– Dla nas bardzo ważne jest, żeby być szczerym, informować o wszystkich trudnościach, utrzymywać partnerską relację. Chcemy wiedzieć jak najwięcej o działaniach, ale też o dzieciach, które biorą w nich udział – o projektach związanych z nowoczesną edukacją opowiada Maria Adamiec, koordynatorka projektów edukacyjnych w Fundacji Orange.
Małgorzata Łojkowska: Co to jest Akademia Orange?
Chcemy, żeby wzrastała w dzieciach kreatywność, poczucie sprawstwa, żeby wiedziały, że mogą same stanowić o sobie i realizować swoje pasje. Takich możliwości w wielu miejscach Polski nie ma. Oferta zajęć pozalekcyjnych, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, jest ograniczona. Dlatego powstała Akademia Orange, żeby wspierać osoby, które mają pasję i umieją tę pasję przekazać innym. Mamy już cztery edycje programu za sobą, przed nami piąta.
Fundacja Orange, poza Akademią Orange, realizuje także kilka innych programów.
M.A.: – W zeszłym roku ruszył program Pracownie Orange – w 50 małych miejscowościach stworzyliśmy centra aktywności, które zostały wyposażone w meble, komputery z dostępem do internetu, konsole do gier i telewizory LCD. Pracownie są otwartą przestrzenią, w której ludzie mogą się spotykać, realizować wspólne projekty. O tym, gdzie powstaną pracownie, zadecydowały wyniki konkursu, w którym mieszkańcy sami musieli opracować plany działania pracowni na najbliższe lata. Oprócz tego, mamy też program "Orange dla bibliotek", dzięki któremu w ponad 3,5 tys. bibliotek można bezpłatnie korzystać z internetu. Nasi wolontariusze uczą też dzieci, jak bezpiecznie odkrywać cyfrowy świat. Prowadzimy także wiele innych działań edukacyjnych oraz społecznych, np. w programie "Dźwięki marzeń" pomagamy dzieciom z wadą słuchu, a dzięki Edukacyjnym Wyspom Orange, czyli multimedialnym stanowiskom w szpitalach, mali pacjenci mogą pomiędzy zabiegami, uczyć się i bawić.
Nowoczesną edukację można różnie rozumieć. Mogłabyś podać jakieś przykłady niestandardowych działań w projektach.
M.A.: – Kilka lat temu w Teatrze Wielkim realizowany był projekt, w trakcie którego licealiści weszli z aparatami na zaplecze i robili zdjęcia zza kulis. Można byłoby się spodziewać, że w teatrze będzie się uczyć dzieci śpiewu lub baletu. Tymczasem powstał żywy fotoreportaż – świetne zdjęcia garderobianych, dziewczyn na korytarzach ćwiczących balet, pana, który robi buty do przedstawień. Pozwolono na spotkanie dwóch światów. Ci młodzi ludzie, którym opera początkowo kojarzyła się z nudą, na końcu projektu mówili, że teraz opera jest ich drugim domem, zaczęli przychodzić na spektakle i przyciągać swoich kolegów. Znaleźli zupełnie nową perspektywę.
Młodzież z Lublina i z Gdańska pracowała metodą medialabu – zaangażowała się w wybrane przez siebie działania społeczne, wykorzystując nowe technologie. Młodzi z Lublina sprawdzili, co trzeba zrobić, żeby miasto było czyste. Dyskutowali o problemie, robili zdjęcia, filmy, rejestrowali dźwięki. Z tych materiałów tworzyli cyfrowe narracje. Powstała gra edukacyjna. Młodzież z Gdańska opracowała cyfrowe archiwum Głównego Miasta. W Jaworznie gimnazjaliści stworzyli filmy poklatkowe inspirowane słynnymi obrazami. Potem prezentowali swoje dzieła publicznie. Tych przykładów jest wiele…
Czy wszystkie projekty muszą być związane z internetem, z nowymi technologiami?
