Być może już w przyszłym roku obywatele Unii będą mogli zwrócić się do Komisji Europejskiej z prośbą o podjęcie w ich imieniu konkretnych działań legislacyjnych. Takie prawo przyznaje nam zapisana w Traktacie Lizbońskim Europejska Inicjatywa Obywatelska (EIO). W Brukseli trwają właśnie prace nad tym instrumentem. Na jakim są one etapie mówili na konferencji w Warszawie eurodeputowani Róża Thun i Rafał Trzaskowski.
Inicjatywa obywatelska to wynik zapisu Artykułu 11 ust. 4 w Traktacie Lizbońskim, który mówi, że „obywatele Unii w liczbie nie mniejszej niż milion, mający obywatelstwo znacznej liczby państw członkowskich, mogą podjąć inicjatywę zwrócenia się do Komisji Europejskiej o przedłożenie, w ramach jej uprawnień, odpowiedniego wniosku w sprawach, w odniesieniu do których, zdaniem obywateli, stosowanie traktatów wymaga aktu prawnego Unii”.
To dość ogólny zapis, ale w przygotowanym 31 marca 2010 r. przez Komisję Europejską (KE) wniosku określającym procedury i warunki dotyczące sposobu działania inicjatywy obywatelskiej w praktyce można przeczytać m.in., że obywatele zgłaszający inicjatywę powinni reprezentować co najmniej 1/3 państw członkowskich. Podpis pod inicjatywą będzie mógł złożyć każdy obywatel mający czynne prawo wyborcze. KE zaproponowała też uruchomienie programu do zbierania podpisów on-line, a także ocenę dopuszczalności inicjatywy, o którą muszą wystąpić organizatorzy po zebraniu 300 tys. podpisów (liczba ta może zostać zmniejszona). Jeśli organizatorzy nie będą usatysfakcjonowani oceną KE, będą mogli się od niej odwołać do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Bój o szczegóły
Równolegle do prac Komisji toczą się prace Parlamentu Europejskiego (PE) i Rady UE. Obecnie bój toczy się właśnie o szczegóły, np. jaką dokładnie liczbę państw członkowskich muszą reprezentować obywatele składający inicjatywę, w jakim minimalnym wieku muszą być ludzie podpisujący się pod inicjatywą, w jaki sposób będą sprawdzane podpisy, jak powinien wyglądać formularz deklaracji poparcia, w jakim czasie KE będzie musiała rozpatrzyć wniosek i zdecydować, czy realizować daną inicjatywę czy ją odrzucić?
Wszystkie frakcje polityczne PE potraktowały sprawę EIO bardzo poważnie i jest wyraźna wola polityczna, aby wypracować prosty i skuteczny mechanizm dla tego instrumentu obywatelskiego. Większość komisji PE pracuje nad uwagami do tego rozporządzenia. Zarówno Róża Thun, jak i Rafał Trzaskowski w ramach swojej frakcji Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) zajęli się sprawą inicjatywy – Thun z ramienia Komisji Kultury i Edukacji PE, a Trzaskowski – Komisji Spraw Konstytucyjnych PE.
Róża Thun przygotowuje opinię do rozporządzenia w sprawie inicjatywy obywatelskiej, którą przedstawi komisji (jest jej współprzewodniczącą). Chciałaby, żeby opinia została wykorzystana do przygotowania oficjalnego stanowiska Parlamentu Europejskiego. Na spotkaniu w Warszawie przedstawiła projekt uwag do opinii legislacyjnej. Co ważne, zawarła w nim sugestie, jakie zebrała podczas przeprowadzonych w swoim okręgu wyborczym w Małopolsce konsultacji społecznych (konsultacje ogólnoeuropejskie trwały od 11 listopada 2009 r. do 31 stycznia 2010 r., z Polski wzięło w nich udział bardzo niewielu zainteresowanych).
– W dokumencie, jaki przedstawiła nam Komisja Europejska jest wiele rzeczy, które trzeba uprościć. I właśnie o nich mówię w swoim projekcie uwag do opinii, który przedstawię Komisji Kultury i Edukacji PE – powiedziała Róża Thun.
