Samo członkostwo w Unii Europejskiej nie gwarantuje sukcesu. To banał. Sama dostępność funduszy, o których do tej pory tylko słyszeliśmy, nie oznacza jeszcze nagłej poprawy warunków życia. To drugi banał. Wiemy już dobrze ile trzeba wysiłku i czasu na wertowanie dokumentów, cierpliwości, energii i samozaparcia, żeby nauczyć się wypełniać wnioski, konstruować projekty i budżety. Wiemy też, że coraz częściej trzeba myśleć i planować daleko naprzód, trzymać rękę na pulsie dziś, żeby za parę lat nie okazało się, że ktoś po prostu zapomniał wymienić organizacje pozarządowe w którymś z kluczowych dokumentów, odbierając tym samym szansę na ubieganie się o dofinansowanie swoich projektów.
Wiemy już, że nasz świat się nagle rozszerzył. Coś,
co powstaje gdzieś daleko: w Brukseli czy Strasburgu nagle zaczyna nas dotyczyć tu w Warszawie,
Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim czy małej gminie w Bieszczadach. Musimy wiedzieć coraz więcej, interweniować coraz częściej,
pilnować swoich spraw i zabierać głos, jeśli chcemy, żeby ktoś uwzględnił nasze stanowisko. Jak to
zapewnić? Sposobów jest wiele, ale każdy z nich wymaga
odrobiny aktywności.
Na poziomie gminy czy powiatu potrzeba chociażby
współuczestniczenia w tworzeniu strategii rozwoju, zgłaszania własnych pomysłów i dopilnowania,
żeby zostały przynajmniej przedyskutowane. Ustawa o działalności
pożytku publicznego i wolontariacie daje do tego podstawy prawne i narzędzia. Dlaczego więc z
nich nie skorzystać?
W kwestiach dotyczących całego województwa jest
trochę trudniej. Są już jednak gdzieniegdzie federacje organizacji działających w danym regionie,
ośrodki wspierające inne organizacje czy w końcu łącznicy do spraw funduszy strukturalnych. Warto
za ich pośrednictwem przekazać swoje stanowisko, opinię a nawet niezadowolenie. Do tego przecież
zostali powołani.
Na poziomie całego kraju sprawa może wydawać się
bardziej skomplikowana. Bo to i trudniej dotrzeć do dokumentów, i zagadnienia bardziej złożone. Ale przecież też można.
Obowiązujące regulacje dotyczące konsultacji społecznych trudno jest administracji rządowej ominąć.
To prawda, że często zdążyć w wyznaczonym - zwykle niezwykle krótkim - czasie nie sposób, ale
niekiedy można. I jest Rada Działalności Pożytku Publicznego, w której mamy swoich przedstawicieli
- warto do nich się zwracać.
Widać więc, że jesteśmy już jakoś oprzyrządowani -
są instytucje, organizacje, ludzie, którzy mogą nam pomóc, przekazać nasze zdanie tam, gdzie może
mieć znaczenie. To, czy zostanie uwzględnione zależy oczywiście od wielu różnych czynników, między
innymi od wyboru dobrego adresata swoich postulatów.
I w końcu przenosimy się na poziom europejski,
wydaje się, że najbardziej skomplikowany, odległy, czasem mglisty. Ale i tu nie jesteśmy bezradni.
Mamy swoich przedstawicieli - niedawno wybranych - w Parlamencie Europejskim czyli tam, gdzie
tworzone jest prawo. To prawo, które wcześniej czy później do nas dotrze. Dlaczego z nimi nie
współpracować? Dlaczego nie przekazywać im naszych postulatów? Dlaczego nie informować o
konsekwencjach planowanych rozwiązań, konsekwencjach, które my - ze swojego miejsca - widzimy jak
na dłoni, a oni może nie?
I jest coś jeszcze. Do Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego dołączyli
niedawno przedstawiciele nowych krajów członkowskich. W tej grupie 21 osób z Polski. Do czego służy
Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny, przez niektórych nazywany EKES, przez innych potocznie -
od angielskiej nazwy - ekosok? Otóż jest to instytucja, której
podstawową funkcją jest opiniowanie regulacji planowanych przez Komisję Europejską i Parlament
Europejski. Kluczowe akty prawne - zanim wejdą w życie - podlegają procedurze konsultacji - często
długotrwałej, bo będącej wynikiem porozumienia między różnymi grupami interesów. Są tam
reprezentanci pracodawców, związków zawodowych, kółek rolniczych, konsumentów. Są także osoby
związane z trzecim sektorem. To i dobrze, i źle. Dobrze, bo dzięki temu formułowane opinie mają
szansę uwzględniać różnorodne punkty widzenia. Źle, bo czasem ostateczny kształt przyjętego
stanowiska jest nieco rozmyty. Trudno, w grupie ponad 300 osób trzeba czasem decydować się na
jakieś kompromisy. Dlaczego zatem nie współuczestniczyć w procesie kształtowania opinii za
pośrednictwem naszych przedstawicieli? Nasze zdanie przyjmą na pewno z radością, przecież rzadko
kto jest omnibusem i zna się na wszystkich dziedzinach, branżach, problemach.
Wszystkich tych, którzy gotowi są choćby raz na
jakiś czas przejrzeć przygotowywaną opinię i skomentować jej zawartość, gorąco do tego namawiam i
zachęcam do kontaktu pod adresem
marzena@fip.ngo.pl lub
z innymi przedstawicielami Polski i organizacji pozarządowych w Europejskim Komitecie
Ekonomiczno-Społecznym.
Tym natomiast, którzy nie znajdą już odrobiny czasu
na dodatkowe działania, postaram się przedstawiać na forum portalu co ważniejsze opinie EKES. Można
je wykorzystywać w rozmowach i dyskusjach, które prowadzimy tu, w kraju, w swojej gminie czy
powiecie. A czasem po prostu warto wiedzieć.