Zachęcony sytuacją w której rząd, którego nie ma, publikuje swój program zdecydowałem się przeczytać dokument pod tytułem “Państwo dla obywateli. Plan rządzenia 2005-2009” (http://www.ipia.org.pl) i muszę powiedzieć, że się absolutnie rozczarowałem. Niestety jest to kolejny dokument, który mówi o tym jak “jeszcze lepiej” rządzić Polakami, zamiast stworzyć ramy dla samoorganizacji społecznej. Państwo jest tu sprawnym narzędziem, którego celem jest rozwiązanie problemów, z jakimi borykają się obywatele.
Przekonanie, że wiele można zrobić dla Polaków, ale nic nie da
się zrobić z nimi jest w naszej tradycji dość powszechne. Widocznie
elity polityczne w Polsce nadal wyznają ten pogląd i jakby nie
tylko nie zauważają procesów, jakie zachodzą we współczesnych
demokracjach, ale także wydaje im się, że czas zatrzymał się gdzieś
na przełomie lat 89-90, kiedy społeczeństwo biernie przygladało się
działaniom "oświeconej" władzy. Oczywiście nie jest tak, aby
autorzy nie widzieli konieczności podnoszenia wymiaru
obywatelskiego i społecznego polityki, ale praktycznie jedynie w
perspektywie międzynarodowej.
Zadziwiające, jak światły dokument w perspektywie Unii
Europejskiej, "która musi być przejrzysta i zrozumiała dla swoich
obywateli", a obywatele "muszą mieć wpływ na proces podejmowania
decyzji i kontrolę ich wykonania" może być umiarkowany w prawach
obywateli w kwestiach krajowych. Co prawda, mamy sugestię, że
należy upublicznić i uspołecznić proces stanowienia prawa poprzez
konsultacje "w odpowiednio sformalizowanej procedurze", ale z
konkretów mamy tylko propozycję wprowadzenia procedury publicznego
wysłuchania. W dokumencie pojawia się zasada pomocniczości, ale
również w kontekście Unii Europejskiej, a nie warunków krajowych
(pomocniczość w reszcie dokumentu przywołana jest bodaj jeszcze
tylko raz, w kontekście zwiększenia uprawnień rzeczników konsumenta
przy samorządach). Jeżeli dodamy wizję udziału organizacji
pozarządowych jedynie jako elementu (oczywiście po podmiotach
komercyjnych) nowego systemu pośrednictwa pracy, to być może
zrozumiałe stanie się przeniesienie dialogu z organizacjami
pozarządowymi do Ministerstwa Kultury.
Zupełnie pomijam tu takie kwestie, jak problemy związane ze
zwiększeniem uprawnień Urzędów Marszałkowskich, bo przerabialiśmy
je dość dokładnie jako organizacje pozarządowe w ramach konsultacji
NPR-u - jak rozumiem z dokumentu sprawna władza Państwa dla
Obywateli nie jest zainteresowana zdaniem obywateli.
Jednym słowem, jako obywatel jestem rozczarowany propozycją
Obywatelskiej podobno Platformy, choć na usprawiedliwienie trzeba
dodać, że wśród polskich polityków wszystkich opcji świadomość
znaczenia obywateli i zakładanych przez nich organizacji jest
ciągle w stadium początkowym.
Źródło: inf. własna