– Jeśli zapytamy nastolatków: „Jakie macie pasje?”, większość pomyśli sobie: „O rany, ja nie mam żadnych pasji!”. Nie powinniśmy zakładać, że młodzi mają w głowach gotowe odpowiedzi na każde z naszych pytań – mówi Katarzyna Murawska z Fundacji Pole Dialogu, autorka publikacji o tym, jak skutecznie współpracować z młodzieżą.
Rafał Gębura, warszawa.ngo.pl: – Jak nie współpracować z młodzieżą?
Katarzyna Murawska: – Nam, dorosłym często wydaje się, że wiemy lepiej. Narzucamy młodym jakieś pomysły, rozwiązania i mamy nadzieję albo wręcz oczekiwania, że młodzi będą za tym podążać. Nie pytając o potrzeby zainteresowanych, zachęcamy ich do czegoś, co kompletnie ich nie interesuje. Finał jest taki, że młodzi rezygnują z działania albo robią coś z poczucia obowiązku, co też nie jest dobre, bo zniechęca do angażowania w podobne inicjatywy w przyszłości.
Czy język, jakim rozmawiamy z nastolatkami, ma znaczenie?
K.M.: – Kiedy spotkaliśmy się z licealistami, nie powiedzieliśmy: „Elo! Może zrobimy jakiś projekcik?” (śmiech). Przypuszczam, że wypadlibyśmy mało wiarygodnie. Musieliśmy jednak dobrze przemyśleć to, co chcemy im powiedzieć. Jak zrobić to prosto i zrozumiale? Niewybaczalnym błędem byłoby posługiwanie się projektową nowomową, która dla młodych – i nie tylko – to niezrozumiały bełkot.
Przeszliście z uczestnikami na „ty”?
K.M.: – Zespół naszej Fundacji jest dość młody, pomiędzy nami a uczestnikami nie było wielkiej różnicy wieku, więc przejście na „ty” było czymś naturalnym. To ułatwiło naszą współpracę, ale nie namawiałabym do tego wszystkich. Mam świadomość, że dla sześćdziesięcioletniej pani taka forma komunikowania się mogłaby być kłopotliwa.
Język bywa kłopotliwy.
K.M.: – Gdy rozmawialiśmy o sposobach spędzania wolnego czasu, młodzi często mówili o imprezowaniu. Gdy dopytywaliśmy, na czym ono polega, okazało się, że to bardzo szerokie pojęcie. Dla jednych imprezowanie to wyjście do klubu, dla drugich – wspólne oglądanie filmów. Dla nas to było dość zaskakujące.
Zauważyliśmy również, że duże znaczenie ma to, jak zadajemy pytania. Jeśli zapytamy nastolatków: „Jakie macie pasje?”, większość pomyśli sobie: „O rany, ja nie mam żadnych pasji!”. Nie powinniśmy zakładać, że młodzi mają w głowach gotowe odpowiedzi na każde z naszych pytań. Poza tym, ktoś może lubić lepić z gliny, ale nie nazwałby tego pasją.
Jak więc odkryć zainteresowania nastolatków?
K.M.: – My wykorzystaliśmy do tego fotografię. Poprosiliśmy licealistów o prowadzenie foto-dzienniczków. Chodzili wszędzie z aparatem i robili zdjęcia, które opisywały ich dzień. Później nam je pokazywali i opowiadali o nich. Same foto-dzienniczki to oczywiście nie wszystko. Do tego niezbędne były regularne spotkania i rozmowy z licealistami.
W raporcie „Pole do działania”, który przygotowaliście, dużą uwagę poświęcacie temu, by utrzymać zaangażowanie uczestników projektu. Jak to zrobić?
K.M.: – Na pewno warto lepiej się poznać, a to wcale nie jest proste, bo jak namówić nastolatka, by zaangażował się w działanie z obcymi ludźmi? Zwykła gwarancja, że „będzie fajnie”, to trochę za mało. Szczególnie trudno jest, gdy współpracuje się z gimnazjalistami. W ich przypadku presja rówieśników jest bardzo silna. Jeśli projekt zostanie uznany przez grupę za lamerski, każdy, kto się w niego zaangażuje, zostanie uznany za lamusa.
