Ekonomia społeczna powinna stać się instrumentem decydentów samorządowych
Rady pożytku publicznego powinny zostać rzecznikami i lobbystami wsparcia systemu wdrażania rozwiązań ekonomii społecznej w gminach, powiatach i regionach, przekonuje Marcin Stempniak, członek zarządu federacji Forum Organizacji Pozarządowych Subregionu Zachodniego.
Od jakiegoś czasu mamy dosyć spore zamieszanie wokół systemu wdrażania narzędzi oraz mechanizmów funkcjonowania ekonomiczno-społecznej działalności gospodarczej. Ekonomia społeczna w moim przekonaniu, dzisiaj niestety bardziej się zajmuje sama sobą niż tym, do czego została stworzona.
To nie jest absolutnie zarzut w kierunku organizacji i instytucji, które ją tworzą, ale refleksja nad stanem formalno-prawnym oraz wydłużającymi się procesami umiejscowienia, zdefiniowania czy standaryzacji przedmiotowego systemu.
Połączenie integracji społecznej, w tym wsparcia osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, z realizacją polityk publicznych poprzez dostarczanie usług mieszkańcom to nadal marginalnie wykorzystywana dziedzina gospodarki społecznej przez administrację publiczną.
Bardzo dużo czasu, energii i zasobów wykorzystuje się obecnie na zagadnienia związane ze wsparciem, organizacją, finansowaniem czy koordynacją ekonomii społecznej. Powstają także różnego rodzaju strategie, programy i schematy dotyczące planów rozwoju ekonomii społecznej, nie do końca spójne i adekwatne do bieżącej sytuacji społeczno-gospodarczej obowiązującej w lokalnych i regionalnych realiach.
Obecna perspektywa dystrybucji funduszy strukturalnych, a zwłaszcza Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych na lata 2014-2020, w znacznym stopniu dostosowana została do celów nakreślonych przez jeden z ważniejszych dokumentów tematycznych, jakim jest Krajowy Program Rozwoju Ekonomii Społecznej. Fundamentalnymi założeniami do skuteczności planowanych efektów realizacji mechanizmów ekonomii społecznej jest wzrost zatrudnienia, spójności społecznej oraz rozwoju kapitału społecznego, które to zagadnienia są ściśle powiązane z zadaniami samorządowej administracji publicznej.
Zasadnym zatem postulatem wydaje się być pytanie, w jaki sposób przekonać i zachęcić do stosowania sprawdzonych rozwiązań lokalnych decydentów z gmin, miast i powiatów dla realizacji celów ekonomii społecznej i wspólnot samorządowych jednocześnie?
Pamiętam dokładanie jak na jednym z seminariów w ramach Ogólnopolskich Spotkań Ekonomii Społecznej, przedstawiciel administracji rządowej przyznał, że środki unijne w perspektywie 2007-2013, „wpompowane” w działania związane z realizacją systemowych zadań ekonomii społecznej, dyplomatycznie mówiąc, w niewielkim stopniu przyczyniły się do poprawy zastanej sytuacji.
Jednocześnie często powtarzaną tezą było, że: łatwiej nauczyć jest pracodawcę/przedsiębiorcę zatrudniać osoby wykluczone ze społeczeństwa niż nauczyć ludzi „po przejściach”, w trudnej sytuacji społeczno-zawodowej, realizacji biznesu. To bardzo trafna diagnoza i niestety nie stosowana jako punkt wyjścia w wystarczającym stopniu w ubiegłych latach.
Mając na względzie dotychczasowe, osobiste doświadczenia oraz biorąc pod uwagę fakt, iż to administracja dysponuje znacznymi zasobami ludzkimi, organizacyjnymi, prawnymi i technicznymi do realizacji polityk publicznych, skierowanych również na obszar związany z przedsiębiorczością społeczną, racjonalnym wydaje się być szerokie włączenie samorządów terytorialnych we współpracę.
Obowiązujące rozwiązania prawne i narzędzia funkcjonujące w przestrzeni publicznej jak np. klauzule społeczne w zamówieniach publicznych, franczyza społeczna, zamówienia in-house, wieloletnie umowy na realizację zadań publicznych, itp., potwierdzają dobre praktyki w obszarze wdrażania działań z zakresu ekonomii społecznej przez samorządy.
Wobec czego, może do powyżej wskazanej tezy, warto by dzisiaj dodać, że łatwiej nauczyć pozostałą część administracji publicznej wdrażania sprawdzonych i prospołecznych działań zamiast uczyć nowe podmioty „walki” w zabieganiu o środki na działalność, poszukiwanie zleceń czy uprawianiu podchodów w prześciganiu się o ilościową, a nie jakościową zmianę.
Ważną rolę w tym dyskursie oraz lobbowaniu w przedmiotowej sprawie dostrzegam w tworzonych i działających radach pożytku publicznego, które posiadając uprawnienia ustawowe oraz mając w swoich szeregach przedstawicieli samorządów lokalnych oraz organizacji społecznych, mogłyby w większym stopniu pełnić funkcję rzeczniczą i konsultacyjną (decyzyjną) na rzecz rozwoju ekonomii społecznej.
Pracując w samorządzie oraz w sektorze pozarządowym jednocześnie, posiadam przekonanie, że można połączyć przysłowiowy ogień z wodą, analogicznie jak znaleźć wspólny mianownik w celach ekonomicznych i społecznych oraz nie trzeba tych działań wspierać „wielomilionowymi eksperymentami”, a raczej zwiększać pokłady dobrej woli, chęci oraz ludzkiej współpracy i otwartości.