Dorota Jasińska-Wiśniewska: Moja dewiza to wrażliwość na drugiego
Z wykształcenia politolożka. „Cywil” – jak mówi o sobie w odniesieniu do personelu lekarskiego, z którym przychodzi jej na co dzień pracować. W Fundacji Hospicjum Onkologiczne przewodniczy licznemu, bo liczącemu 120 osób zespołowi.
Empatia, wrażliwość, gotowość służenia drugiemu człowiekowi, to cechy, które Pani Dorota wymienia jako niezbędne do tego, aby pełnić opiekę nad ludźmi chorymi terminalnie.
W trzecim sektorze przez wrażliwość i zbieg okoliczności
Jak politolożka i pracownica korporacji trafiła do trzeciego sektora, i to tak specyficznego i trudnego jak organizacje związane z tematem onkologii?
– Moja praca w sektorze społecznym zaczęła się w roku 2000. Był to moment, w którym dotarło do mnie, że praca w firmie czy prowadzenie własnej działalności gospodarczej, to nie jest to, co o co mi chodzi – wspomina Dorota Jasińska-Wiśniewska.
Pani Dorota chciała widzieć bardziej wymierne efekty swoich działań, a przynajmniej mieć poczucie, że robi coś pożytecznego. Pożytecznego – czyli dla innych, tych, którzy potrzebują pomocy.
– Właśnie w czasie, gdy doszłam do takiej refleksji, znajoma zwróciła się do mnie z pytaniem, czy pomogę w uruchomieniu stowarzyszenia: Polskiej Unii Onkologii. I… wpadłam jak śliwka w kompot! Mija 15 lat, a ja wciąż działam na tym polu.
Od 2005 r. Dorota Jasińska-Wiśniewska jest także prezeską Fundacji Hospicjum Onkologiczne: Jak do tego doszło? – Gdy prezes Fundacji Hospicjum odszedł na emeryturę, zaproponowano mi pracę tutaj. Po burzliwej dyskusji samej ze sobą stwierdziłam, że spróbuję.
Pani Dorota od kilku lat współpracuje także z Ośrodkiem Hospicjum Domowe Zgromadzenia Księży Marianów. Ks. dyr. Paweł Śmierzchalski MIC tak mówi o tej współpracy: „Nasza współpraca dotyczy doświadczeń w opiece hospicyjnej oraz służy wypracowywaniu procedur w obszarze Komisji Dialogu Społecznego i Komisji Zdrowia Psychicznego. Patrzenie w jednym kierunku zaowocowało szerzeniem kampanii edukacyjnej na temat opieki nad chorymi w hospicjum oraz wspólnymi programami telewizyjnymi o podobnej tematyce”.
Mam haka na raka!
Polską Unię Onkologii powołano po to, aby doprowadziła do powstania ustawy o Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych.
– Trwało to sześć lat. Mogę powiedzieć, że udało się, ale teraz nie ma chęci, gotowości, ani woli do prawdziwej naprawy programu – zauważa Dorota Jasińska-Wiśniewska i tak wyjaśnia konieczność naprawy programu: – Odpowiedzialność polega między innymi na monitorowaniu działań i ich modyfikacji tam, gdzie jest to wymagane. Jasne jest przecież, że programy wieloletnie muszą ulegać zmianom, zgodnie z wymogami konkretnych sytuacji. Niemniej program jest. Na mocy ustawy minister zdrowia przeznacza z budżetu państwa na onkologię: potrzebny sprzęt, odpowiednią edukację i usprawnienie leczenia, rocznie co najmniej 250 mln złotych.
Pani Dorota wspomina programy stowarzyszenia. Ten najbardziej znany to „Mam haka na raka”. Adresowany był do młodzieży ponadgimnazjalnej, coroczne edycje programu poświęcone były innym nowotworom. Zadaniem zespołów klasowych – bo to one stawały w szranki w konkursie – było opracowanie kampanii medialnej (w telewizji, prasie, na billboardach) dotyczącej danego nowotworu. Nagroda warta była największych starań: zwycięzcy realizowali wspólnie z fachowcami swoją kampanię, mieli zapewniony także kurs językowy w Londynie. Korzystała także cała szkoła, której fundowano nowoczesne wyposażenie pracowni biologicznej.
Jak jedna z pomysłodawczyń tego przedsięwzięcia je ocenia? – Program Mam haka na raka zrodził się z bezsilności dotarcia do decydentów, chcieliśmy ich niejako „podejść”, angażując do programu dzieci. Czy się udało? Nie wiem, czy udało się poruszyć dorosłych, ale na pewno udało się to z młodzieżą. Tym dzieciom rzeczywiście się czegoś chciało” – konkluduje pani Dorota.
Odbyło się siedem edycji programu i niestety na tym się skończyło, ze względu na brak dalszego zainteresowania wśród sponsorów.
Od tabu do normalności
– 15 lat temu nowotwór był tematem tabu, wstydliwym. Współpraca z mediami w tym zakresie była bardzo trudna. Mogę powiedzieć, że reakcje graniczyły z przerażaniem. A dziś? Dziś to temat… nic chcę trywializować… ale, można powiedzieć, że sexy – ocenia pani Dorota.
Ale nie tylko o to chodzi. Jak twierdzi prezeska Fundacji Hospicjum Onkologiczne, w onkologii na przestrzeni kilkunastu lat bardzo wiele zmieniło się na plus. Dotyczy to zarówno samych metod leczenia i skuteczniejszej diagnostyki, jak związanego z tym podejścia pacjentów. Jednym słowem: „teraz rak to nie wyrok, a choroba, której trzeba stawić czoła”.