Posłanka proponuje, aby inicjatywa była przedstawiana KE przez komitet organizacyjny składający się z co najmniej 9 obywateli europejskich pochodzących z co najmniej 9 państw członkowskich. Powinny być to osoby w wieku uprawniającym do wyborów do PE. W skład komitetu nie mogłyby wchodzić osoby prawne, co ma być zabezpieczeniem przed ewentualnymi nadużyciami ze strony partii politycznych, organizacji branżowych czy różnego rodzaju lobbystów działających na poziomie europejskim. KE powinna już na etapie dopuszczalności inicjatywy udzielić komitetowi organizacyjnemu wskazówek dotyczących tego, jaki rodzaj aktu lub środka prawnego będzie najwłaściwszy do osiągnięcia celów inicjatywy obywatelskiej. Zbędne jest także wstrzymywanie się z badaniem dopuszczalności inicjatywy aż komitet organizacyjny zbierze wszystkie podpisy (musi być ich milion). KE powinna też przeprowadzić badanie zaproponowanej inicjatywy zaraz po jej zarejestrowaniu. Prostszy powinien być również formularz deklaracji poparcia – wystarczy, gdy będzie zawierał nazwisko, adres, obywatelstwo, datę i miejsce urodzenia oraz podpis. Komitet organizacyjny powinien mieć możliwość przygotowania własnej deklaracji poparcia. W formularzu należałoby podać źródła finansowania każdej inicjatywy. Róża Thun chciałaby także, aby przedstawicielstwa KE i biura informacyjne PE działające w państwach członkowskich oraz sieci informacyjne KE przekazywały obywatelom wszelkie niezbędne informacje dotyczące inicjatywy obywatelskiej. Posłanka uważa ponadto, że dolna granica wieku osób podpisujących inicjatywę powinna wynosić 16 lat. A w zbieraniu podpisów on-line powinien być stosowany podpis elektroniczny – w krajach, w których ten mechanizm działa. Natomiast w tych państwach, w których nie ma odpowiednich regulacji dotyczących podpisu elektronicznego, stosowano by tylko podpis własnoręczny.
Nie wszystko złoto…
Ale nie tylko techniczne aspekty inicjatywy wywołują kontrowersje wśród europarlamentarzystów. Rafał Trzaskowski zwrócił uwagę np. na to, że nie wszystkie inicjatywy będą rozpatrywane przez KE. To właśnie Komisja będzie rozstrzygać, czy daną inicjatywę kierować do dalszych prac, czy ją odrzucić. W tym celu nie powinno się powoływać żadnego innego ciała.
– Inicjatywy muszą mieścić się w kompetencjach Unii. Jeśli tak nie będzie, zostaną odrzucone przez Komisję Europejską. Warto wiedzieć, że kwestie, które wymagałyby zmiany traktatów, nie będą mogły podlegać prawu inicjatywy obywatelskiej. Pod uwagę będzie brana też zasada pomocniczości (subsydiarności). Oznacza to, że Komisja nie powinna zajmować się działaniami, które spokojnie mogą być realizowane na poziomie lokalnym czy krajowym. Może się przecież zdarzyć, że ktoś będzie chciał załatwić coś na poziomie Unii, bo nie mógł tego zrobić lokalnie – wyjaśniał Trzaskowski. – Kolejna sytuacja dotyczy np. tego, że może dojść do rywalizacji pomiędzy demokracjami, tą bezpośrednią, obywatelską i reprezentatywną, parlamentarną. Jeżeli Parlament Europejski na coś się nie zgodzi, a obywatele przygotują inicjatywę, która neguje to postanowienie, czyje zdanie powinno być wtedy wzięte pod uwagę? Istnieją także obawy, że odrzucone inicjatywy mogą powracać w różnych zastępczych wątkach lub być wykorzystywane przez różne grupy lobbystów do osiągnięcia wcale nieobywatelskich celów – dodał.
Wydaje się, że Europejska Inicjatywa Obywatelska nie jest tylko pozornym wyciąganiem ręki przez UE do obywateli państw członkowskich. I może być ważnym mechanizmem w budowaniu poczucia, że także obywatele mają realny wpływ na unijną legislację. Obecne prace PE zmierzają do jak największych uproszczeń procedur i warunków dotyczących sposobu działania inicjatywy obywatelskiej. Najprawdopodobniej rozporządzenie dotyczące EIO będzie uchwalone przez PE najpóźniej w kwietniu 2011 r. Eurodeputowany Alain Lamassour, pomysłodawca inicjatywy, rozmawia z Radą Unii Europejskiej, komisjami PE – wypracowuje atmosferę, aby ten dokument został bez problemów przyjęty przez Parlament. Jak zapewniają polscy europosłowie – sprawa jest prestiżowa. Najprawdopodobniej na wiosnę przyszłego roku Komisja Europejska przedstawi ostateczny kształt mechanizmu inicjatywy obywatelskiej.
– Uważam, że po dwóch latach od wejścia w życie mechanizmów regulujących inicjatywę obywatelską trzeba będzie przyjrzeć się jeszcze raz wszystkim procedurom, zobaczyć, co w praktyce działa, a co nie. I wprowadzić zmiany, które pozwolą temu instrumentowi działać jak najlepiej, a obywatelom dadzą poczucie, że mają bezpośredni wpływ na tworzone w Unii prawo – podsumowała Róża Thun.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)