Kluczowe wsparcie w pierwszym roku po uzyskaniu statusu uchodźcy ma zapewniać Indywidualny Program Integracji (IPI) – roczne świadczenie finansowe połączone ze wsparciem pracowników i pracowniczek socjalnych. Jednak liczne niedostatki tego programu sprawiają, że IPI jest, delikatnie mówiąc, niedopasowany do realiów życia. O faktycznych problemach z funkcjonowaniem IPI rozmawiamy z Dorotą Nowok, specjalistką integracji w Fundacji Ocalenie.
Poza ośrodkiem, czyli w próżni
Indywidualny Program Integracji (IPI) przeznaczony jest dla osób, którym przyznano w Polsce status uchodźcy lub ochronę uzupełniającą. Ale droga do otrzymania wsparcia bywa wyboista od samego początku. „Zdarza się, że osoby nie są poinformowane, że mogą z takiego programu skorzystać. Może jakaś informacja była podana w ośrodku dla cudzoziemców, a ludzie ją słabo zrozumieli lub nie zrozumieli, że jest ważna. To może wynikać z bariery językowej” – mówi Dorota Nowok.
Czas jest tu krytyczny. Po otrzymaniu decyzji o ochronie, na złożenie wniosku o IPI jest tylko 60 dni. „Jeżeli nie zdążysz, nie masz możliwości przywrócenia tego terminu”.
Po otrzymaniu statusu osoby muszą opuścić ośrodek dla cudzoziemców, zazwyczaj w ciągu miesiąca lub dwóch. Teoretycznie IPI powinno zastąpić wsparcie udzielane w ośrodku. A jak jest w praktyce? „Mogę mówić z perspektywy Warszawy, gdzie IPI zajmuje się WCPR (Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie). Rodzina składa wniosek, tylko niestety WCPR jest tak przeciążony, że na decyzję czeka się długo, czasem nawet pół roku”.
Co dzieje się w tym czasie? Niektórzy zostają bez środków do życia. Większość osób wychodząc z ośrodka nie ma żadnych oszczędności. Przez pierwsze sześć miesięcy procedury uchodźczej obowiązywał ich zakaz podejmowania pracy zarobkowej. Choć po uzyskaniu statusu zakaz ten ustaje, zdobycie pracy pozwalającej się utrzymać zajmuje czas, a na pierwszą wypłatę z IPI trzeba czekać jeszcze bardzo długo. „Wiadomo, że niektóre osoby, które mają jakieś kontakty, czasem dorabiają nieformalnie. Ale wiele osób nie ma takiej możliwości. Zwłaszcza te, które nie porozumiewają się w żadnym języku słowiańskim, nie znają angielskiego, mają problemy zdrowotne, małe dzieci. […] Ludzie mogą z ośrodka dla cudzoziemców trafić do ośrodka interwencji kryzysowej, do noclegowni albo dosłownie na ulicę”.
Walka o przetrwanie
IPI, które z założenia ma być wypłacane co miesiąc przez rok, w praktyce trafia do osób uchodźczych w dużych, skumulowanych transzach. Zdarza się, że są to zaledwie dwa przelewy w ciągu roku. Taki system nie daje szans na odzyskanie poczucia stabilności ani na planowanie dalszych kroków. Niektórym z pomocą przychodzą organizacje pozarządowe, diaspory lub osoby prywatne. Inni zmuszeni są do zaciągania długów, które spłacają dopiero z IPI, gdy świadczenie w końcu nadejdzie.
Organizacje pozarządowe pracujące z osobami z doświadczeniem uchodźstwa od lat podkreślają, że wysokość wsparcia w ramach IPI nie pozwala na realizację integracyjnych celów programu. Osoby te nie mają przestrzeni na naukę języka polskiego, ponieważ brakuje im środków na podstawowe potrzeby. W 2025 roku wysokość świadczeń z IPI wzrosła i wynosi minimalnie 950 zł na osobę*. Wciąż jednak jest to kwota nieadekwatna do obecnych kosztów życia – nie wystarcza na pokrycie podstawowych wydatków, takich jak wynajem mieszkania czy wyżywienie. Mimo to, bez tego wsparcia sytuacja byłaby znacznie gorsza.
Mam klientkę, która, gdy dostała IPI, po raz pierwszy mogła kupić sobie kurtkę zimową. Gdyby nie te pieniądze, nie miałaby za co tego zrobić, bo wszystko wydawała na dzieci i podstawowe opłaty. […] To porażające, w jakiej biedzie żyją nieraz rodziny uchodźcze.
Dlaczego się pani nie uczy?
