Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Województwo śląskie to największe skupisko miast w całej Polsce. Mieszka tu 12% ludności kraju. Mimo że oficjalne statystyki trzeciego sektora nie są zbyt przychylne dla regionu, to jednak tkwi tu ukryty potencjał.
– Dobre strony śląskich organizacji to przede wszystkim ludzie i
ich potencjał. Tym się najczęściej chwalą tutejsze organizacje.
Lokalni liderzy wskazują na ludzi jako podstawę kapitału
organizacji pozarządowych – mówi dr Zbigniew Zagała z Zakładu
Socjologii Rozwoju Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Zbigniew
Zagała prowadzi badania nad organizacjami pozarządowymi na terenie
województwa śląskiego. Wynika z nich, że tutejsze stowarzyszenia i
fundacje mają takie same problemy, jak organizacje z innych
regionów.
Aglomeracja śląska – obszar (nie)specyficzny
Dla przedstawicieli śląskich organizacji największym problemem wciąż pozostają pieniądze.
– Środowisko pozarządowe narzeka na brak pieniędzy lub ich niewystarczającą ilość. Wielu organizacjom doskwierają trudności lokalowe i związane z tym braki w wyposażeniu technicznym oraz sprzętowym. Niezwykle często liderzy organizacji wskazują na prawo i jego skomplikowane procedury jako czynnik utrudniający działanie. Chodzi tu zwłaszcza o przesadną sprawozdawczość, szczegółowość oraz niestabilność samego prawa – wyjaśnia naukowiec.
Organizacje miejskie województwa śląskiego nie dostrzegają żadnej specyfiki własnego regionu.
– Na podstawie wypowiedzi badanych osób trudno powiedzieć, żeby mieli oni jakąś wizję regionu specyficznego. Niektórzy twierdzą, że specyfika ta polega na większej liczbie organizacji ekologicznych i większym zagęszczeniu miast, jednak głosy te należą do mniejszości – zauważa dr Zagała.
Słowa te potwierdza Bartek Matylewicz, przewodniczący Zielonego Zagłębia z Dąbrowy Górniczej.
– W 130-tysięcznej Dąbrowie Górniczej, według lokalnej bazy organizacji, są tylko cztery organizacje zajmujące się stricte ochroną środowiska. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to dużo, czy mało, ale to chyba nie jest żadną specyfiką pozarządówki w regionie – przyznaje.
Małe organizacje vs rekiny sektora
Naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego ostrzegają przed niepokojącym zjawiskiem rozwarstwienia trzeciego sektora.
– W świecie organizacji i stowarzyszeń widać postępującą dychotomizację! To nie tylko przypadłość aglomeracji śląskiej, ale chyba tendencja ogólnopolska, a może nawet i szersza. Dawniej były duże, mniejsze i średnie organizacje.. Niektórzy liderzy trzeciego sektora twierdzą, że w momencie, kiedy pojawiły się dosyć spore pieniądze do ściągnięcia dla pozarządówki sytuacja się zmieniła – twierdzi socjolog.
W praktyce oznacza to podział sektora pozarządowego na dwie części: duże, prężnie działające organizacje, pozyskujące ogromne fundusze oraz niewielkie organizacje o skromnym budżecie.
– Pewna grupa badanych mówi wprost, że te największe organizacje to są „firmy”, przedsiębiorstwa w pełni sprofesjonalizowane. Na drugim biegunie pozostają podmioty w starym stylu – organizacje społeczne, stowarzyszenia, fundacje, które nie pozyskują tak znaczących środków. Konsekwencją tego jest zanik organizacji średniego rzędu. Należy dodać, że tzw. firm jest naprawdę niewiele. Te prawdziwie europejskie organizacje stanowią zaledwie kilka procent – przyznaje dr Zagała.
Niepokojące jest też to, że miejskie organizacje z aglomeracji śląskiej nie mają poczucia wspólnej tożsamości.
– Dominuje wśród nich myślenie jednostkowe. Nie ma czegoś takiego, jak świadomość „my – sektor”. Co najwyżej takie myślenie ogranicza się do kilku zaprzyjaźnionych organizacji, natomiast nie występuje zupełnie w szerszym kontekście – twierdzi socjolog.
