Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Nie powtarzajmy błędów innych krajów, gdzie zrobiono wiele super projektów, które nie dały impulsu rozwojowego - mówi Adam Zdziebło, sekretarz stanu w MRR. Zdaniem wiceministra, największe szanse na unijne dotacje po 2014 r. mają projekty otwierające nowe możliwości i tworzące nowe miejsca pracy.
Marcin Przybylski: Wszystko wskazuje, że w nowej perspektywie budżetowej 2014-2020 Polska otrzyma więcej środków. Samorządom powinno być łatwiej sięgać po unijne dotacje?
Adam Zdziebło: Samorządy przede wszystkim powinny przyjrzeć się dostępnym obecnie dokumentom strategicznym, zwłaszcza Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego. Jest to pierwszy kompleksowy dokument strategiczny, który nie tylko mówi co powinno być zrobione, ale pokazuje także narzędzia, w jaki sposób to zrobić.
Co strategia proponuje samorządom?
- Nasza propozycja mówi o zwiększeniu wartości środków, które powinny trafić do samorządów, tak żeby marszałek nie był tylko zarządcą, ale mając pewne narzędzia i odpowiednie środki, był faktycznym liderem regionu. Aby realnie wpływał na model rozwoju swojego województwa. To jest coś co wprost wynika z KSRR i do czego my dajemy marszałkowi dodatkowe pieniądze.
O jakich kwotach mówimy?
- Wszystko zależy od tego co znajdzie się w rozporządzeniach Komisji Europejskiej, a potem od wyników negocjacji. Oczywiście wiele zależy też od wielkości przyszłego unijnego budżetu.
Czego więc mogą spodziewać się przyszli beneficjenci po nowej perspektywie unijnych funduszy?
- Mamy już pewne doświadczenia po starym budżecie oraz cząstkowe po obecnym. I tu wyraźnie widzimy co daje przysłowiowego „kopa” – są to przede wszystkim inwestycje, które otwierają nowe możliwości, tworzą nowe miejsca pracy.
Takim przykładem jest otwarta niedawno obwodnica Wodzisławia Śląskiego. Mimo, iż jest to krótki odcinek drogi, to otwiera aż 110 ha terenów pod inwestycje, łącząc jednocześnie miasto z autostradą A1. W tym przypadku widać, że prezydent miasta zareagował dobrze na swój czas.
A co z mniejszymi projektami infrastrukturalnymi, co z drogami lokalnymi? Będzie na nie mniej środków niż obecnie?
- Pieniędzy mniej nie będzie. Natomiast wracamy tu do pytania po co są środki europejskie. Czy są one tylko po to żeby naprawić chodnik lub drogę pod lasem, czy może mają przynosić nam dalej zyski. Nie powtarzajmy błędów innych krajów, gdzie zrobiono wiele super projektów, które niestety nie dały im impulsu rozwojowego. Dziś niektóre z nich borykają się z poważnym kryzysem.
Dlatego my przyjęliśmy zasadę, że pieniądze europejskie są przede wszystkim na rozwój. Czyli remont lub budowa drogi owszem, ale tylko jeśli przyniesie efekt w postaci kolejnych inwestycji, nowych miejsc pracy, otwarcia procesu inwestycyjnego, skrócenia czasu przejazdu, ale też podniesienia poziomu bezpieczeństwa użytkowników. Nie może to być tylko położenie nowych nawierzchni.
Pamiętajmy też, że często decyzja niewielkiej gminy o wejściu w projekt europejski jest podejmowana na wiele kadencji bo trzeba zapewnić trwałość projektu przez wiele lat. Dlatego np. decyzja o budowie aquaparku w niewielkiej miejscowości, o słabym potencjale zakończy się tym, że gmina będzie dopłacać do inwestycji i już nie zdoła nic więcej wybudować.
Trudno jednak przekonać wójta gminy, w której brakuje podstawowej infrastruktury żeby zaczął myśleć o realizacji celów strategii Europa 2020 i budował od razu np. szerokopasmowy internet?
- Aż tak źle nie jest. Wystarczy wyjść na kilkuminutowy spacer by dostrzec inwestycję unijną. W sumie w ramach starego i obecnego budżetu mamy ponad 90 tys. zrealizowanych i blisko 59 tys. nowych projektów, które są w trakcie realizacji. To jest taka skala, że nie ma obecnie gminy w Polsce, w której nie byłoby projektu dofinansowanego z funduszy europejskich.
Nie tylko wielkie inwestycje wpisują się w cele strategii Europa 2020. Również mniejsze, ale innowacyjne, poprawiające stan środowiska czy dające trwałe miejsca pracy przedsięwzięcia, przyczyniają się do ich realizacji.
