Warszawa – raj utracony czy miasto genialnej zieleni? Jak wyglądać będą niedługo Pola Mokotowskie i dlaczego po Łazienkach nie wolno jeździć rowerem? O planach miasta, o roli obywateli w kształtowaniu miejskiej zieleni i wielu innych, zielonych aspektach stolicy dyskutowano w ostatnią sobotę podczas pierwszego z cyklu spotkań „Śniadanie na trawie” zainicjowanego przez Ratusz.
„Weźcie kosze piknikowe, my stawiamy zieloną herbatę” – tak organizatorzy zachęcali mieszkańców Warszawy, by przybyli na pierwszą z cyklu debat „Śniadanie na trawie”. Warszawiakom przypadło do gustu takie zaproszenie, bo na barce zacumowanej w sąsiedztwie pomnika „Syrenki” pojawiło się sporo osób, którym na sercu leżą losy zagospodarowania przestrzeni zielonej w mieście.
Temat pierwszej z zainicjowanych debat brzmi: „Dlaczego Anglicy chodzą po trawie. Zielone koncepcje dla Warszawy, historia zieleni”. Sprawa okazał się poruszająca, gdyż po zaplanowanej części, przeznaczonej dla zaproszonych prelegentów, przerodziła się w żywiołową dyskusję, zainicjowaną przez prowadzącego spotkanie Andrzeja Krassenberga.
Ale najpierw był wykład dr inż. Anny Różańskiej, adiunkt w Katedrze Sztuk Sztuki Krajobrazu SGGW, która zabrała rozłożonych na leżakach warszawiaków w historyczną podróż po stylach europejskiej sztuki kompozycji ogrodowej. Przybliżone zostały dwie koncepcje planowania zielonej przestrzeni, geometryczna i krajobrazowa, która nawiązuje do naturalnych układów roślinnych. Śledząc dołączone do prezentacji slajdy, można było zobaczyć, jak zmieniały się europejskie ogrody na przestrzeni wieków.
O przykładach historycznych koncepcji zieleni dla Warszawy, o tym, jaki jest, a jaki powinien być charakter parków zabytkowych opowiadał Grzegorz Piątek, krytyk architektury, laureat Dorocznej Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za 2008 rok, który wraz z Jarosławem Trybusiem był kuratorem prestiżowej wystawy w pawilonie polskim na XI Biennale Architektury w Wenecji. Jak dostosowywać zabytkowe parki do aktualnych, rekreacyjnych potrzeb mieszkańców? Czy Łazienki służyć mają tylko do zwiedzania? Co z rowerzystami i fanami joggingu? Które parki faktycznie warto objąć ochroną, a które udostępnić mieszkańcom, by mogli w pełni korzystać z zielonych uroków stolicy? Pytania te gorąco dyskutowano podczas późniejszej debaty z publicznością.
O tym, jak wyglądają wartości przyrodnicze w centrum miasta, jak istotnym zadaniem urzędników jest objęcie ochroną parków zabytkowych i czy trawniki w warszawskich parkach można wykorzystywać rekreacyjnie, mówił natomiast Dariusz Piechowski, dyrektor Biura Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
– W skali roku wydajemy 20-30 mln na modernizację istniejących już i tworzenie nowych miejsc zieleni – wyjaśniał. – Miasto bardzo stara się realizować cele rekreacyjno-wypoczynkowe, zgadzam się, że przestrzenie zielone powinny być szeroko dostępne dla mieszkańców, nie możemy jednak zapominać o historycznej wadze niektórych obiektów. Robimy wszystko, by znaleźć w tej kwestii równowagę – zapewniał. – Utrzymanie pewnego systemu zieleni w mieście jako związku przyrodniczo-przestrzennego jest także, poza aspektem kulturalno-społecznym istotnym czynnikiem kształtowania mikroklimatu w mieście, do czego również przykładamy ogromną wagę – mówił D. Piechowski.
A co na to warszawiacy? Spore zainteresowanie wzbudziła sprawa zagospodarowania terenu wokół stadionu „Skra”. Piechowski uspokoił, że początkowe plany umiejscowienia tam drapaczy chmur spełzły na niczym dzięki sprzeciwom mieszkańców. Pola Mokotowskie zachowają zatem w pełni swój zielony, otwarty dla warszawiaków charakter. Przy tej okazji poruszono kwestię roli społeczeństwa obywatelskiego w kształtowaniu zielonej tkanki miejskiej w ogóle.
