Fundusz Spójności w sektorze transportu w latach 2004-2006. Z perspektywy przedstawiciela pozarządowych organizacji ekologicznych
O pracach Komitetu Sterującego dla Funduszu Spójności w sektorze transport pisze Robert Cyglicki - przedstawiciel organizacji pozarządowych w tymże Komitecie, a także koordynator CEE Bankwatch Network, międzynarodowej organizacji monitorującej sposób wydawania funduszy z pożyczek Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz programów Unii Europejskiej.
Zgodnie z moimi obliczeniami Komitet spotykał
się siedem razy. Pierwsze posiedzenie o charakterze organizacyjnym
odbyło się jeszcze w grudniu 2003, a ostatnie jak już wspomniałem,
we wrześniu 2005. Tempo, z jakim zabrano się do pracy, na pierwszy
rzut oka może budzić podziw. Wszystkim podobno chodziło o to, żeby
nie blokować beneficjentom funduszy na realizację przypisanych im
zadań (czy aby na pewno?). Słowa krytyki pozarządowca nie bardzo
wpisywały się w ogólną euforię rozdysponowywania środków, a
wstrzymywanie się od głosowania było już przejawem swoistego
dziwactwa. Koniec końców członkowie Komitetu przynajmniej
dziewiętnaście razy podnosili rękę udzielając pozytywnych
rekomendacji dla projektów zgłoszonych przez Generalną Dyrekcję
Dróg Krajowych, Polskie Linie Kolejowe i Ministerstwo Transportu.
Gorące głowy studziła Komisja Europejska, która spośród wszystkich
zgłoszonych w trakcie trwania Komitetu Sterującego projektów,
zatwierdziła dziesięć. Pieniądze mogą jednak otrzymać również
projekty z tzw. alokacji funduszu ISPA - czyli inwestycje
zatwierdzone przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej,
automatycznie zakwalifikowane do sfinansowania z Funduszu
Spójności. W sumie mówimy o trzydziestu czterech projektach,
których łączna wartość przekracza wysokość dostępnych środków.
Zanim jednak popadniemy w euforię (mamy więcej projektów niż
pieniędzy), lub depresję (dotychczasowe wykorzystanie środków wolno
zbliża się do 30%), warto zastanowić się dlaczego jest tak dobrze
skoro jest tak źle…i na odwrót.
O samym Komitecie Sterującym
Komitet doradzał Ministrowi w wyborze
projektów, które zgłaszano Komisji Europejskiej do sfinansowania.
Jego skład początkowo intuincyjnie ustanowili pracownicy
Ministerstwa, a następnie został on usankcjonowany przepisami
ustawy o Narodowym Planie Rozwoju. O ile nie jest mi znany klucz
powoływania konkretnych przedstawicieli dla sektora rządowego i
samorządowego, o tyle dla organizacji ekologicznych zaproponowana
została demokratyczna procedura zgłaszania i wyboru ich
przedstawiciela. Z tym większą satysfakcją przyjąłem powierzoną mi
funkcję społeczną, której utrzymanie do tej pory dotował Bankwatch
chociażby poprzez zwrot kosztów podróży. Nie podważając niczyich
kompetencji, szybko okazało się jednak, że rola Komitetu jest
znacznie ograniczona. Projekty zgłaszane były w sposób dość
chaotyczny, a większość członków Komisji (przede wszystkim w jej
początkowym składzie) bez oporów przystępowała do głosowania.
Kluczową rolę odgrywał tutaj jednak sam przewodniczący, który dążył
do jak najszybszego rozdysponowania funduszy. Pod presją
szykujących się na scenie politycznej zmian skutecznie ograniczał
pole manewru kolejnym ministrom, zawężając jednocześnie zakres
działalności Komitetu.
