Jeszcze cztery lata temu czuł się jak osoba wykluczona. Miał stygmat alkoholika i nawet sam uważał się za kogoś gorszego, niepotrzebnego. Obecnie nosi głowę wysoko podniesioną, gdyż jego praca i działania są doceniane przez inne organizacje, a także miejskich urzędników. Krzysztof Dąbrowa w Forum Dialogu Społecznego reprezentuje Komisję Dialogu Społecznego ds. Przeciwdziałania Alkoholizmowi.
Czym się obecnie zajmuje?
Kieruje bieżącą działalnością Stowarzyszenia Trzeźwiejących Alkoholików i Ich Bliskich (STAIIB).
– Jako stowarzyszenie robiliśmy duży projekt m.in. ze środków europejskich z Urzędem Miasta st. Warszawy dotyczący osób uzależnionych i znajdujących się w procesie zdrowienia. W tej chwili przeprowadzamy jego kontynuację. W Strategii dla Warszawy zostały również zapisane pewne wnioski dotyczące funkcji asystenta osoby uzależnionej. I mam nadzieję, że dzięki temu projektowi to się zrealizuje – wyjaśnia.
Z kolei w Forum Dialogu Społecznego pracuje w dwóch zespołach roboczych do monitorowania realizacji Społecznej Strategii Warszawy i w zespole do informowania mediów o pracach FDS. Ostatnio był także w zespole, który organizował i prowadził nadzór nad Dniami Warszawskich Organizacji Pozarządowych.
– W tej chwili powstaje i jest w fazie rejestracji taki wspaniały ruch, którego jestem jednym z inicjatorów. Nazwaliśmy go „LuzBlues”, a skupia on ludzi po różnych przejściach, którzy postanowili coś zrobić dla siebie i dla innych. Nie chodzi nam tylko o osoby uzależnione np. od alkoholu. Po prostu ma to być ruch aktywnych obywateli po czterdziestce, którzy podnieśli się po różnych niepowodzeniach – wyjaśnia.
Dlaczego to robi?
– Kiedyś robiłem różne rzeczy wyłącznie dla siebie, ale dopadł mnie kryzys wieku średniego i postanowiłem coś zmienić w swoim życiu. Pojawiła się we mnie potrzeba robienia też czegoś dla innych. Sam jestem alkoholikiem i od ponad dwudziestu lat brałem udział w różnego rodzaju terapiach, ale jakoś mi nie pomagały. W momencie, gdy zakładaliśmy nasz STAIIB, to po prostu się stało. Nie trzeźwiałem już na smutno, tylko zacząłem trzeźwieć radośnie. I od tego momentu poczułem, że chce mi się żyć i robić to, co robię, czyli adaptować ludzi do działalności obywatelskiej. Tworzyć, jak w przypadku osób uzależnionych od alkoholu, grupy samopomocowe, grupy wsparcia, bo wiem, że to działa i przynosi dobre skutki – przekonuje.
Największy sukces
– Udaje mi się ludzi, którzy jakoś zabłądzili w życiu i stracili wiarę w jego sens, bo wpadli w szpony nałogu, zainspirować, pobudzić do działania, przywrócić społeczeństwu i ich rodzinom. Jestem dumny z każdego odzyskanego, który cieszy się z tego, że nie pije, że ma rodzinę i przyjaciół – mówi. – Odkąd zacząłem działać i współpracować z miastem widzę też niesamowite zmiany w tym, że zaczyna się autentyczny dialog, w moim przypadku z Biurem Polityki Społecznej. Zmieniło się nastawienie urzędników i instytucji, którą jeszcze cztery lata temu traktowałem jako skostniały twór będący moim przeciwnikiem, a nie partnerem. W tej chwili widzę, że miasto staje się powoli właśnie partnerem i bardzo się cieszę, że mogę tych zmian doświadczyć i je obserwować – dodaje.
Największa porażka
– Obecnie porażki odbieram jako sukcesy. Porażki sprawiają, że trzeba wyciągnąć jakieś wnioski, bo może coś za mało zrobiłem, czegoś nie wiedziałem czy nie dopilnowałem. Uważam, że porażki są wpisane w życie i są potrzebne. Gdyby ich nie było, nie byłoby samorozwoju. Może to trochę z dialektyki Hegla, że sprzeczności powodują rozwój, ale tak właśnie czuję – twierdzi.
Najbardziej lubi
Mądrych ludzi, dobrą muzykę, żagle, przyrodę, morze, góry…
– Tak naprawdę nie jest ważne, co konkretnie lubię. Po prostu kocham życie! I każdy nowy dzień. Patrzę na świat z wielkim optymizmem i entuzjazmem. To jest to, co wyniosłem ze swojego trzeźwienia w momencie, kiedy doświadczyłem, że tworzenie grup samopomocowych dla osób uzależnionych jest właśnie tym sposobem na leczenie. Leczenie rozumiane jako szeroko pojęta sztuka życia i czerpanie z tego radości – wylicza i dodaje, że szczęście to trwałe i uzasadnione zadowolenie z życia.
Marzenia na przyszłość
– Żeby było tak jak jest. Naprawdę nic więcej nie jest mi potrzebne od życia. W tym, jak jest, wiem jak mam się poruszać. Na pewno też chciałbym nadal poznawać i spotykać się z mądrymi i ciekawymi osobami, z którymi mógłbym coś budować i tworzyć. Dla mnie taką najważniejszą rzeczą na dzień dzisiejszy jest to, żeby był fajny dialog między ludźmi i żeby z tego dialogu coś wynikało, jakieś wspólne działanie, dzięki któremu można będzie coś trwałego i potrzebnego razem zbudować – przekonuje.
Krzysztof Dąbrowa
Urodził się 30 grudnia 1959 r. w Warszawie. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Uczył w szkole historii i wiedzy o społeczeństwie. Był związany z Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog przy MIPS, gdzie zajmował się szkoleniami dla partnerów społecznych. Działał też w ruchu związkowym, również w obszarze edukacyjno-szkoleniowym. W Centrum Edukacji Partnerów Społecznych zajmował się negocjacjami układów zbiorowych pracy i pakietami socjalnymi. Obecnie pochłania go animowanie rożnych środowisk do działań prospołecznych i proobywatelskich.
Ma dwóch dorosłych synów. Jeden z nich jest doktorantem Polskiej Akademii Nauk.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)