"Doświadczenie zdobyte w Pro Civium miało bezpośredni wpływ na mój rozwój zawodowy" [wywiad]
Z Natalią Rojek, pedagogiem resocjalizacji, pracującą jako urzędnik samorządowy i kurator sądowy, działaczką Stowarzyszenia Inicjatywa Obywatelska Pro Civium rozmawia Agnieszka Wiatr, Rzecznik Prasowa organizacji.
Agnieszka Wiatr: – O czym Pani myślała, przychodząc do Pro Civium, stowarzyszenia, które działa - głównie - w obszarze przestrzegania praw osób pozbawionych wolności? Nie jest to zbyt popularny temat w społecznym odbiorze.
Natalia Rojek: – Moja przygoda z Pro Civium zaczęła się od praktyk studenckich, które rozpoczęłam będąc na drugim roku studiów w Społecznej Akademii Nauk w Warszawie. O możliwości dołączenia do stowarzyszenia dowiedziałam się od dr Marioli Badowskiej, która zasugerowała mi tę formę praktyk, jako bardzo wartościową, a jednocześnie dającą możliwość połączenia życia zawodowego z prywatnym. Zaczęłam w marcu 2023 roku i od razu poczułam, że trafiłam w miejsce, które rezonuje z moimi wartościami i zawodowymi aspiracjami.
W międzyczasie była też funkcja Rzecznika Rozwoju Ruchu Wolontariackiego. Jakie były Pani zadania?
– Pełnienie funkcji Rzecznika Rozwoju Ruchu Wolontariackiego było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ale też odpowiedzialnością. Stowarzyszenie Pro Civium jako organizacja pozarządowa funkcjonuje dzięki zaangażowaniu ludzi, a nie dużym budżetom. Moim zadaniem było więc dbanie o to, aby wolontariusze czuli się zaopiekowani – zarówno emocjonalnie, jak i organizacyjnie. Wspierałam ich na każdym etapie działania, odpowiadałam na ich potrzeby, motywowałam, ale też, po prostu, byłam obok. Budowałam ducha wspólnoty i atmosferę, w której chciało się pomagać. Zależało mi na tym, by ludzie angażowali się pro bono z serca – a nie z obowiązku.
Była też Pani Asystentem Beneficjenta. Na czym polegało to zadanie i co Pani dało w kontekście rozwoju zawodowego jako pedagoga resocjalizacji?
– Funkcję Asystenta Beneficjenta pełnię do dziś i uważam ją za jeden z najcenniejszych elementów mojego zawodowego rozwoju. Już na etapie praktyk miałam okazję nawiązywać kontakt z osobami osadzonymi – zarówno poprzez rozmowy telefoniczne, jak i rozmowy na Skypie. Dla mnie, jako pedagoga resocjalizacji, to była żywa lekcja – doświadczenie, którego nie da się zdobyć z podręcznika. Uczyłam się słuchać, rozumieć, towarzyszyć i wspierać osoby w bardzo trudnych sytuacjach życiowych. Ta praca pozwoliła mi realnie zrozumieć, czym jest resocjalizacja – nie w teorii, ale w praktyce.
Podobno Pani praca dyplomowa poświęcona była zagadnieniu w oparciu o zebrane doświadczenie w Pro Civium?
– To prawda. Początkowo planowałam pisać o młodzieżowym ośrodku socjoterapii, ale moje doświadczenia w Pro Civium całkowicie zmieniły moje podejście. Po wielu rozmowach z Dyrektorem Biura Stowarzyszenia, Panem Henrykiem Gawreckim – którego dziś mogę nazwać moim mentorem – postanowiłam zmienić temat. Dzięki dostępowi do dokumentacji wewnętrznej (oczywiście przy zachowaniu wszystkich zasad poufności i etyki) mogłam zgłębić temat z pierwszej ręki. Moja praca dyplomowa nosiła tytuł: „Wpływ pełnomocnika społecznego na proces resocjalizacji i ochrony interesów skazanego a zastosowanie art. 42 Kodeksu karnego wykonawczego w praktyce”. Podczas współpracy ze stowarzyszeniem przekonałam się wielokrotnie, że ten przepis – choć obiecujący – w praktyce niestety często okazuje się martwy.
Czy młodzi ludzie powinni angażować się w wolontariat? Jakby ich Pani do tego zmotywowała?
– Zdecydowanie tak! Wolontariat buduje nie tylko społeczeństwo obywatelskie, ale i człowieka – jego wartości, postawę, wrażliwość. Uważam, że do wolontariatu powinni trafiać ludzie, którzy naprawdę tego chcą – dla których satysfakcją jest choćby najmniejszy sukces, a nie zniechęca ich porażka. To piękna droga rozwoju – osobistego i zawodowego. Chciałabym im powiedzieć: spróbujcie! Oddanie siebie innym w wolontariacie to coś, co zostaje na całe życie.
Dziś jest Pani i urzędnikiem, i kuratorem sądowym. Czy doświadczenie w Pro Civium miało wpływ na ten rozwój?
– Z całą pewnością tak. Doświadczenie zdobyte w Pro Civium miało bezpośredni wpływ na mój rozwój zawodowy. Nie tylko pomogło mi zdobyć wiedzę i praktykę, ale także zbudować kompetencje miękkie: umiejętność słuchania, wspierania i działania w zespole. Ogromne znaczenie miała dla mnie też atmosfera – wsparcie zespołu, dzielenie się wiedzą, wspólna praca i zaangażowanie. Dzięki temu mogłam ukształtować swój warsztat zawodowy. Z całego serca mogę powiedzieć: to była najlepsza decyzja, która zapoczątkowała moją zawodową ścieżkę.
Co Pani zdaniem jest najtrudniejsze w świadczeniu wolontariatu, a co najprzyjemniejsze?
– Najtrudniejsze? Zdecydowanie czas i odpowiedzialność. Wolontariat to praca bez wynagrodzenia, a często wymaga od nas ogromu energii, cierpliwości i emocjonalnego zaangażowania. Bywają też porażki – a te potrafią zniechęcać. Ale najprzyjemniejsze są momenty, w których widzisz, że Twoja praca ma sens – że komuś pomogła, że ktoś poczuł się ważny, wysłuchany, zauważony. I ta wdzięczność, czasem niewyrażona słowami – to naprawdę ogromna nagroda.