Aktywni, ale nieformalnie
W rejestrze REGON na koniec trzeciego kwartały 2006 r. w województwie śląskim zarejestrowanych było 5946 organizacji pozarządowych, co stawiało Śląsk w czołówce, jeśli chodzi o liczby. Niestety, gdy użyjemy bardziej miarodajnego wskaźnika, czyli liczby organizacji w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców, wtedy województwo śląskie wyląduje na szarym końcu. Fatalnie wypada również, gdy spojrzymy na liczby nowych organizacji, które powstały tu w latach 2002-2005.
– Trzeba mieć dystans do danych „regonowskich” i „gusowskich”. REGON rejestruje bowiem tylko fakt urodzenia organizacji, nie monitoruje tego, co się dalej z nią dzieje. Istnieją przecież stowarzyszenia, które realizują jedno przedsięwzięcie w roku lub które po zrealizowaniu projektu umierają śmiercią naturalną. REGON nie daje informacji o ich aktywności. – Zbigniew Zagała uspokaja jednak, że nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. – Niekorzystne dane „regonowskie” być może da się uzasadnić również tym, że w województwie śląskim jest wysoka religijność. Jest to pozornie paradoksalne, ponieważ religijność generalnie sprzyja aktywności społecznej. Potwierdzają to badania CBOS-u. Ale spora część mieszkańców województwa działa w stowarzyszeniach grupach, które nie są uwzględnione w rejestrze REGON. Są to różnego rodzaju kółka samopomocowe, grupy działające przy parafiach itp. Mieszkańcy województwa śląskiego nie są mniej aktywni społecznie od innych Polaków, tylko ich aktywność jest większa w grupach niesformalizowanych, przez co wypadają gorzej w różnych zestawieniach. Wszystko zależy od zastosowanych mierników w badaniach.
Cienie i blaski sektora
W aglomeracji śląskiej i w całym województwie śląskim da się wyróżnić miasta, w których organizacje pozarządowe działają najprężniej.
– Katowice są taką najjaśniejszą gwiazdą w regionie. Tu jest największe nasycenie organizacji. Poza tym, Katowice niczym się nie wyróżniają na tle innych śląskich miast. W czołówce znajdują się również takie miejscowości jak Bielsko-Biała i Częstochowa, czyli centra administracyjne i jednocześnie byłe stolice województw. Bardzo dobrze wypadają też miasta z pewnymi tradycjami akademickimi, jak Gliwice i Chorzów – dodaje badacz.
Rzeczywistość śląskich organizacji nie jest jednak różowa. Obok miast, w których rozwój trzeciego sektora jest daleko posunięty, istnieją miejscowości, które nie mają się czym pochwalić. Do tej grupy należą Piekary Śląskie, gdzie liczba organizacji jest katastrofalnie niska.
– Piekary to ewenement. Być może wynika to stąd, że mieszkańcy miasta działają w grupach, które nie mają oficjalnego charakteru. Mam tu na myśli wspomniane wcześniej kółka samopomocowe i grupy przyparafialne. Jest to tylko hipoteza, której trzeba się bliżej przyjrzeć, bo Piekary Śląskie wyraźnie odstają od innych śląskich miast – mówi dr Zbigniew Zagała.
Samorząd – wróg czy partner?
Lokalny samorząd dla wielu śląskich organizacji jest jednym z głównych grantodawców. Mimo to, często z ust przedstawicieli trzeciego sektora można usłyszeć utyskiwania na skomplikowane procedury i niekompetencję urzędników. Przeciw takiemu podejściu oponuje Bartek Matylewicz z Zielonego Zagłębia.
– Wszystko zależy od ludzi. Zawsze można dojść do porozumienia. Dzięki współpracy naszego stowarzyszenia z Urzędem Miejskim w Dąbrowie Górniczej udało nam się zrealizować w roku 2007 przełomowy projekt „Wspólnie dla miasta”. Przedsięwzięcie to obejmowało szkolenia młodzieży ponadgimnazjalnej z takich zagadnień jak wolontariat, trzeci sektor czy społeczeństwo obywatelskie. Równolegle organizowaliśmy cykl spotkań stowarzyszeń i fundacji z Dąbrowy Górniczej. W efekcie udało nam się zintegrować lokalny trzeci sektor, czego bezpośrednim rezultatem jest utworzenie Dąbrowskiego Forum Organizacji Pozarządowych. W samym zaś urzędzie miasta utworzono biuro do spraw organizacji pozarządowych. To sukces dla całego sektora w regionie!
