Biznesmeni liczą już w myślach zarobione złotówki, naukowcy-technokraci zwiastują cywilizacyjny skok. Wiele miejsca poświęca się również sferze społecznej. Ile jednak w tym pustych słów, działań PR usprawiedliwiających sportowo-rozrywkową gigantomanię? Portal ngo.pl poprosił ekspertki z zespołu Projekt Społeczny 2012 o podsumowanie działań społecznych realizowanych w ramach przygotowań do Euro 2012.
Najpierw należy wspomnieć o tym, co widać jak na dłoni. Stadiony urosły. Rośnie również infrastruktura okołostadionowa: od dróg i dworców kolejowych, przez przystanki i linie tramwajowe, po drobną miejską architekturę. Kiedy wspomina się o szansach, które kryją się pod hasłem Euro 2012, najczęściej padają właśnie te "twarde". Niewątpliwie stadiony stały się epicentrum zmian infrastrukturalnych.
Czy "efekt stadionu" ogranicza się jedynie do wielkich technokratycznych inwestycji (spółka PL.2012, koordynująca przygotowania, podaje liczbę 216), czy przekłada się również na społeczną modernizację? W zakładce "Co zostanie po Euro 2012?" na stronie internetowej spółki PL.2012 czytamy jedynie o serdeczności i życzliwości Polaków, od których zależeć będzie wizerunek naszego kraju podczas turnieju i po nim za granicą, co ma przełożyć się na wzrost inwestycji zagranicznych. Spółka podaje wręcz dokładną sumę, jaką zyska polska gospodarka do 2020 roku dzięki przygotowaniom do Euro 2012 – według obliczeń naukowców ze Szkoły Głównej Handlowej, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Łódzkiego to 27,9 mld złotych. Oto "społeczny sukces" przeliczony na złotówki.
Nie oglądajmy się na UEFA, działajmy sami
Społeczne cele nie są obce UEFA. Przy współpracy spółki PL.2012 europejska federacja finansuje cztery projekty: edukacyjny "Respect your health – Euroschools 2012", antyrasistowski "Respect diversity", dotyczący niepełnosprawnych "Respect inclusion" oraz kibicowski "Respect fan culture – ambasady kibiców". Wszystkie realizowane są od stycznia 2011 roku we współpracy z międzynarodowymi organizacjami: Centre for Access to Football in Europe (CAFE), Football Supporters Europe (FSE), Street Football World (SFW), Football Against Racism Europe (FARE).
Pokrótce można wspomnieć, że dzięki czterem wspomnianym projektom promuje się w Polsce zdrowy styl życia, szkoli się animatorów i trenerów, wdraża się informatyczne narzędzie niepełnosprawnik.pl dotyczące dostępności przestrzeni dla osób niepełnosprawnych, monitoruje się zjawiska rasistowskie i zarazem promuje tolerancję oraz tworzy sieć punktów informacyjnych dla kibiców (Ambasady Kibiców), angażując stowarzyszenia kibiców.
– UEFA to biznes, to ludzie od zarabiania pieniędzy na piłce nożnej. Dobrze, że w ogóle coś robią. UEFA zagarnia masę przestrzeni, ale można robić coś poza ich jurysdykcją. Ale myśmy się tego wystraszyli. Okazuje się, że jeśli chodzi o negocjacje UEFA z rządem polskim, to w zasadzie nic nie wynegocjowaliśmy. Oni przyjechali, narzucili, a my się na wszystko zgodziliśmy – mówi Aleksandra Gołdys z Projektu Społecznego 2012, powołanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i monitorującego przygotowania Polski do Euro 2012.
Ekspertki Projektu Społeczengo 2012 nie mają zamiaru potępiać nastawionej na biznes UEFA. Choć efektywność jej projektów społecznych można poddawać w wątpliwość, to skupić należałoby się raczej na tym, jak wykorzystać "oddolność" obywatelską.
– Wymagałoby to wypracowania własnego modelu działań na gruncie polskim. UEFA robi to samo wszędzie, natomiast istotne jest to, na ile samorządy podjęły się zorganizowania autonomicznie czegoś przydatnego dla lokalnej społeczności. Zupełnie inny powinien być projekt społeczny w Gdańsku, a inny w Warszawie. Jeśli jednak nie zaplanowało się tego już kilka lat temu, to siłą rzeczy nie może być teraz realizowane – przekonuje Aleksandra Gołdys.