Najważniejsze: domowa atmosfera
Jak twierdzi Dorota Jasińska-Wiśniewska hospicjum prowadzone przez fundację, której przewodzi jest wyjątkowe. W Warszawie jest jednym z trzech hospicjów stacjonarnych. W całym kraju jest takich placówek tylko 34. Dlaczego tak mało?
– To nierentowne przedsięwzięcie – tłumaczy pani Dorota – państwo zapewnia połowę środków. My musimy własnymi siłami znaleźć drugą połowę.
W hospicjum stacjonarnym fundacji przebywa rocznie 800 osób chorych terminalnie. Pozostałe 2000 pozostają pod opieką w hospicjum domowych (czyli pod opieką lekarską i pielęgniarską we własnych domach).
– Odchodzenie jednak zawsze będzie obarczone ogromnym strachem. Naszą rolą jest pokazanie, że hospicjum to miejsce, w którym ludzie przeżywają resztę swojego życia w godności. W tym ważnym momencie chcemy pomagać i po to tu jesteśmy. Robimy wszystko, aby to miejsce było jak dom i mam nadzieję, że nim jest – ma nadzieję pani Dorota.
Na tak wzniosłe cele potrzebne są środki, pozyskiwane dzięki systematycznej pracy. Działalność FHO finansowana jest zatem z wpływów z 1%, z darowizn oraz w ramach kampanii „Dobry testament”.
Prezeska Fundacji wspomina także o programie „18,60”, apelując tym samym do czytelników portalu o wsparcie działań organizacji. Na czym to polega? – Zwracamy się do potencjalnych darczyńców, aby co miesiąc przelewali na nasze konto niewielką kwotę: 18,60 zł. Jeśli znajdzie się 6000 takich osób, możemy być spokojni o los hospicjum – gorąco zachęca do udziału w programie.
Odczarować hospicjum
Opieka nad osobami chorymi na raka to temat niewątpliwie bardzo trudny, jednak, jak podkreśla prezeska FHO, nie znaczy to, aby nie można go było ująć marketingowo. Choć, jak przyznaje, nie jest to wyłącznie reklama, a raczej atrakcyjnie prowadzone działania edukacyjne.
Jednym z takich wydarzeń jest organizowany każdego czerwca piknik pt. „Odczarowanie hospicjum”. Na terenie przylegającego do budynku ogrodu odbywają się wówczas koncerty, oferowanych jest dużo atrakcji dla dzieci i młodzieży.
– Uświadamiamy sąsiadów, że tu jesteśmy. Pamiętam, że przy pierwszej edycji byliśmy pełni obaw, czy w ogóle ktoś przyjdzie. Pojawiło się 150 osób. Obecnie mamy już za sobą cztery edycje pikniku, w której uczestniczyło 500 warszawiaków – wspomina.
Fundacja Hospicjum Onkologiczne podjęła także współpracę ze szkołami w ramach ogólnopolskiego programu „Pola nadziei”. Do zadania udało się pozyskać 23 ursynowskie szkoły. Ich uczniowie zasadzili 6000 cebulek żonkili. W kwietniu zostaną one rozdane w zamian za datki na hospicjum.
Pani Dorocie marzy się także stworzenie wolontariatu szkolnego. I nie pozostawia wątpliwości co do swoich motywacji. – Chodzi o to, aby zrobić coś dla człowieka obok nas – tłumaczy.
Postawa ta w pełni znajduje potwierdzenie w słowach osób współpracujących z Dorotą Jasińską-Wiśniewską. Barbara Cytrynowska, prezeska Stowarzyszenia Amazonek „Żonkil” Warszawa o koleżance wyraża się w samych superlatywach. Panie poznały się około pięć lat temu w KDS ds. Promocji i Ochrony Zdrowia.
– Dorota, zawsze merytorycznie przygotowana do rozmowy, konkretna, służąca pomocą innym, bardzo ciepło i z szacunkiem wyraża się o swoich podopiecznych i pracownikach – mówi Barbara Cytrynowska. I dalej już bardziej prywatnie: – Dorota to wspaniała koleżanka i wspaniały człowiek, pracę swoją traktuje bardzo odpowiedzialnie i wykonuje ją z potrzeby serca.
Ks. Paweł Śmierzchalski dodaje: – Cenię panią Dorotę za fachowość, rzetelność oraz szerokie i twórcze spojrzenie na potrzeby wielu osób. Taka postawa pani Doroty dopinguje mnie do działania.
Właściwa perspektywa
Prezeska Fundacji Hospicjum Onkologiczne i członkini Stowarzyszenia Polska Unia Onkologii pytana o to, jak radzi sobie psychicznie, zajmując się tak trudną materią, przyznaje, że miewa cięższe chwile. Codziennie obcuje z cierpieniem, strachem, nierzadko też przychodziło jej żegnać pacjentów, z którymi się zaprzyjaźniła. To wszystko jednak daje jej też siłę.
– Praca tutaj pozwala mi uzyskać właściwą perspektywę w moim osobistym życiu. Gdy napotykam problem, od razu się pytam, gdzie w hierarchii problemów on stoi. I wciąż widzę, że nie najwyżej…
Poznaj ludzi sektora pozarządowego, dowiedz się, kto jest kim w NGO. Odwiedź serwis ludziesektora.ngo.pl.
Teraz rak to nie wyrok, a choroba, której trzeba stawić czoła…
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)