Podczas Forum Demokracji Osobistej dyskusje toczyły się wokół tego, w jaki sposób internet wpływa na poziom otwartości rządu i partycypacji obywatelskiej. Dostępność i przejrzystość to bowiem ważne narzędzia do rozliczania instytucji publicznych, czyli walki z korupcją, motywujące zarazem obywateli i obywatelki do „brania spraw w swoje ręce”.
Koniec bezkarności
Na straży
E-rząd a My-rząd / E-gov i We-gov
Interesującym i kontrowersyjnym wątkiem we wspomnianej rozmowie był przywołany przez Rakara problem z uzyskaniem (gwarantowanego prawem) dostępu do informacji publicznej, z którym bloger radzi sobie… przekupstwem. Makiaweliczne pytanie o to, czy cel uświęca środki nie ma internetowego rodowodu, wydaje mi się jednak, że internet powoli zmienia kontekst, w którym sytuuje się ten problem. Tradycyjny model współpracy i komunikacji z politykami rozpięty jest pomiędzy jednostkami/partiami a „masą wyborczą” – w takim świecie odległa i niedostępna władza jawi się jako abstrakcyjna, wroga i odhumanizowana. Nowe technologie nie tyle usprawniają przepływ informacji pomiędzy tak zarysowanymi (lud – rząd) obozami, co decentralizują jej struktury w ogóle umożliwiając obywatelom i obywatelkom rozmowę i działanie na rzecz wspólnie zdefiniowanych problemów.
Zrób to
Jednak warto pamiętać, że zmiana (diabeł?) tkwi też w postawach, codzienności, żeby nie napisać „w nas”.
Źródło: Technologie.org.pl