Kiedy rozpoczynaliśmy projekt „Zaprogramuj Dom Kultury”, zaczęliśmy od szkolnych spotkań z licealistami. Mieliśmy rozmawiać o pomysłach na projekty kulturalne, ale okazało się, że niewielu uczniów ma sprecyzowane potrzeby kulturalne, które chcieliby realizować. Rozmawialiśmy więc o tym, co robią w wolnym czasie. Po pierwsze, okazało się, że przez różne obowiązki, mają go bardzo mało. Po drugie – że większość młodych najbardziej zainteresowana jest tym, by spędzić wolny czas w towarzystwie swoich rówieśników, a to, jak dokładnie będzie go spędzać i w jakim miejscu, jest kwestią drugorzędną. Może to być park, centrum handlowe albo mieszkanie jednego z nastolatków. Część starszych uczestników przyznało nam się, że zdarza im się wynająć pokój w hotelu, tylko po to, by spotkać się ze znajomymi na neutralnym gruncie. Rozmawiają, piją alkohol, imprezują.
Do podtrzymania zaangażowania niezbędna jest również pełna wiedza na temat przebiegu projektu, jego poszczególnych etapów i celów. Podczas wspomnianych spotkań rozmawialiśmy o czasie wolnym, choć mieliśmy robić projekty kulturalne. Część osób była zdezorientowana, co mogło ostudzić ich entuzjazm. Niestety uświadomiliśmy to sobie już po fakcie. Z drugiej strony, byliśmy elastyczni, a to przy współpracy z młodzieżą równie istotne. Nie należy trzymać się sztywno tego, co założyliśmy sobie na samym początku. Oczywiście, trzeba mieć plan, ale należy dostosować go do rzeczywistości, której nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć. Jeżeli w trakcie realizacji projektu okazuje się, że trzy spotkania warsztatowe to za mało, by się poznać, warto pomyśleć o drobnej modyfikacji.
Co zrobić, kiedy zaangażowanie całkowicie opadnie?
K.M.: – Mieliśmy taką sytuację. Jedna grupa w ogóle przestała się z nami kontaktować. Dzwoniliśmy, pisaliśmy i nic. Poinformowaliśmy ich, że projekt toczy się dalej i że będziemy musieli kontynuować go bez nich. Niestety nie odezwali się. Kiedy udało nam się wreszcie spotkać, przegadaliśmy sobie całą sytuację. Długo przygotowywaliśmy się do tej rozmowy, bo nie chcieliśmy, by wyszło tak, że suszymy im głowy i wypominamy, że zachowali się beznadziejnie. Opowiedzieliśmy więc w neutralny sposób, jak wyglądała sytuacja z naszej perspektywy i poprosiliśmy, by zrobili to samo. Porozmawialiśmy również z nauczycielami, bo nie chcieliśmy, żeby uczniowie mieli jakieś nieprzyjemności z uwagi na to, że wycofali się z projektu, który był przecież dobrowolny.
Czy jest jeszcze coś, o czym powinniśmy pamiętać?
K.M.: – Zbierając opinie, czy to na końcu, czy w trakcie projektu, nie powinniśmy ich spłaszczać. Człowiek ma taką pokusę, by wrzucić wszystko do jednego worka. Zebranie podobieństw jest oczywiście ważne, ale trzeba dostrzec również różnice. Dla jednego kino to pasja oglądania filmów, dla drugiego – jeden ze sposobów na spędzenie czasu ze znajomymi.
Warto pamiętać również o kalendarzu! Kiedy realizowaliśmy pierwszy projekt, nie wzięliśmy pod uwagę, że czerwiec to czas poprawiania ocen. Planując działania z uczniami, trzeba pamiętać nie tylko o feriach i wakacjach, ale też o maturach, testach gimnazjalnych, próbnych egzaminach czy poprawianiu ocen.
Jak właściwie zakończyć projekt?
K.M.: – Nie może być tak, że projekt się kończy, rozchodzimy się do domów i urywamy kontakt. Ważne, by jakoś wspólnie to podsumować. Powiedzieć, jak to wyglądało z naszej strony, ale też usłyszeć informację zwrotną od uczestników. Dowiedzieć się, co im się podobało, a co nie. Zbieranie opinii jest ważne nie tylko na końcu projektu, ale też w jego trakcie. Sam fakt, że młodzi mogą wyrazić swoje zdanie, może być zachętą do dalszego uczestnictwa.