M.A.: – Najważniejsze jest aktywne uczestnictwo młodego człowieka w projekcie związanym z kulturą. Dziś kultura, rozumiana szeroko, w antropologicznym sensie, łączy się z nowymi technologiami. Internet jest miejscem, w którym czymś się chwalimy, o czymś mówimy, umawiamy się na spotkanie, jeżeli coś stworzymy, to chcemy się tym dzielić też przez internet. To naturalna przestrzeń młodych ludzi. W sieci czują się swobodnie, są u siebie. Dlatego projekty wykorzystujące nowe technologie są nam bliskie. Ale wiemy, że zmiany w różnych miejscach Polski zachodzą z różną prędkością. Gdybyśmy wymagali użycia nowych technologii, zawsze wygrałyby projekty z dużych miast, wtedy mogłoby zabraknąć środków na wsparcie wartościowych działań tych mniejszych. Ale rzeczywiście do pewnego stopnia preferujemy tego typu przedsięwzięcia. Jest to związane też z tym, że nasi projektodawcy zobowiązują się do udostępnienia wszystkiego, co powstanie w ramach projektu na otwartych licencjach – scenariuszy, publikacji, filmów, zdjęć. Już teraz na stronie akademiaorange.pl mamy 171 opisanych i opublikowanych projektów. To jest baza inspiracji dla wszystkich tych, którzy chcą pracować z dziećmi w ciekawy sposób. Niech dobre pomysły idą w świat.
Dlaczego projekty muszą być realizowane w partnerstwie?
M.A.: – Żeby zmieniać perspektywę patrzenia na świat. Najlepiej, gdy organizacje realizują projekt wspólnie z kimś, z kim jeszcze nie współpracowały – to szansa na odkrywcze partnerstwa. Pamiętam projekt Kulturowe mosty, organizowany przez Stowarzyszenie Engram z teatrem w Białymstoku. Polegał on na tym, że dzieci ze środowisk defaworyzowanych społecznie, jeździły po wsiach i poszukiwały elementów tradycyjnej kultury. Potem w teatrze uczyły się śpiewać tradycyjne pieśni, a także grać i filmować. Efektem projektu było nagranie teledysku. Stworzyli materiał, który świetnie łączy tradycję z nowoczesnością, nauczyli się emisji głosu, wypromowali białostocką kulturę lokalną, która zanika. Teatr, instytucja publiczna, odważył się współpracować z organizacją, połączono różne perspektywy, sposoby pracy, wizje. A z tego połączenia powstał bardzo wartościowy projekt. Videoclip, który nakręcono w projekcie można obejrzeć w internecie.
Wymogiem formalnym jest także posiadanie co najmniej jednego partnera medialnego. To jest nasze ideowe działanie – chcemy, żeby podstawą promocji naszego programu były same projekty. Chcemy też, żeby organizacje uczyły się chwalić tym, co robią, współpracując z lokalnymi mediami.
Jaka jest procedura wyboru projektów?
M.A.: – Termin złożenia wniosków wyznaczany jest na wrzesień. Na początku grudnia podajemy wyniki, od stycznia do końca maja (początku czerwca) trwają projekty. Wniosek należy wypełnić online. Organizacje mogą występować o maksymalnie 30 tys. zł. Do wniosku musi być dołączony statut, listy intencyjne od partnerów, wyciąg z KRS w formie elektronicznej. Dopiero na etapie podpisywania umowy zwycięskie organizacje generują w programie jedną stronę, która jest wyciągiem z wniosku i stanowi załącznik do umowy.
Średnio na konkurs przychodzi kilkaset wniosków. Część z nich odpada na etapie oceny formalnej. Pozostałe przekazujemy do oceny merytorycznej. Każdy wniosek czyta dwóch niezależnych, zewnętrznych ekspertów – na podstawie ich ocen, układamy listę rankingową. Najlepsze projekty trafiają do kapituły programu. W jej skład wchodzą między innymi prof. dr hab. Barbara Fatyga, Edwin Bendyk, dr Alek Tarkowski. Każda z tych osób najpierw niezależnie czyta projekty i wystawia oceny, ostateczna decyzja podejmowana jest podczas posiedzenia kapituły programu. Podczas wyboru wniosków oceniany jest głównie pomysł, ale patrzymy także, z jakiego miejsca jest projekt. Zależy nam na projektach zarówno z dużych miast, jak i niewielkich miejscowości z różnych zakątków Polski. Przyznajemy około 40-45 dotacji. Potem podpisujemy umowę, przekazujemy pierwszą transzę.