Wolontariat miejski to najlepsza inicjatywa
Eksperci Projektu Społecznego 2012 zwracają uwagę na inicjatywy otwarte na wolontariuszy. Równolegle prowadzone będą dwa przedsięwzięcia: wolontariat UEFA oraz Wolontariat Miast Gospodarzy. W ramach tego drugiego trzy tysiące wolontariuszy uzyska wiedzę np. z zakresu topografii miasta, połączeń komunikacyjnych miejskich i międzymiastowych, umiejętności liderskich, reagowania w sytuacji kryzysowej oraz atrakcji turystycznych i kulturalno-rozrywkowych miasta i regionu. Wolontariusze otrzymają ubezpieczenie NNW, wyżywienie, nocleg, dostęp do zaplecza technicznego w centrum wolontariatu oraz będą mogli bezpłatnie korzystać z komunikacji miejskiej.
– Moim zdaniem to dziedzictwo jest istotnym kryterium oceny uspołecznienia projektu. Wolontariat miejski, tzn. sieć wolontariuszy i nowatorski portal, pozostanie potężną spuścizną Euro 2012. Skala mobilizacji jest przy okazji mistrzostw o wiele większa. W innym przypadku miasto nie zdobyłoby takiej ilości ochotników. Jeśli dobrze zarządzą ludźmi, nie rozczarują ich, to ta skala wolontariatu w miastach zostanie – uważa Aleksandra Gołdys.
W ramach wolontariatu miejskiego zaangażowanych zostanie sporo osób starszych.
– To też społecznie ważny aspekt. Pilnuje się tego, by nie były to tylko osoby młode, studenci, którzy zazwyczaj kojarzeni są z wolontariatem – zaznacza Aleksandra Gołdys.
Wolontariusze UEFA liczą na "know-how"
Czym innym natomiast jest wolontariat UEFA. Osoby tu zaangażowane pojawią się w oficjalnych punktach UEFA i na stadionach. - Wolontariusze UEFA liczą na zdobycie "know-how". Chcą podpatrzeć dobrze zorganizowaną imprezę. Nauczą się współpracy m.in. z dziennikarzami. Trzeba przyznać, że UEFA inwestuje w wolontariusza duże pieniądze. Pracownik kosztowałby ich 1500 euro, natomiast oni taką kwotę wydają na wyszkolenie wolontariusza. Nie jest więc tak, że UEFA oszczędza dzięki wolontariatowi – wyjaśnia Gołdys.
Spółka PL.2012 zainicjowała również projekt "Wolontariat – włącz się!", który ma aktywizować osoby bezrobotne dzięki wolontariatowi sportowemu, stażom w organizacjach sportowych, jak również indywidualnemu doradztwu zawodowemu i szkoleniom. Projekt współfinansuje Europejski Fundusz Społeczny. Na terenie Dolnego Śląska, Pomorza i Wielkopolski w partnerstwie z organizacjami pozarządowymi skorzysta z niego kilkaset osób. W Warszawie, choć były na to pieniądze, nie doszedł do skutku.
Inwestycje: "centralne planowanie" a konsultacje społeczne
Przy okazji realizowania wielu inwestycji pojawia się problem konsultacji społecznych. Partycypacja to kolejna społeczna sfera Euro 2012. Jak pokazało doświadczenie, władze nie są w stanie skutecznie przeprowadzić konsultacji. To, co udało się częściowo w Gdańsku, zupełnie nie wypaliło w Warszawie.
– W Gdańsku rzeczywiście budowniczowie spotkali się z mieszkańcami dzielnicy, gdzie miał powstać stadion. W Warszawie konsultacji nie było. Namawialiśmy Narodowe Centrum Sportu do przeprowadzenia deliberacji, ale oni nie zdecydowali się – opowiada Maria Rogaczewska z PS 2012.
– W Warszawie stadion otoczony jest drogą z każdej strony i można zignorować fakt konsultacji. Teraz wokół stadionu nie będzie zupełnie nic. Tam nawet nie będzie żadnej zieleni – dodaje Aleksandra Gołdys.
