latach 80., działając w Ruchu „Wolność i Pokój”. Protestował w ten sposób przeciwko przymusowej służbie wojskowej i budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu. Teraz jego działalność jest jak najbardziej legalna. Tematyce pozostał jednak wierny. Jego graffiti dotyczy zazwyczaj ekologii i praw człowieka.
Kolorowo i legalnie
Swoje prace umieszcza na ścianach, których właściciele się na to zgadzają lub na billboardach, które udostępnia firma nimi zawiadująca.
– Miejsce, które wybieram nie jest przypadkowe. Tak jak przekaz nie jest przypadkowy. Wolę malować na ścianach, ale jeśli jest problem ze zdobyciem pozwolenia, to proszę o pomoc firmę Ströer – mówi Darek. Jako przykłady podaje graffiti poświęcone wojnie w Czeczenii. Malował je na billboardzie znajdującym się w pobliżu kilku bielskich szkół. Żeby edukować i trafiać do młodzieży. W Warszawie w 2005 roku, podczas XIII Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy, organizował „Graffiti jam dla Wisły” na murze przy moście Śląsko-Dąbrowskim. Inny przykład to graffiti, które powstało w tym roku na ścianie bielskiej Galerii Biura Wystaw Artystycznych z okazji Światowego Dnia Wody.
– Szukałem miejsca w centrum miasta, gdzie można by namalować krany symbolizujące brak wody – mówi Darek. – Nazwa klubu Aqarium, działającego w galerii, była natchnieniem, by zwrócić się z tą propozycją do Agaty Smalcerz, dyrektorki BWA.
Projekt spodobał się na tyle, że bielska galeria sfinansowała zakup farb. Teraz malowidło każdego dnia przypomina tysiącom osób o oszczędzaniu wody.
Nie zawsze udaje się zdobyć zezwolenie, ale na szczęście odmowy zdarzają się rzadko. Za pomysłami Darka przemawia jego ogromny dorobek – ma, co pokazać. Do tego takie wydarzenie jest na tyle niekonwencjonalne, że gwarantuje zainteresowanie dziennikarzy.
– Często staram się też o ściany zniszczone i pobazgrane wulgarnymi hasłami, by na ich miejscu powstało dzieło sztuki – mówi Darek.
To na przykład przekonało mieszkańców osiedla domków jednorodzinnych. W 2002 roku zgodzili się, aby na zdemolowanych ścianach ich garaży przy bardzo ruchliwej ulicy w Bielsku-Białej powstało graffiti z okazji Światowego Dnia Pokoju. Do jego tworzenia Darek zaprosił uznanego artystę malarza Krzysztofa Kokoryna, a także chłopaków, którzy wcześniej zamalowywali pociągi lub niszczyli zabytki.
– W ten sposób impreza miała dodatkowy efekt edukacyjny. Ci młodzi ludzie zobaczyli, że graffiti może powstawać legalnie, nie musi być wandalizmem i może nieść czytelny dla ludzi przekaz – tłumaczy Darek.
Wydarzenie artystyczne
Wspólnymi siłami profesjonaliści i amatorzy przeobrazili garażowe ściany w bajecznie kolorowy obraz, na którym znalazły się zarówno sceny z Pulp Fiction z hasłami „Zbrodnia będzie karana”, jak i wioślarz płynący po spokojnych wodach (tak „pokój” wyobraził sobie K. Kokoryn), czy namalowana przez Paczkowskiego postać Jana Pawła II z jego cytatami na temat pokoju. Pracy młodych bacznie przyglądali się właściciele garaży.
– Przychodzili, podczas spacerów z psami, przyglądali się, wypytywali. Chwalili się, że ich garaż widać było w telewizji – wspomina Darek.
Takie społeczne zainteresowanie ma także dodatkową wartość – właściciele poczuwają się do odpowiedzialności za to, co powstało na ścianie ich garażu. Dbają, aby praca nie została zniszczona. Wszyscy uczyli się współpracy.
Dla Darka bardzo ważne jest, aby w jego akcjach brali udział lokalni twórcy. Zaprasza ich niezależnie czy maluje w Żywcu, Krakowie czy Warszawie. Ważne jest także, aby samo tworzenie graffiti przyciągało okolicznych mieszkańców, przechodniów. Malowanie to wydarzenie: uwagę ludzi przyciągają nie tylko rozstawione kolorowe puszki z farbą, ale także rozdawane ulotki informujące o problemie, którego dotyczy tworzony właśnie obraz, zbierane są podpisy pod petycjami, toczą się rozmowy.
– Nie samo dzieło, ale proces jego tworzenie jest wydarzeniem artystycznym – podkreśla Darek.
