Papier idzie do lamusa nie tylko w prywatnych wydawnictwach, ale również w instytucjach zajmujących się kulturą. Narodowe Centrum Kultury jako pierwsze rozpoczęło wydawanie swoich publikacji w formie e-booków. O tym rozmawiamy z Kazimierzem Monkiewiczem, zastępcą dyrektora ds. rozwoju kultury.
Kazimierz Monkiewicz: – Tych publikacji na razie jest siedem. Kiedy zaczęliśmy prace nad projektem zmiany strategii Narodowego Centrum Kultury i wejścia w zasadzie jako pierwsza instytucja kultury w świat książki elektronicznej, chcieliśmy wybrać takie rozwiązanie, które dawałoby nam po pierwsze nowoczesną technologię, po drugie bezpieczeństwo w kontekście praw autorskich dla tych osób, których książki będziemy publikowali, po trzecie chcieliśmy mieć dostęp do jak największego grona odbiorców, zarówno tych Polaków, którzy są w Polsce i tych po za granicami Polski. Ostatnią równie ważną kwestią była możliwość udostępnienia książek osobom niedowidzącym.
Dlaczego NCK zdecydował się dystrybuować je tylko za pośrednictwem sklepu firmy Apple?
Dzięki temu, że nasze publikacje będą sprzedawane przez Appstore, oprócz tego, że będziemy je mogli sprzedawać efektywnie w Polsce, dotrzemy też do klientów w pięćdziesięciu innych krajach, w których sklep Apple funkcjonuje i to wydaje się być również wielką zaletą tego rozwiązania. Jeśli pomyślimy o tym, że wysłanie półtorakilogramowej paczki w Europie kosztuje około 20 euro, to fakt, że tę książkę można bezpiecznie kupić bez dodatkowych kosztów, będąc nawet w Australii czy Południowej Ameryce jest ogromnym plusem.
K.M.: – To jest tylko nasz punkt wyjścia. Nie zamierzamy ograniczać kanałów dystrybucji, natomiast musimy wziąć pod uwagę te wszystkie elementy, o których mówiłem poprzednio.
K.M.: – Początkowo będziemy się starali rozwijać linie wydawnicze, które tworzy NCK, ale już współpracujemy także z innymi wydawnictwami, które oferują publikacje w naszej ocenie na tyle wartościowe, żeby je polskiemu społeczeństwu udostępnić. Przykładem jest książka o Januszu Korczaku wydawnictwa Muchomor, która jest dostępna na półkach w sklepach, a jednocześnie została przez nas zanimowana, przekonwertowana i zamieszczona w formie elektronicznej. Bardzo się cieszę, że mogliśmy ją zaoferować.
K.M.: – Nie wiem, czy możemy mówić o automatyzmie, ale będziemy się starali, aby wszystkie wydawnictwa publikowane przez NCK w formie papierowej ukazywały się również w formie elektronicznej. To nie zależy oczywiście tylko od nas, ale również od autorów, bo oni nie zawsze chcą udzielać praw do dystrybucji w tej formie. Mamy jednak nadzieję, że wszyscy zobaczą korzyść z takiego rozwiązania i uznają, że warto inwestować w formy elektroniczne.
K.M.: – Prawa autorskie się nie zmienią, trzeba jednak na nowo zdefiniować obszar eksploatacji i jednym z tych obszarów są właśnie wydania elektroniczne. Mamy nadzieję, że autorzy będą wyrażać na to zgodę.
K.M.: – Tak, na tej samej zasadzie jak w przypadku publikacji papierowych.
K.M.: – Możemy to sobie wyobrazić. Niektóre wydawnictwa są bardzo wartościowe dla pewnego niszowego kręgu odbiorców i warto, żeby się ukazały na szerszym forum, ale być może z tytułu ekonomii będzie je warto wydać tylko w formie elektronicznej, a nie i elektronicznej i papierowej. Tutaj jednak zawsze musimy pamiętać o dylematach twórców, którzy często nalegają, żeby ich wydania pojawiały się drukiem, czyli czarną farbą na białym papierze.
K.M.: – Wydanie książki w wersji elektronicznej i wydanie książki w wersji papierowej do pewnego momentu wygląda podobnie: jest potrzebna redakcja, jest potrzebne stworzenie jej formy graficznej. Oczywiście forma graficzna wygląda nieco inaczej, jeśli chcemy ją animować, a inaczej, jeśli to mają być tylko kartki papieru. Na dłuższą metę porównanie wypada jednak na korzyść książki elektronicznej. Przy książce papierowej dochodzą koszty druku, które mogą stanowić nawet 30, 40% całego kosztu wydania książki drukiem. Nie mówiąc o kosztach magazynowania i dystrybucji.
K.M.: – Bardzo byśmy chcieli, żeby niektóre pozycje, bardzo ważne dla polskiej kultury, żeby można było ucyfrowić i udostępnić w domenie publicznej. Jednym z takich projektów, który jest przed nami, to wydanie w wersji elektronicznej wszystkich egzemplarzy magazynu Kultura Współczesna. Chcielibyśmy, żeby one były właśnie dostępne za darmo. Nie wiem, ile to może potrwać, bo to nie jest tylko praca nad przekonwertowaniem magazynów do wersji cyfrowej, ale to jest także kwestia pozyskania praw do opublikowania ich w nowej formie. Dotarcie do autorów i pozyskanie ich zgód trochę pewnie potrwa.
K.M.: – W ten sposób nie można na to patrzeć. Wszyscy muszą dziś mieć na uwadze to, że elektroniczny obszar eksploatacji jest ważny i nie można go pomijać. W zasadzie wszystkie umowy, jakie dzisiaj podpisujemy są umowami, w których ten obszar jest akcentowany. Przeszłość wygląda jednak nieco inaczej. Chciał nie chciał musimy się więc z tym zmierzyć na własną rękę i to, co jest pod naszą pieczą, a zostało stworzone na podstawie starych umów i starych technologii, musimy przekonwertować.
K.M.: – Oczywiście naszym celem nie jest digitalizacja sama w sobie, naszym celem jest upowszechnianie kultury, edukacja kulturalna i pomoc tym, którzy chcą w obszarze kultury funkcjonować. Stąd nasze wydawnictwa służyły i mają służyć temu właśnie celowi. Dlatego będziemy się starali tylko digitalizować i publikować w formie elektronicznej tylko niektóre pozycje wydane w przeszłości. Zawsze będą sytuacje, które są wyjątkowe, związane z pewnymi rocznicami czy wydarzeniami, gdzie nad tą samą publikacją będą pracowały jednocześnie różne instytucje, ale każda w swoim zakresie.
K.M.: – Będziemy się starali w jakiś sposób zaakcentować obecność NCK w samej witrynie Appstore. Mamy nadzieję, że niebawem ruszy kiosk, który będzie się nazywał Narodowe Centrum Kultury. Będzie można trafić bezpośrednio do tego kiosku i na poszczególnych półkach poszukać konkretnych książek.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)