– Mamy poczucie sensu, że robimy coś dla ludzi, którzy z kolei zrobili wszystko, co tylko mogli, by to miasto jakoś przetrwało. To nie podlega żadnej dyskusji, ani kalkulacji – mówi Janusz Owsiany, prezes Stowarzyszenia Monopol Warszawski, które wygrało konkurs na prowadzenie tymczasowego domu dziennego wsparcia dla powstańców warszawskich.
O dom dziennego wsparcia apelowali sami powstańcy. Zgłaszali taką potrzebę między innymi Stowarzyszeniu Monopol Warszawski, narzekając, że po każdej kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego czują się opuszczeni i mało kto zajmuje się ich codzienną egzystencją.
Stowarzyszenie zaczęło więc naciskać Urząd m.st. Warszawy, by zmienić tę sytuację. Stołecznych władz nie trzeba było długo prosić, tym bardziej, że do nich także docierały prośby środowisk kombatanckich: zdecydowano, że dom dziennego wsparcia dla powstańców warszawskich powstanie przy ulicy Hrubieszowskiej 9. Mieści się tam zabytkowa fabryka, którą dopiero trzeba przystosować do tego, by mogła pełnić założoną funkcję. Do tego czasu powstańcy warszawscy będą mogli korzystać z tymczasowego domu dziennego wsparcia przy ulicy Nowolipie 22. Na dwuletni projekt Urząd m.st. Warszawy przeznaczył 1,6 miliona złotych.
– Środowisko powstańców warszawskich wielokrotnie zgłaszało potrzebę miejsca dedykowanego tylko im. Chcą się czuć tu gospodarzami. Chcą przyjmować gości, w tym młodzież, by dochodziło do integracji międzypokoleniowej, ale generalnie ten dom ma być jednak przede wszystkim dla nich – mówi Magdalena Łań z Urzędu m.st. Warszawy.
Pożytek i frajda
Konkurs na prowadzenie tymczasowego domu wygrało Stowarzyszenie Monopol Warszawski. Janusz Owsiany, prezes Stowarzyszenia, przyznaje, że ostatnie tygodnie przed otwarciem domu były sporym wyzwaniem: oferta domu miała być bowiem dostępna dopiero od 1 listopada, tymczasem działania rozpoczęły się de facto już 30 września. Jednocześnie więc trwała adaptacja lokalu, by zapewnić jak najszerszą ofertę (pokój do rehabilitacji, bibliotekę, miejsce spotkań, stołówkę) i organizowane były różne wydarzenia, by sprawdzać, co może cieszyć się największym zainteresowaniem podopiecznych.
– Przede wszystkim chcemy, aby powstańcy mieli z tego pożytek i frajdę. Wiemy, że to musi potrwać, aby się oswoili z miejscem i powiedzieli, co ich cieszy, co sprawia, że chcą tu wracać – mówi Janusz Owsiany.
Z tymczasowego domu dziennego wsparcia korzystają głównie dwie grupy powstańców. Jedni są „wypychani” z domu przez swoje dzieci, które chcą mieć w środku dnia trochę czasu dla siebie. Zaś dom przy Nowolipiu 22 oferuje seniorom znacznie więcej niż cztery ściany i telewizor. Druga grupa to osoby wytypowane przez gremia zrzeszające powstańców warszawskich – przychodzą m.in. po to, aby pomagać w rozmaitych zajęciach.
A tych jest sporo, bo prowadzący dom starają się, żeby każdy dzień w tygodniu roboczym był zaplanowany i wypełniony atrakcjami. Są więc koncerty, są prelekcje o historii miasta przygotowywane przez oddział akademicki Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, od nowego roku ma być też rehabilitacja podczas zajęć z tanga. Przyjeżdżać ma także młodzież licealna, by spędzać czas z powstańcami: rozmawiać, spisywać wspomnienia, ale też np. grać w gry planszowe.
Powstańcy są generalnie nastawieni dość entuzjastycznie do faktu, że istnieje takie miejsce tylko dla nich, jednak każdy ma trochę inne oczekiwania. Jedni chcą siedzieć w grupie i rozmawiać o tym, o czym setki razy już rozmawiali. Ale są i tacy, którzy chcą spędzać czas aktywnie. Jako przykład Janusz Owsiany podaje jeden z pomysłów, który zyskał bardzo duże poparcie powstańców: uruchomienie strzelnicy. Z oczywistych względów nie jest to możliwe do zrealizowania.
Są i poważniejsze wyzwania. Na przykład nakłonienie seniorów, aby chcieli korzystać z przygotowanej oferty żywieniowej. W tymczasowym domu dziennego wsparcia posiłki uwzględniają zalecenia dietetyczne dla osób starszych. Są jednak podopieczni, którzy jeżdżą po ośrodkach kombatanckich i sprawdzają, gdzie mogą najlepiej zjeść.
Wolontariusze poszukiwani
Innym wyzwaniem jest znalezienie wolontariuszy – z odpowiednimi warunkami fizycznymi i przygotowaniem medycznym – którzy chcieliby pomagać w transporcie powstańców do i z tymczasowego domu. Nie wystarczy sam kierowca, który nie może odpowiadać za to, że osoba starsza, mająca problemy z poruszaniem się, upadnie przy wsiadaniu do samochodu i coś sobie zrobi. Potrzebny jest dodatkowo wolontariusz, by ubezpieczać taką osobę.
Stowarzyszenie, próbując zapewnić swoim podopiecznym atrakcyjne zajęcia i dobrą opiekę, musi jednocześnie borykać się z biurokratycznymi absurdami. Obiekt, w którym znajduje się tymczasowy dom dziennego wsparcia jest podzielony na dwie części. Jedna jest własnością Urzędu m.st. Warszawy, druga należy do Agencji Mienia Wojskowego. Obie mają wspólną połać dachową, która przecieka. Urząd pomógł zabezpieczyć dach nad swoją częścią, co jednak trwało pół roku. W przypadku części wojskowej jest jeszcze trudniej, bo chociaż jest dobra wola, to problemu wciąż nie udało się rozwiązać. Wszystko zaś przez to, że dach został zaadaptowany na parking, mimo że nie był do tego projektowany.
– Pewne rzeczy wymagają tu więc czegoś, co nie mieści się w żadnej filozofii pracy, żadnym kodeksie urzędniczym. Dużo robimy improwizując i starając się wykorzystywać to, czym dysponujemy najlepiej jak się da. Potrzeba do tego samozaparcia – przyznaje Janusz Owsiany.
Mimo to Stowarzyszenie Monopol Warszawski stara się, by tymczasowy dom dziennego wsparcia dla powstańców warszawskich działał jak najlepiej. Wymaga to codziennego wsłuchiwania się w potrzeby i kreatywności, ale – jak mówi Janusz Owsiany – warto.
– Mamy poczucie sensu, że robimy coś dla ludzi, którzy z kolei zrobili wszystko, co tylko mogli, by to miasto jakoś przetrwało. To nie podlega żadnej dyskusji, ani kalkulacji – tłumaczy Janusz Owsiany.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23