– Kto decyduje o likwidacji pewnych miejsc i dlaczego, czy mamy wpływ, na co idą pieniądze miasta i dlaczego rezygnuje się z takich obiektów, jak na przykład miejskie pływalnie na świeżym powietrzu, które były fantastycznym miejscem do spotkań mieszkańców w latach 70.? – padło pytanie z publiczności, co rozpoczęło dalszą dyskusję.
– Ktoś niedawno powiedział, że Warszawą zarządza się jak firmą, nie jak polis – mówił Grzegorz Piątek. – Co to są MY, dlaczego tak wiele kwestii dotyczącej zagospodarowania zielonych przestrzeni, ot, choćby udostępnienia ogródków działkowych na spacery dla mieszkańców podejmowanych jest przez pryzmat ekonomiczno-polityczny? Ratowanie miejskich pływalni w Londynie zaczęło się właśnie od oddolnego ruchu społecznego – przekonywał.
– Budowanie społeczeństwa obywatelskiego jest jedyną szansą na to, byśmy mieli wpływ na planowanie przestrzenne. Słysząc o planach, włączmy się w nie natychmiast” – stwierdziła siedząca na leżaku Jolanta Piecuch z organizacji pozarządowej „Stowarzyszeni Sąsiedzkie Włochy”.
Żywo dyskutowano także na temat renowacji Parku Skaryszewskiego oraz znajdowania kompromisu między planami rewaloryzacji parków a potrzeb mieszkańców.
– Równowaga jest bardzo ważna, nie możemy jednak pozwolić zginąć kulturowej spuściźnie sztuki ogrodowej – przekonywała dr Różańska. – Pamiętajmy, że rewaloryzacja ma na celu przedłużenie istnienia obiektu zabytkowego, nie oznacza nic złego, a takie obiekty to przecież żywe muzeum na świeżym powietrzu – przekonywała.
– W pełni rozumiem plany konserwatorów zabytków przy okazji parków typowo historycznych, nie widzę jednak sensu w odtwarzaniu ogrodzenia w parkach typowo rekreacyjnych, jak chociażby w przypadku Parku Kazimierzowekigo – odpowiadał Grzegorz Piątek. To stanowisko popierali mieszkańcy: – Czy park musi być ogrodzoną enklawą? Naprawdę chciałbym go ujrzeć w świetle księżyca.
Podobne zainteresowanie wzbudziły sprawy fanów jednośladów. – Nie należy reglamentować praw rowerzystów. Oczywiście nie mówię tu o miejscach takich, jak na przykład Wilanów, ale pamiętajmy o dostosowywaniu obiektów do aktualnych potrzeb mieszkańców. Idźmy na kompromis – przekonywał Piątek.
– Kilka lat temu miał miejsce wypadek, kiedy to rowerzysta potrącił matkę z dzieckiem. Przede wszystkim musimy więc dbać o bezpieczeństwo zwiedzających – zabrała głos Aleksandra Engler-Malinowska, rzecznik prasowa Łazienek Królewskich. – Niemniej jednak obiecuję, że ścieżka rowerowa, która powstaje teraz na terenie remontowanych Alei Ujazdowskich, będzie bardzo atrakcyjna dla rowerzystów – zapewniała.
Zapewne gdyby nie ograniczono czasu przeznaczonego na pierwsze „Śniadanie na trawie”, dyskusje potrwałyby do kolacji. Pomysł Ratusza wydaje się zatem naprawdę trafiony. Cieszy także fakt, że ogromna większość z przybyłych osób docenia piękno warszawskiej zieleni, a mieszkańcy chcą mieć wpływ na to, co dzieje się wokół nich. W końcu to właśnie latem przyroda wygląda najpiękniej, więc kiedy, jak nie teraz jeszcze bardziej zakochać się w Warszawie?
A już za tydzień, 25 lipca pomysłodawcy zielonych debat zapraszają na kolejne „Śniadanie na trawie”, które tym razem odbędzie się na Kępie Potockiej, nad kanałem przy pubie „Arab”. „Mniej niż park, więcej niż trawnik” – to temat przewodni najbliższego spotkania. Nad tym czy cmentarz może być parkiem, a targ kwiatowy ogrodem, jakiego rodzaju kontaktu z przyrodą potrzebujemy w mieście i jaka jest alternatywa dla „tradycyjnych” terenów zieleni miejskiej zastanawiać się będą m.in. mgr inż. Krzysztof Herman, architekt krajobrazu , doktorant w Katedrze Sztuki Krajobrazu SGGW oraz dr inż. architektury krajobrazu Edyta Rosłon-Szeryńska, adiunkt z Katedry Architektury Krajobrazu tej samej uczelni.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)