Aglomeracja śląska – obszar (nie)specyficzny
Dla przedstawicieli śląskich organizacji największym problemem wciąż pozostają pieniądze.
– Środowisko pozarządowe narzeka na brak pieniędzy lub ich niewystarczającą ilość. Wielu organizacjom doskwierają trudności lokalowe i związane z tym braki w wyposażeniu technicznym oraz sprzętowym. Niezwykle często liderzy organizacji wskazują na prawo i jego skomplikowane procedury jako czynnik utrudniający działanie. Chodzi tu zwłaszcza o przesadną sprawozdawczość, szczegółowość oraz niestabilność samego prawa – wyjaśnia naukowiec.
Organizacje miejskie województwa śląskiego nie dostrzegają żadnej specyfiki własnego regionu.
– Na podstawie wypowiedzi badanych osób trudno powiedzieć, żeby mieli oni jakąś wizję regionu specyficznego. Niektórzy twierdzą, że specyfika ta polega na większej liczbie organizacji ekologicznych i większym zagęszczeniu miast, jednak głosy te należą do mniejszości – zauważa dr Zagała.
Słowa te potwierdza Bartek Matylewicz, przewodniczący Zielonego Zagłębia z Dąbrowy Górniczej.
– W 130-tysięcznej Dąbrowie Górniczej, według lokalnej bazy organizacji, są tylko cztery organizacje zajmujące się stricte ochroną środowiska. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to dużo, czy mało, ale to chyba nie jest żadną specyfiką pozarządówki w regionie – przyznaje.
Małe organizacje vs rekiny sektora
Naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego ostrzegają przed niepokojącym zjawiskiem rozwarstwienia trzeciego sektora.
– W świecie organizacji i stowarzyszeń widać postępującą dychotomizację! To nie tylko przypadłość aglomeracji śląskiej, ale chyba tendencja ogólnopolska, a może nawet i szersza. Dawniej były duże, mniejsze i średnie organizacje.. Niektórzy liderzy trzeciego sektora twierdzą, że w momencie, kiedy pojawiły się dosyć spore pieniądze do ściągnięcia dla pozarządówki sytuacja się zmieniła – twierdzi socjolog.
W praktyce oznacza to podział sektora pozarządowego na dwie części: duże, prężnie działające organizacje, pozyskujące ogromne fundusze oraz niewielkie organizacje o skromnym budżecie.
– Pewna grupa badanych mówi wprost, że te największe organizacje to są „firmy”, przedsiębiorstwa w pełni sprofesjonalizowane. Na drugim biegunie pozostają podmioty w starym stylu – organizacje społeczne, stowarzyszenia, fundacje, które nie pozyskują tak znaczących środków. Konsekwencją tego jest zanik organizacji średniego rzędu. Należy dodać, że tzw. firm jest naprawdę niewiele. Te prawdziwie europejskie organizacje stanowią zaledwie kilka procent – przyznaje dr Zagała.
Niepokojące jest też to, że miejskie organizacje z aglomeracji śląskiej nie mają poczucia wspólnej tożsamości.
– Dominuje wśród nich myślenie jednostkowe. Nie ma czegoś takiego, jak świadomość „my – sektor”. Co najwyżej takie myślenie ogranicza się do kilku zaprzyjaźnionych organizacji, natomiast nie występuje zupełnie w szerszym kontekście – twierdzi socjolog.
Aktywni, ale nieformalnie
W rejestrze REGON na koniec trzeciego kwartały 2006 r. w województwie śląskim zarejestrowanych było 5946 organizacji pozarządowych, co stawiało Śląsk w czołówce, jeśli chodzi o liczby. Niestety, gdy użyjemy bardziej miarodajnego wskaźnika, czyli liczby organizacji w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców, wtedy województwo śląskie wyląduje na szarym końcu. Fatalnie wypada również, gdy spojrzymy na liczby nowych organizacji, które powstały tu w latach 2002-2005.