Sztuka do wykorzystania
Darek Paczkowski wykorzystuje sztukę, aby nieść w świat swój przekaz. Zmieniać myślenie ludzi, łamać stereotypy. Na przykład na temat ekologów.
– Ekolodzy często kojarzyli się z zadymami, oszołomami, przykuwaniem się do drzew itd. Postanowiliśmy wykorzystać sztukę, aby zmienić ten obraz – wspomina swoją współpracę z Jackiem Bożkiem i Beatą Tarnawą w Klubie Gaja przy programie „Sztuka dla Ziemi”. Poprzez spektakle, happeningi, warsztaty plastyczne i wiele innych wydarzeń artystycznych, udało im się osiągnąć świetny efekt medialny, za którym szedł zupełnie inny wizerunek ekologa. – Media miały piękne obrazki, a odbiór społeczny naszych działań był zdecydowanie pozytywny.
Tak samo działają warsztaty graffiti organizowane przez Darka dla dzieci i młodzieży.
–„Graffiti” widać wszędzie. Na odnowionych elewacjach, na zabytkach. Często są to głupie, rasistowskie lub niecenzuralne bazgroły. Władze miejskie ciągle je zamalowują i ścigają autorów. Pomyślałem, że skoro młodym ludziom tego się zabrania, a graffiti i tak powstaje – to może uczyć ich, jak robić graffiti z głową – tłumaczy D. Paczkowski.
Na zajęciach mówi młodzieży o historii graffiti, uczy projektować szablony, wspólnie malują graffiti na legalnych ścianach lub na koszulkach. W ten sposób, każdy może pokazać światu, co czuje i myśli, nie łamiąc prawa. Każdy warsztat ma swój przewodni temat: dobre uczynki, tolerancja, prawa zwierząt. Interpretacja tematu jest dowolna, zależy tylko i wyłącznie od inwencji i umiejętności uczestników.
Sponsor lubi ideę
Samo tworzenie graffiti nie jest może kosztowne, ale jednak pewnych środków wymaga. Podobnie jak organizowanie warsztatów. Kto na to daje pieniądze i czy łatwo je uzyskać?
– W ogóle zdobywanie pieniędzy nie jest sprawą prostą – przyznaje Darek. – Piszemy projekty i jeśli graffiti jest jednym z jego elementów to można zdobyć fundusze z ekologii, praw człowieka czy kultury. Gdy udaje się połączyć dwa lub trzy komponenty – łatwiej przekonać grantodawcę do tego, aby wsparł nasze działania. Ważna jest też innowacyjność. Zajęcia o ekologii mogą być nudne, ale ja graffiti używam jako haczyka na młodzież. Graffiti jest ich kulturą, a moją pasją. Jak coś razem zrobimy podczas warsztatów, dobrze przy tym się bawiąc, to na dłużej zapamiętają informacje o ochronie środowiska. Na takie zajęcia młodzi sami się wyrywają. Pieniądze udaje się pozyskać od domów kultury lub z budżetu festiwali. Od biznesu najczęściej można otrzymać pomoc rzeczową w postaci farb lub miejsca na billboardzie.
Darek uważa, że jeśli ktoś chciałby pozyskać fundusze na działania artystyczne, to łatwiej jest, kiedy łączy się je z przekazem społecznym. Sponsorzy wspierają chętniej, gdy za graffiti czy spektaklem teatralnym idzie jakaś idea.
– Gdybym chciał dostać pieniądze po prostu na namalowanie czegoś na ścianie, pewnie było by to trudniejsze. Dla mnie jednak sztuka to narzędzie. Pozwala moją pasję spożytkować do robienia dobrych uczynków. Ważne jest nie tylko to, co się tworzy, ale i intencja, z jaką pracujemy. Ale wiem, że nie każdemu twórcy takie podejście odpowiada – mówi Dariusz Paczkowski.
DARIUSZ PACZKOWSKI – od 20 lat tworzy graffiti i street art zaangażowane społecznie. Projektuje instalacje i wycina szablony, które są artystycznym komentarzem rzeczywistości. Założyciel Frontu Wyzwolenia Zwierząt i grup artystycznych „Pod nadzorem” i „3fala.art.pl”. Współpracownik Stowarzyszenia „Nigdy Więcej” oraz przez 10 lat „Klubu Gaja”. Nagrodzony w 2001 roku przez australijską Niezależną Fundację Popierania Kultury Polskiej „Polcul” za pracę na rzecz przeciwdziałania ksenofobii i rasizmowi. Absolwent Akademii Innowatorów Społecznych. Od 2006 roku pracuje w Fundacji Ekologicznej ARKA w Bielsku-Białej. |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.