Rząd chce szeroko konsultować tworzone akty prawne. Zgłasza jednak wątpliwości. Obawia się zalewu informacyjnego i procesu przyjmowania opinii. Poszczególne resorty z oporem podchodzą do Kodeksu konsultacji wypracowanego przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. O konsultacjach debatował parlamentarny zespół ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Ministerstwo Gospodarki z kolei prowadzi pilotażowy program, który ma pozwolić stworzyć platformę internetową służącą do prowadzenia konsultacji on-line. – Dwa miesiące temu uruchomiliśmy serwis konsultacje.gov.pl. Zamieszczone są tam akty prawne Ministerstwa Gospodarki. Stworzyliśmy też zakładkę „Zmieniaj z nami prawo”, gdzie można zgłaszać uwagi odnośnie obowiązujących przepisów – wyjaśniał podczas spotkania parlamentarnego zespołu ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi Mariusz Haładyj z Ministerstwa Gospodarki.
Jak opanować strumień opinii
Obecnie BIP odzwierciedla obieg dokumentów papierowych. – Mamy ambicję, aby ścieżka legislacyjna odbywała się wyłącznie on-line, żeby to stanowilo rzeczywisty obieg dokumentów. To przyszłość – mówił Maciej Berek, prezes Rządowego Centrum Legislacji.
Przyznał też, że procedura prawodawcza musi być transparentna, że powinna służyć uzyskaniu pełnej wiedzy na dany temat. – Przechodzimy z modelu, kiedy zadajemy komuś pytania, na model, kiedy otwieramy się na uwagi każdego.
Jego wątpliwości dotyczyły „opanowania” strumienia informacji, które mogą być efektem szerokich konsultacji i „odsiewania” ich. – To wymaga kompetencji ze strony administracji – podkreślał.
Konsultacje – jego zdaniem – powinny być obligatoryjne, wszelkie odstępstwa powinny zdarzać się w wyjątkowych sytuacjach i wymagałyby wytłumaczenia powodów takiej decyzji.
– Od szybkości podejmowania decyzji zależy jednak sprawność zarządzania państwem – zwrócił uwagę. – Na pewno też trzeba odróżnić uzyskiwanie opinii eksperckich od szerokich konsultacji.
Państwo coraz bardziej przejrzyste, ale…
– Zgadzam się, że w ostatnich latach proces stanowienia prawa jest bardziej przejrzysty i partycypacyjny. Czy te zmiany są jednak wystarczające? Cieszy nas przyjecie przez Radę Ministrów Programu Lepsze Regulacje. Bylibyśmy zadowoleni, gdyby ten program był realizowany przez poszczególne resorty. Dotąd rozporządzenia w tej kwestii wydały tylko dwa ministerstwa – mówił Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że wszystkiego nie da się konsultować. Czasem trzeba działać natychmiast i od reguły można odstąpić. Niemniej, tą regułą powinien być obowiązek prowadzenia konsultacji. W przypadku ustaw, które nie budzą zainteresowania można prowadzić dobre konsultacje eksperckie – dodała.
Podczas dyskusji zwracano uwagę, że udane konsultacje muszą być zrozumiałe dla obywatela. – Za efektywność konsultacji oraz formułowanie pytań odpowiada ich gospodarz – tłumaczył Tomasz Schimanek z Akademii Rozwoju Filantropii. – Drugą stronę trzeba przygotować do tego, by dała sensowną odpowiedź, trzeba ją wyposażyć w wiedzę. Nowoczesne narzędzia są ważne, bo ułatwiają dostęp obywatelom do konsultacji, ale nie są wcale najważniejsze.
Piotr Waglowski dodał, że tylko akt prawny w randze ustawy dotyczący konsultacji jest w stanie zapewnić obywatelowi kontrolę nad obowiązkiem prowadzenia konsultacji przez władzę, by wspomniane „wyjątki od reguły” nie zdarzały się za często.
– Przymus jest najgorszym modelem zarządzania – argumentował Maciej Berek. – Lepiej wprowadzać zmiany stopniowo. Lepiej dać wiedzę urzędnikom i powoli ich przyzwyczajać.
Jakub Wygnański ze Stoczni chciałby „master planu”, dzięki któremu wszystkie resorty przyjęłyby Kodeks konsultacji. – Może wymyślić rodzaj zachęty dla innych resortów. Może powinny próbować konsultacji w ograniczonej formie – zastanawiał się. – Jeśli chcemy od obywateli współodpowiedzialności za państwo, to musimy ich dopuścić do współdecydowania.
Zdaniem przedstawicielki Fundacji Synapsis konsultacje to nie zalew informacji, ale darmowa wiedza dla urzędników, darmowe ekspertyzy, które przygotowywane sa społecznie.
– Rząd nie boi się konsultacji. Urzędnik musi tylko nauczyć się rozróżniać opinie i „dokopać się” do wiedzy, która z nich wynika – przekonywał Maciej Berek.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)