Wpływ na podejmowane decyzje
Choć każdy ze zgłaszanych projektów miał swoją
prezentację, to przynajmniej pozarządowi członkowie Komitetu na
samym początku nie mieli możliwości zapoznać się z jego
dokumentacją. Wyglądało to tak, jakby ktoś nie chciał zawracać nam
głowy wymogami formalnymi, czy też zgodnością merytoryczną
projektów ze Strategią wykorzystania Funduszu Spójności. Z
założenia czuwać miało nad tym ministerstwo i powołane w tym celu
specjalne zespoły robocze. Problem jednak polega na tym, że w
takiej sytuacji rola Komitetu Sterującego sprowadzona została do
zatwierdzania wszystkiego, co zostało dopuszczone do posiedzenia.
Dopiero na wyraźną prośbę członków Komitetu ze spotkania na
spotkanie przybywało dokumentów, z których mogliśmy wyczytać
chociażby na ile inwestycja jest przygotowana do realizacji. Osoby
bardziej wnikliwe żądały możliwości zapoznania się z raportami
oddziaływania na środowisko. To właśnie ich lektura natchnęła mnie
do głębszej refleksji nad jakością projektów, które ubiegały się o
dofinansowanie.
Słabość zgłaszanych projektów
Apel o lepsze przygotowanie wniosków był
powtarzany jak mantra, lecz w praktyce - jak się okazywało podczas
głosowania - nie wstrzymywało to rekomendacji. Komitet na własne
życzenie pozbawiał się możliwości dopingowania beneficjentów do
lepszej pracy, przerzucając piłeczkę na stronę Komitetu
Monitorującego. Niemniej, każdy miał prawo zgłaszać uwagi i
zastrzeżenia. Stąd kwestia jakości ocen oddziaływania na środowisko
i sposobu prowadzenia konsultacji społecznych, była wielokrotnie
poruszana. Ku mojemu zdziwieniu dopuszczano projekty, które nie
miały zakończonej procedury w sprawie oceny oddziaływania na
środowisko, bądź jej wyniki po prostu były przemilczane w samym
wniosku. Jak się później dowiedziałem, w zespole roboczym
kwalifikującym projekty pod obrady naszego Komitetu nie było
przedstawiciela Ministerstwa Środowiska, ani żadnej osoby
posiadającej kompetencje w obszarze ochrony środowiska. Niestety,
koniec końców wszystkie zgłaszane projekty na drodze głosowania
otrzymywały rekomendacje. Niektóre z nich natrafiały później na mur
Komisji Europejskiej. Przykładem jest budowa drogi ekspresowej S3,
której rekomendacja została przegłosowana, mimo iż z pobieżnej
analizy dokumentów widać było niezgodność z przepisami
środowiskowymi Unii Europejskiej. Po tym jak Komisja odrzuciła ten
wniosek, projekt zawisł w próżni.
Tytułem podsumowania
Wykorzystanie przez Polskę środków przyznanych
na rozwój transportu w ramach Funduszu Spójności nie jest takie
oczywiste. Wprawdzie pieniądze będą wydawane do 2010 roku, ale
tempo realizacji projektów nie przystaje do terminów, w jakich
zostały one zatwierdzone. Paradoksalnie olbrzymią barierą są próby
zmiany prawa upraszczające procedury środowiskowe. To właśnie
projekty Funduszu Spójności pokazały między innymi niezgodność tzw.
specustawy drogowej z prawodawstwem europejskim, co
doprowadziło do dalszych zmian w Prawie ochrony środowiska,
dokonywanych pod groźbą dalszego wstrzymania wypłat. Sytuacja ta
skomplikowała życie inwestorów, ale na swoje nieszczęście domagają
się oni dalszych uproszczeń proceduralnych. Skądinąd wiadomo, że
Komisja wszczęła już postępowanie przeciwko Polsce zarzucając zbyt
wielkie ograniczenia w udziale społecznym dla procesów
inwestycyjnych. Dlatego też, jeżeli ktoś nie przerwie tego błędnego
koła, to w najbliższym czasie beneficjenci Funduszu Spójności będą
musieli ponownie powtarzać niektóre procedury administracyjne, co
spowoduje dalsze opóźnienia. Wszystkim zainteresowanym funduszami
europejskimi proponuję pogodzić się z faktem, że każda próba
pójścia na skróty, prędzej czy później, spotka się ze zdecydowaną
reakcją Brukseli.