Echo, które wraca. O kobiecie, która nigdy nie odmówiła pomocy
Od dziecka lubiła ludzi, choć niejednokrotnie zawiedli zaufanie. Jej znakiem rozpoznawczym jej telefon przy uchu – zawsze gotowa, by odebrać, wysłuchać i działać. Bo nigdy nie wiadomo, kto właśnie potrzebuje pomocy. Kiedy wchodziła na scenę po odbiór tytułu „Viva! Wielkopolski Senior 2025”, w jej oczach błyszczały łzy. Nie z dumy, lecz ze wzruszenia. Bo Hanna Hendrysiak od zawsze pomagała innym. Nie dla nagród, lecz z potrzeby serca.
Jak sama mówi: społeczniczką była od zawsze. Jej droga zawodowa zaczęła się od handlu. Była sprzedawczynią w popularnej „Kolonialce”, potem prowadziła własne punkty, pomagała w kwiaciarni. Ale życie nie zawsze bywa łaskawe. Kiedy zdrowie zaczęło odmawiać posłuszeństwa, musiała zrezygnować z pracy. Z mężem wzięli kredyt, otworzyli sklep rybny. Biznes nie wypalił, a nad rodziną zawisło widmo bankructwa. Wtedy zrozumiała, jak wielką moc ma ludzka solidarność. To właśnie pomoc innych uratowała ją przed upadkiem.
Dlatego dziś ja pomagam ludziom. Bo kiedyś to oni pomogli mnie
– mówi ze szczerością.
Organizm mówił: DOŚĆ
Po wyjściu na prostą zaczęła działać jako wolontariuszka w Fundacji Odzew. Segregowała odzież sprowadzaną z Francji. Traktowała to jak towar luksusowy. – Przyniosłam kiedyś bluzę dresową dla syna, z malowidłem, z kapturem. Wszyscy mu jej zazdrościli – wspomina. Sklepowi przybyło klientów, ale praca skończyła się pobytem w szpitalu i potrzebą wyciszenia.
Potem przyszła praca przy tworzeniu Banku Żywności w Lesznie. To ona załatwiła pierwszy darmowy chleb z zaprzyjaźnionej piekarni. Ten zamiast trafiać do śmietnika, zaczął trafiać do potrzebujących. Ale organizm znów powiedział „dość”. Nadczynność tarczycy, nowotwór, nerwica. W szpitalu po raz kolejny zakazano jej pracować.
Pomoc, które wraca
Jak jednak żyć bez kontaktu z drugim człowiekiem? Trzeba odnaleźć własną, bezpieczniejszą drogę. Ze szczególnym sentymentem wspomina rok 2002, gdy przypadkiem spotkała kolegę ze szkoły, działającego w stowarzyszeniu kupców. Rozmowa rozbudziła w niej dawne marzenie o własnej organizacji. Prowadzonej na swoich zasadach i bez ciągłego stresu. Zaprosiła do domu piętnaście osób, opowiedziała o pomyśle. Na początku miała to być „Nadzieja”, ale ostatecznie zwyciężyło Echo.
Bo kiedy wołam o pomoc, to mój głos zamienia się w echo i wraca jak bumerang
– wyjaśnia Hanka Hendrysiak.
Echo przez lata zmieniało siedziby: od biur, po jej prywatny dom. Tam w kącie leżał bulterier, po ścianie chodziła iguana, a za stołem rozdzielano żywność. Jej syn, wróciwszy z Holandii, nie poznał swojego pokoju. Był pełen paczek z jedzeniem dla potrzebujących. – Mamo, czy ty zwariowałaś? – zapytał. – Nie denerwuj się, Andrzejek. W kuchni będę wydawać – odpowiedziała spokojnie. Przez lata karmiła i ubierała potrzebujących. Także tych, którzy choć bliscy jej sercu, niejednokrotnie nadużywali zaufania.
Bieda nie może być upokarzająca
Dziś Echo nadal działa, choć czasy są inne. Kiedyś ludzie przychodzili, by wspólnie sprzątać podwórko, dziś częściej pytają o wynagrodzenie. – Teraz pieniądze napędzają świat. Ale nadal jest wielu dobrych ludzi – mówi. Do magazynu przynoszą meble, ubrania, sprzęty. Po to, by dostały drugie życie. Czasem niestety trafiają się rzeczy, które nie nadają się do niczego. – Zawsze powtarzam, że bieda nie może być brudna i upokarzająca – tłumaczy.
Część z otrzymanych rzeczy nadaje się wyłącznie do wyrzucenia. Pourywane torebki, przepocone buty. – Trzeba pamiętać, że my nie jesteśmy śmietnikiem. Nasi wolontariusze każdą rzecz muszą chwycić do rąk i posortować. Nie mamy czasu i pieniędzy na segregowanie śmieci – mówi.
Motywacja do życia
Gdy otrzymała tytuł „Viva! Wielkopolski Senior 2025”, była zaskoczona. – Pomyślałam tylko: jak ci ludzie się pięknie poubierali. A ja w adidasach! Tak mi się nogi trzęsły, że nie wiem nawet, co czytali na scenie – śmieje się dziś.
Ale to wyróżnienie było czymś więcej. Uznaniem dla lat bezinteresownej pomocy.
Echo to nie praca. To moja misja. Mój sens. Coś, co każe mi codziennie wstać i działać
– kończy.
Bo w świecie, w którym często głośniej słychać obojętność niż współczucie, Hanna Hendrysiak przypomina, że jedno dobre słowo, jak echo, zawsze wraca.
Artykuł powstał w ramach projektu SPAW – Stawiamy na Potencjał i Aktywność w Wielkopolsce, współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków EFS+/FST oraz z budżetu państwa w ramach FEW 2021-2027.
Źródło: Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich "PISOP"