Warszawa: polityka, PR i "przecinanie wstęgi"
Warszawę od innych miast-gospodarzy ma odróżniać fakt, że tu powstał Stadion Narodowy, z którego tłumaczy się minister, a nie miejscy urzędnicy. Myśli się więc nie tylko w kategoriach biznesu, ale PR-u i polityki.
– Dlatego otworzenie się na ludzi jest traktowane tak nerwowo. Decydenci się po prostu boją, tym bardziej, że na każdym kroku widać potknięcia. A powstająca infrastruktura powinna być konsultowana. Byłoby to rozszerzeniem myślenia o Euro 2012, a nie poprzestaniem na mówieniu, że mamy stadion i drogę. Narodowe Centrum Sportu na żadnym etapie nie było gotowe do dialogu – zaznacza Aleksandra Gołdys.
Gdańsk podszedł do inwestycji kompleksowo. We Wrocławiu powstał obiekt nowoczesny z dodatkową infrastrukturą, dobrze skomunikowany. Zabudowy tam nie ma, więc konsultacje nie były potrzebne. W Poznaniu istniejący stadion został przebudowany. Ludzie są do niego przyzwyczajeni.
– Tylko w Warszawie stadion okazał się obiektem z kosmosu. Może kolejne eventy doprowadzą do tego, że mieszkańcy okolic stadionu się z nim oswoją. W Warszawie wygrywa myślenie technokratyczne. Zresztą wszędzie wygrywa. W Polsce buduje się dla przecinania wstęgi i sfotografowania się na tle obiektu – uważa Maria Rogaczewska.
Nawet w przypadku, zdawałoby się, kompleksowego podejścia do budowy stadionu w Gdańsku dopatrzeć się można niedociągnięć. Zaniedbana dzielnica Letnica rzeczywiście jest modernizowana. W planowaniu zabrakło jednak wrażliwości.
– Działanie przyjęło formę chińskiego wysiedlenia. Mieszkańców przeniesiono do innej dzielnicy. Rozmawiałam z tymi ludźmi i powiedzieli mi, że przeniesiono ich do dzielnicy, z którą mają "kosę". Spotkałam ich na konferencji zorganizowanej przez urząd miasta Gdańska. Moim zdaniem nie było w tym projekcie społecznego celu, po prostu trzeba było budynki rozebrać i ludzi usunąć – przyznaje Gołdys.
PR zamiast społecznego myślenia
Przykładem skutecznej aktywizacji społecznej mogą być działania Londynu w ramach przygotowań do letnich igrzysk olimpijskich w 2012 roku. Ich społeczny aspekt traktowany jest równie poważnie jak technologiczny, infrastrukturalny.
– To, że u nas nie było tak głębokiego myślenia o projektach społecznych, wynika z tego, że wymagałoby to bardzo dużo czasu. Londyńczycy, jak tylko dostali olimpiadę, zaczęli nad tym pracować. Nie chcę deprecjonować naszych działań, ale warto zastanowić się, na ile wykorzystują one do cna formułę społecznego oddziaływania takiej imprezy – dodaje Gołdys.
Tylko długofalowe działanie ma sens
Planując działania społeczne, pod uwagę powinno się wziąć trzy wycinki czasowe - przed Euro 2012, w trakcie turnieju i po nim. Jasne jest, że najbardziej interesujący i efektowny jest trzytygodniowy okres zmagań piłkarskich. Dla osób odpowiedzialnych za projekty społeczne wyznacznikiem powinno być jednak dziedzictwo.
– Za dużo wszyscy skupiają się na samym turnieju. Ważniejsze jest to, co wydarzy się przed i po nim. Kryterium oceny działania społecznego jest również jego długotrwałość, ślad, jaki pozostawi. Event ma mniejsze oddziaływanie niż działanie dążące do zmiany postaw, uświadomienia czegoś – mówi na koniec Aleksandra Gołdys.
Polska ma okazję po raz pierwszy organizować imprezę sportową tak dużego kalibru. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej uważa się za trzecią co do wielkości – po igrzyskach olimpijskich oraz mundialu – imprezę sportową na świecie. Wielkie sumy i ogromna skala inwestycji mogą przyćmić nawet najbardziej skuteczne inicjatywy społeczne. Można mieć tylko nadzieję, że Euro 2012 przyniesie społeczeństwu nie tylko wspomniane 27,9 mld złotych, ale równie cenny, choć niewymierny, kapitał społeczny.
Źródło: informacja własna