Jednym z ustawowych zobowiązań w ramach IPI jest uczestnictwo w kursach języka polskiego, jeśli zachodzi taka potrzeba. Większości osób oczywiście nie stać na kursy prywatne. Niektórym udaje się uczestniczyć w zajęciach organizowanych przez WCPR. Darmowe kursy organizują też niektóre organizacje społeczne, w tym Fundacja Ocalenie, choć lista chętnych jest zawsze wielokrotnie wyższa niż liczba miejsc, które możemy zaoferować. Pomijając dostępność kursów, barierą w podjęciu nauki jest też czas. Dorota przytacza przykład klientki, która pracowała na nocne zmiany. „Niektóre terminy kolidowały jej tak, że miała wybór: albo odsypiać pracę, albo iść na kurs. Gdyby ludzie przez ten rok dostawali takie wsparcie, że nie musieliby chodzić na nocki do pracy, tylko na przykład pracować w trochę mniejszym wymiarze, to byłaby inna sytuacja.”
A jest presja, by nauczyli się języka jak najszybciej. Cudzoziemki i cudzoziemcy spotykają się z tym np. w urzędach pracy. „Te wizyty w urzędzie bywają bardzo nieprzyjemne. Osoby muszą się nasłuchać, dlaczego jeszcze nie umieją polskiego, czemu się nie uczą. A przecież się uczą. Ale po roku albo kilku miesiącach nauki i tak nie mają szansy przegadać urzędniczki.”
Niskie świadczenia zmuszają do podejmowania każdej dostępnej pracy. Kobiety często pracują w gastronomii lub przy sprzątaniu, mężczyźni w usługach kurierskich lub na taksówkach. „Jeden klient mówił mi, że jest w stanie się utrzymać, jeśli pracuje po 12 godzin dziennie. A potem po pracy siada do polskiego”. Samo znalezienie pracy też nie jest proste, szczególnie dla muzułmanek noszących chusty. „Słyszały wprost, że jeżeli noszą chusty, to nie będą mogły w danym miejscu pracować. […] Pracodawcy czują się bezkarni, wiedząc, że ta osoba nigdzie nie pójdzie, nie zgłosi tego, bo nie ma narzędzi, wiedzy, boi się konsekwencji”.
Co jest indywidualnego w Indywidualnym Programie Integracji?
„Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to indywidualne zaangażowanie pracowniczki czy pracownika socjalnego” – przyznaje Dorota Nowok. Podkreśla, że w WCPR pracuje wiele pomocnych i zaangażowanych osób. „Miałam przypadek klientki z trójką dzieci, której pracowniczka WCPR pomogła znaleźć pokój. Nie wiem, w jaki sposób ona to załatwiła, myślę, że przez swoje prywatne kontakty. W innym wypadku rodzina trafiłaby pewnie do ośrodka interwencji kryzysowej. Gdy klientka już wiedziała, że nie straci za miesiąc dachu nad głową, poszła do pracy i zaczęła samodzielnie, z naszym wsparciem, ogarniać inne sprawy. Dzieci są już w szkołach, w przedszkolach, wszystko jest ok”.
Problemem w IPI nie jest brak zaangażowania pracowników i pracowniczek socjalnych, ale to, że mają przypisanych zbyt wiele rodzin. Nie mają czasu, żeby świadczyć taką pomoc integracyjną, jaka jest zapisana w ustawie. Brakuje też przestrzeni na zbudowanie relacji i zaufania, które są kluczowe we wspieraniu rodzin uchodźczych, mierzących się ze skomplikowanymi problemami, mających za sobą wiele trudnych doświadczeń.
Sytuacja jest jeszcze trudniejsza dla osób z grup wrażliwych, z problemami zdrowotnymi, niepełnosprawnościami czy traumą.
Pracujemy z osobami, które mają doświadczenie wojny i związane z tym konsekwencje. Ktoś ma problemy ze słuchem, ktoś chroniczne bóle, bo był np. blisko wybuchu podczas bombardowania. Bardzo trudno im uczestniczyć w standardowych kursach polskiego. Dobrze by było, żeby plany integracyjne zaczęły uwzględniać indywidualne sytuacje osób z grup wrażliwych
– podsumowuje Dorota.
Dorota Nowok – specjalistka ds. integracji w programie Witaj w domu. Absolwentka socjologii i filologii rosyjskiej na UJ w Krakowie. W Fundacji Ocalenie pracuje od 2019. Współtworzyła punkt pomocy rzeczowej w Warszawie, pracowała jako menedżerka pomocy rzeczowej. Obecnie pracuje w charakterze specjalistki pomagającej rodzinom uchodźczym w integracji i odnalezieniu się w Polsce.
*Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12 lipca 2024 r. w sprawie zweryfikowanych kryteriów dochodowych oraz kwot świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej (https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20240001044/O/D20241044.pdf#page=1.00&gsr=0)
Chcesz pomóc?
Osoby z doświadczeniem uchodźstwa potrzebują wsparcia, aby odbudować swoje życie w nowym kraju. Ustawiając stałą wpłatę na działania Fundacji Ocalenie, stajesz się ich wsparciem w odzyskiwaniu stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa.
Źródło: Fundacja Ocalenie