– Trzeba mieć dystans do danych „regonowskich” i „gusowskich”. REGON rejestruje bowiem tylko fakt urodzenia organizacji, nie monitoruje tego, co się dalej z nią dzieje. Istnieją przecież stowarzyszenia, które realizują jedno przedsięwzięcie w roku lub które po zrealizowaniu projektu umierają śmiercią naturalną. REGON nie daje informacji o ich aktywności. – Zbigniew Zagała uspokaja jednak, że nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. – Niekorzystne dane „regonowskie” być może da się uzasadnić również tym, że w województwie śląskim jest wysoka religijność. Jest to pozornie paradoksalne, ponieważ religijność generalnie sprzyja aktywności społecznej. Potwierdzają to badania CBOS-u. Ale spora część mieszkańców województwa działa w stowarzyszeniach grupach, które nie są uwzględnione w rejestrze REGON. Są to różnego rodzaju kółka samopomocowe, grupy działające przy parafiach itp. Mieszkańcy województwa śląskiego nie są mniej aktywni społecznie od innych Polaków, tylko ich aktywność jest większa w grupach niesformalizowanych, przez co wypadają gorzej w różnych zestawieniach. Wszystko zależy od zastosowanych mierników w badaniach.
Cienie i blaski sektora
W aglomeracji śląskiej i w całym województwie śląskim da się wyróżnić miasta, w których organizacje pozarządowe działają najprężniej.
– Katowice są taką najjaśniejszą gwiazdą w regionie. Tu jest największe nasycenie organizacji. Poza tym, Katowice niczym się nie wyróżniają na tle innych śląskich miast. W czołówce znajdują się również takie miejscowości jak Bielsko-Biała i Częstochowa, czyli centra administracyjne i jednocześnie byłe stolice województw. Bardzo dobrze wypadają też miasta z pewnymi tradycjami akademickimi, jak Gliwice i Chorzów – dodaje badacz.
Rzeczywistość śląskich organizacji nie jest jednak różowa. Obok miast, w których rozwój trzeciego sektora jest daleko posunięty, istnieją miejscowości, które nie mają się czym pochwalić. Do tej grupy należą Piekary Śląskie, gdzie liczba organizacji jest katastrofalnie niska.
– Piekary to ewenement. Być może wynika to stąd, że mieszkańcy miasta działają w grupach, które nie mają oficjalnego charakteru. Mam tu na myśli wspomniane wcześniej kółka samopomocowe i grupy przyparafialne. Jest to tylko hipoteza, której trzeba się bliżej przyjrzeć, bo Piekary Śląskie wyraźnie odstają od innych śląskich miast – mówi dr Zbigniew Zagała.
Samorząd – wróg czy partner?
Lokalny samorząd dla wielu śląskich organizacji jest jednym z głównych grantodawców. Mimo to, często z ust przedstawicieli trzeciego sektora można usłyszeć utyskiwania na skomplikowane procedury i niekompetencję urzędników. Przeciw takiemu podejściu oponuje Bartek Matylewicz z Zielonego Zagłębia.
– Wszystko zależy od ludzi. Zawsze można dojść do porozumienia. Dzięki współpracy naszego stowarzyszenia z Urzędem Miejskim w Dąbrowie Górniczej udało nam się zrealizować w roku 2007 przełomowy projekt „Wspólnie dla miasta”. Przedsięwzięcie to obejmowało szkolenia młodzieży ponadgimnazjalnej z takich zagadnień jak wolontariat, trzeci sektor czy społeczeństwo obywatelskie. Równolegle organizowaliśmy cykl spotkań stowarzyszeń i fundacji z Dąbrowy Górniczej. W efekcie udało nam się zintegrować lokalny trzeci sektor, czego bezpośrednim rezultatem jest utworzenie Dąbrowskiego Forum Organizacji Pozarządowych. W samym zaś urzędzie miasta utworzono biuro do spraw organizacji pozarządowych. To sukces dla całego sektora w regionie!
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 04 (52) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.