Nieprzemyślane projekty to jedno, ale bywa, że beneficjenci unijnych dotacji wpadli w kłopoty nie ze swojej winy. Mam na myśli grupę ok. 100 samorządów, którym naliczono kary za naruszenie unijnych przepisów o zamówieniach publicznych mimo że postępowali zgodnie z polską ustawą.
- Stanowisko MRR w tej sprawie jest jasne. Trudno ponosić winę za coś co realizowało się zgodnie z przepisami polskimi. W przypadku kiedy beneficjent działał w dobrej wierze, czyli zrealizował projekt zgodnie z polskim prawem, ale okazało się, że było ono wówczas niezgodne z unijną dyrektywą i nie było możliwości aby te zapisy dyrektywy ująć w całym procesie zamówień publicznych, uważamy, że nie powinien zostać obciążony żadnymi dolegliwościami finansowymi.
Inną rzeczą, która niepokoi samorządy jest kwestia VAT-u. Czy w nowej perspektywie będzie on niekwalifikowalny?
- Będą projekty rozporządzeń Komisji Europejskiej, to wtedy zaczniemy formalne negocjacje. Uważamy natomiast, że obecny system jest korzystny dla Polski i powinien zostać utrzymany. Jeżeli miałaby być wprowadzona jakaś zmiana i VAT przestałby być kwalifikowalny to będziemy żądać rekompensaty np. w postaci zwiększenia poziomu dofinansowania dla projektów.
A czy w nowej perspektywie będą jakieś zmiany w systemie zarządzania unijnymi programami w Polsce?
- Tak jak wspomniałem, wciąż czekamy na rozporządzenia Komisji Europejskiej. Dopiero gdy się ukażą będziemy mogli powiedzieć więcej. Natomiast zakładamy, że zostanie utrzymany obecny model z instytucją zarządzającą ulokowaną w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, plus instytucje pośredniczące w poszczególnych ministerstwach w zakresie programów krajowych. Do tego marszałkowie zarządzający programami regionalnymi oraz niezależna instytucja audytowa usytuowana w resorcie finansów.
A ile będzie tych programów regionalnych? Będzie oddzielny dla Polski zachodniej oraz metropolii?
- Na razie z pewnością możemy mówić o 16 programach regionalnych. Co do pozostałych, to ciągle jesteśmy na początku dyskusji.
Któremu w takim razie MRR jest bardziej przychylny?
- Wszystkich traktujemy równo. Dostrzegamy starania marszałków zachodnich województw, ale widzimy też problemy dużych miast, które np. były „dotknięte” wielkim przemysłem, a teraz potrzebują impulsu rozwojowego. Tak jak powiedziałem, cała dyskusja jest jeszcze przed nami.
/mp/
Adam Zdziebło: Samorządy przede wszystkim powinny przyjrzeć się dostępnym obecnie dokumentom strategicznym, zwłaszcza Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego. Jest to pierwszy kompleksowy dokument strategiczny, który nie tylko mówi co powinno być zrobione, ale pokazuje także narzędzia, w jaki sposób to zrobić.
Co strategia proponuje samorządom?
- Nasza propozycja mówi o zwiększeniu wartości środków, które powinny trafić do samorządów, tak żeby marszałek nie był tylko zarządcą, ale mając pewne narzędzia i odpowiednie środki, był faktycznym liderem regionu. Aby realnie wpływał na model rozwoju swojego województwa. To jest coś co wprost wynika z KSRR i do czego my dajemy marszałkowi dodatkowe pieniądze.
O jakich kwotach mówimy?
- Wszystko zależy od tego co znajdzie się w rozporządzeniach Komisji Europejskiej, a potem od wyników negocjacji. Oczywiście wiele zależy też od wielkości przyszłego unijnego budżetu.
Czego więc mogą spodziewać się przyszli beneficjenci po nowej perspektywie unijnych funduszy?
- Mamy już pewne doświadczenia po starym budżecie oraz cząstkowe po obecnym. I tu wyraźnie widzimy co daje przysłowiowego „kopa” – są to przede wszystkim inwestycje, które otwierają nowe możliwości, tworzą nowe miejsca pracy.
Takim przykładem jest otwarta niedawno obwodnica Wodzisławia Śląskiego. Mimo, iż jest to krótki odcinek drogi, to otwiera aż 110 ha terenów pod inwestycje, łącząc jednocześnie miasto z autostradą A1. W tym przypadku widać, że prezydent miasta zareagował dobrze na swój czas.
A co z mniejszymi projektami infrastrukturalnymi, co z drogami lokalnymi? Będzie na nie mniej środków niż obecnie?
- Pieniędzy mniej nie będzie. Natomiast wracamy tu do pytania po co są środki europejskie. Czy są one tylko po to żeby naprawić chodnik lub drogę pod lasem, czy może mają przynosić nam dalej zyski. Nie powtarzajmy błędów innych krajów, gdzie zrobiono wiele super projektów, które niestety nie dały im impulsu rozwojowego. Dziś niektóre z nich borykają się z poważnym kryzysem.
