Ostatni weekend w stolicy był bogaty w różne wydarzenia. Między innymi na Białołęce mieszkańcom, starającym się o remot drogi, w sukurs przyszedł teart dla dzieci, na bulwrze nad Wisłą stanęła budka telefoniczna po artystycznej transformacji, a na Woli wyrosły Himalaje.
Mieszkańcy ul. Kąty Grodziskie we wschodniej części Białołęki od lat zabiegą u władz miasta o przebudowę tej drogi: brakuje przy niej chodników, a pobocza pełne są dziur i błota, nie ma oświetlenia ulicznego, a przystanek autobusowy stoi tam, gdzie nie ma domów.
W niedzielę w sukurs mieszkańcom przybyli aktorzy z teatru Plac Zabaw. Występ dla dzieci był okazją do otwarcia zamkniętych na co dzień osiedli oraz spotkania się ich mieszkańców. Imprezę zorganizowało stowarzyszenie Moja Białołęka "żeby odstresować mieszkańców i dzieci i żeby choć raz można było przejść przez jezdnię bezpiecznie", jak mówi Agnieszka Borowska - członkini stowarzyszenia i dzielnicowa radna.
W sobotę, na bulwarze niedaleko klubokawiarni Cud nad Wisłą stowarzyszenie Z Siedzibą w Warszawie zaprezentowało pierwszy z obiektów promujących festiwal budek telefonicznych "Halo! Tu Warszawa" - budkę telefoniczną emitującą dźwięki w zależności od pogody.
W dobie telefonii komórkowej budki telefoniczne stracily swoją funkcję. Artyści postanowili dać im drugie życie, czyniąc z nich miejską galerię.
Troje tybetańskich mnichów trzymających napis "Made in China", ufo lądujące w Himalajach, czerwony smok atakujący śpiącą dziewczynkę - te i inne murale można oglądać na filarach wiaduktu przy skrzyżowaniu al. Prymasa Tysiąclecia z ul. Kasprzaka. W sobotę wieczorem odbył się tu wernisaż plenerowej Galerii Tybetańskiej na Woli. To miejsce działań artystycznych, które mają przypominać o tym, że Tybet pozostaje pod okupacją Chin. Organizatorem wydarzenia byla Fundacja Klamra.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna