Jeszcze rok temu mała Zosia na każde pytanie odpowiadała tylko jednym słowem: własnym imieniem. Dziś, choć wciąż zmaga się z traumą po stracie ojca na froncie i chorobą mamy, powoli odzyskuje głos. Jej historia to tylko jedna z wielu, które splatają się w Oratorium „Ziarenko” w Trybuchowcach na Ukrainie. To tutaj, dzięki Siostrom Niepokalankom, dzieci dotknięte wojną i skrajną biedą uczą się na nowo, czym jest bezpieczeństwo.
"Ziarenko" - cud codzienności
Historia klasztoru w Jazłowcu i obecności w nim Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP sięga XIX wieku. Jednak ich misja nigdy nie wydawała się tak pilna jak dziś. W 2000 roku siostry powróciły do swojego historycznego domu, by na nowo otoczyć opieką najbardziej potrzebujących. W ubiegłym roku otworzyły filię – Oratorium „Ziarenko” Błogosławionej Marceliny Darowskiej.
„Miał to być mały punkt spotkań, a stał się… codziennym przedszkolem i świetlicą dla dzieci, które nie miały dokąd pójść” – opowiada siostra Julia, przełożona klasztoru. Dziś na stałe zapisanych jest tam 16 dzieci, ale popołudniami przychodzą kolejne. Przyciąga je zapach ciepłej, mlecznej zupy i herbaty, ale przede wszystkim spokój, którego brakuje w ich rozbitych rodzinach.
Trudne losy podopiecznych Oratorium w Trybuchowcach
Codzienność podopiecznych „Ziarenka” bywa dramatyczna. Wiele dzieci wychowują samotne matki lub babcie, bo ojcowie zginęli na wojnie. Rodziny żyją w głębokiej biedzie, często bez dostępu do opieki lekarskiej.
Siostry wspominają wizytę w domu pięciorga rodzeństwa, które ostatecznie zamieszkało w zakonnym internacie. Gdy zapytano 13-letnią dziewczynkę o godzinie 16:00, co gotuje na obiad, odpowiedziała cicho: „Makaron i herbatę… do tego chleb”. Okazało się, że to samo jadły rano. Dziś dzieci te mają zapewnioną edukację, opiekę medyczną i – co najważniejsze – dom, w którym nikt nie jest zostawiony sam sobie.
Zosia jest szczególną podopieczną. Jej opowieści, przerywane zabawą, odsłaniają brutalną rzeczywistość: bicie, ucieczki, siniaki na twarzy. Dzięki cierpliwości sióstr dziewczynka zaczyna ufać dorosłym. W „Ziarenku” dzień zaczyna od ciepłego kakao i kanapki. Dla dzieci żyjących w niepewności te skromne gesty są bazą, na której mogą zacząć budować od nowa.
Czy zdarzy się świąteczny cud?
Zbliża się Boże Narodzenie. Dla dzieci, które straciły ojców i poczucie bezpieczeństwa, święta to czas wypatrywania cudów. Siostry Niepokalanki, we współpracy z Fundacją Salvatti.pl, chcą sprawić, by ten cud stał się realny.
Planowane jest przygotowanie 30 paczek świątecznych. To nie będą luksusowe prezenty, ale rzeczy, których brak najbardziej doskwiera:
- Środki higieniczne, które w tych rodzinach są towarem deficytowym.
- Żywność i słodycze, by na chwilę zapomnieć o codziennym niedostatku.
- Ciepła odzież i zimowe buty (wiele dzieci nosi zniszczone obuwie, niepasujące do mroźnej zimy).
Koszt jednej paczki to około 500 zł. Dla podopiecznych „Ziarenka” taki dar to sygnał, że świat o nich nie zapomniał.
„W oczach tych dzieci widzimy wdzięczność i odwagę. Każda ofiara, nawet najmniejsza, jest dla nich cudem” – mówi siostra Julia. W tym szczególnym czasie każdy z nas może stać się częścią tego dobra.
Chciałbyś wesprzeć tę inicjatywę? Dowiedz się, jak możesz pomóc w przygotowaniu paczek dla dzieci z "Ziarenka". Każdy gest ma znaczenie.