Dlatego my przyjęliśmy zasadę, że pieniądze europejskie są przede wszystkim na rozwój. Czyli remont lub budowa drogi owszem, ale tylko jeśli przyniesie efekt w postaci kolejnych inwestycji, nowych miejsc pracy, otwarcia procesu inwestycyjnego, skrócenia czasu przejazdu, ale też podniesienia poziomu bezpieczeństwa użytkowników. Nie może to być tylko położenie nowych nawierzchni.
Pamiętajmy też, że często decyzja niewielkiej gminy o wejściu w projekt europejski jest podejmowana na wiele kadencji bo trzeba zapewnić trwałość projektu przez wiele lat. Dlatego np. decyzja o budowie aquaparku w niewielkiej miejscowości, o słabym potencjale zakończy się tym, że gmina będzie dopłacać do inwestycji i już nie zdoła nic więcej wybudować.
Trudno jednak przekonać wójta gminy, w której brakuje podstawowej infrastruktury żeby zaczął myśleć o realizacji celów strategii Europa 2020 i budował od razu np. szerokopasmowy internet?
- Aż tak źle nie jest. Wystarczy wyjść na kilkuminutowy spacer by dostrzec inwestycję unijną. W sumie w ramach starego i obecnego budżetu mamy ponad 90 tys. zrealizowanych i blisko 59 tys. nowych projektów, które są w trakcie realizacji. To jest taka skala, że nie ma obecnie gminy w Polsce, w której nie byłoby projektu dofinansowanego z funduszy europejskich.
Nie tylko wielkie inwestycje wpisują się w cele strategii Europa 2020. Również mniejsze, ale innowacyjne, poprawiające stan środowiska czy dające trwałe miejsca pracy przedsięwzięcia, przyczyniają się do ich realizacji.
Nieprzemyślane projekty to jedno, ale bywa, że beneficjenci unijnych dotacji wpadli w kłopoty nie ze swojej winy. Mam na myśli grupę ok. 100 samorządów, którym naliczono kary za naruszenie unijnych przepisów o zamówieniach publicznych mimo że postępowali zgodnie z polską ustawą.
- Stanowisko MRR w tej sprawie jest jasne. Trudno ponosić winę za coś co realizowało się zgodnie z przepisami polskimi. W przypadku kiedy beneficjent działał w dobrej wierze, czyli zrealizował projekt zgodnie z polskim prawem, ale okazało się, że było ono wówczas niezgodne z unijną dyrektywą i nie było możliwości aby te zapisy dyrektywy ująć w całym procesie zamówień publicznych, uważamy, że nie powinien zostać obciążony żadnymi dolegliwościami finansowymi.
Inną rzeczą, która niepokoi samorządy jest kwestia VAT-u. Czy w nowej perspektywie będzie on niekwalifikowalny?
- Będą projekty rozporządzeń Komisji Europejskiej, to wtedy zaczniemy formalne negocjacje. Uważamy natomiast, że obecny system jest korzystny dla Polski i powinien zostać utrzymany. Jeżeli miałaby być wprowadzona jakaś zmiana i VAT przestałby być kwalifikowalny to będziemy żądać rekompensaty np. w postaci zwiększenia poziomu dofinansowania dla projektów.
A czy w nowej perspektywie będą jakieś zmiany w systemie zarządzania unijnymi programami w Polsce?
- Tak jak wspomniałem, wciąż czekamy na rozporządzenia Komisji Europejskiej. Dopiero gdy się ukażą będziemy mogli powiedzieć więcej. Natomiast zakładamy, że zostanie utrzymany obecny model z instytucją zarządzającą ulokowaną w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, plus instytucje pośredniczące w poszczególnych ministerstwach w zakresie programów krajowych. Do tego marszałkowie zarządzający programami regionalnymi oraz niezależna instytucja audytowa usytuowana w resorcie finansów.
A ile będzie tych programów regionalnych? Będzie oddzielny dla Polski zachodniej oraz metropolii?
- Na razie z pewnością możemy mówić o 16 programach regionalnych. Co do pozostałych, to ciągle jesteśmy na początku dyskusji.
Któremu w takim razie MRR jest bardziej przychylny?
- Wszystkich traktujemy równo. Dostrzegamy starania marszałków zachodnich województw, ale widzimy też problemy dużych miast, które np. były „dotknięte” wielkim przemysłem, a teraz potrzebują impulsu rozwojowego. Tak jak powiedziałem, cała dyskusja jest jeszcze przed nami.
/mp/
Źródło: Serwis Samorządowy PAP
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.