Czy to znaczy, że wymagane jest sprawozdanie cząstkowe?
M.A.: – Tak. Do 30 marca organizacje mają czas, żeby złożyć sprawozdanie. Na jego podstawie przesyłana jest druga transza. Sprawozdanie składa się elektronicznie. Zdajemy sobie sprawę z trudności, które wiążą się z raportem cząstkowym, ale niestety musi tak być. To są duże pieniądze. Chodzi o to, żeby pokazać, że racjonalnie się nimi gospodaruje już od samego początku.
Poza tym prowadzimy monitoring towarzyszący. Staramy się pojechać do co najmniej połowy organizacji realizujących projekty. Odwiedzamy zwłaszcza te, które są z nami pierwszy raz. Jedziemy po to, żeby się poznać i służyć pomocą.
Raz w roku, na przełomie marca i kwietnia, zapraszamy koordynatorów projektów do Warszawy na dwudniowe warsztaty. Najważniejszym celem jest sieciowanie organizacji. Warsztaty dotyczą różnych tematów – nowoczesnej edukacji, nowych technologii, ale także np. motywacji czy ewaluacji projektów. Rozpoczynamy cyklem wykładów, potem jest czas na integrację i rozmowy. Po warsztatach uczestnicy często piszą do nas, że cudownie było się spotkać i porozmawiać, że mają głowę pełną inspiracji.
Czy zażądaliście kiedyś zwrotu dotacji?
M.A.: – Wydanej nie. Zdarzyło nam się nie przekazać drugiej transzy – wycofał się partner, a organizacja nie miała pomysłu na to, jak ten projekt inaczej zrealizować. Zapobieganiu takim sytuacjom służy monitoring. Bardzo się staramy, żeby wszystkie projekty miały swój finał. Jeżeli coś jest nie tak podczas realizacji pierwszej połowy projektu, interweniujemy, rozmawiamy z koordynatorem, czasami prosimy o zmianę koordynatora, czasem o to, żeby partner przejął inicjatywę. Sprawdzamy, co można naprawić.
Dla nas bardzo ważne jest to, żeby być szczerym, informować o wszystkich trudnościach, utrzymywać partnerską relację i opowiadać nam o tym, co dzieje się w projekcie. Chcemy wiedzieć jak najwięcej o działaniach, ale też o dzieciach, które biorą w nich udział.
Czy prowadzicie ewaluację waszego programu?
M.A.: – W tym roku badaliśmy trzy pierwsze edycje programu. Chcemy przyjrzeć się temu, co było dobre, a co warto poprawić. O ewaluacji mówiliśmy także na tegorocznych warsztatach: o tym, jak to zrobić, żeby organizacje mówiły nam o tych zmianach, które dotyczą dzieci. Rozmawialiśmy także o tym, co jest dla nich sukcesem, jakie kryteria sukcesu przyjmują sami organizatorzy.
Chcemy wiedzieć, co się zmienia w młodych ludziach. Bo tym jest tak naprawdę Akademia Orange – dzieci realnie zmieniają swoją perspektywę, otwierają się na nowe rzeczy, zaczynają planować swoją przyszłość.
A co jest, Twoim zdaniem, sukcesem Akademii?
M.A.: – To, że się dzielimy, że promujemy działania z pasją. Że tyle dobrych pomysłów zostało zrealizowanych i coś zmieniły lokalnie, a jednocześnie dzięki internetowi i otwartym licencjom są inspiracją dla innych. Cieszę się, że ten program istnieje, bo wiem, ile dobroci, ciepła i pasji, zostało przekazanych dalej.
***