NATHALIE BOLGERT: Organizowaliśmy różne ważne i mądre rzeczy, których potrzebowała „Solidarność”. Pewnego dnia dostałyśmy z koleżanką zlecenie na zakup bujnej peruki zakrywającej jak najwięcej głowy i twarzy – wspomnieniem ze stanu wojennego dzieli się z ngo.pl Nathalie Bolgert.
W latach 80., na początku stanu wojennego, byłam studentką i członkinią Stowarzyszenia Solidarność Polska-Francja, które wspierało struktury podziemnej „Solidarności” w Polsce. Na co dzień organizowaliśmy różne ważne i mądre rzeczy, których „Solidarność” potrzebowała, np. szukaliśmy i tłumaczyliśmy różne wzory statutów związku zawodowego i pomagaliśmy kolportować podziemną literaturę. W stanie wojennym załatwialiśmy to, czego w komunistycznej Polsce nie można było załatwić. Pewnego dnia dostałyśmy z koleżanką informację zawierającą wymiary obwodu głowy wraz z poleceniem, żeby kupić perukę w tych wymiarach (pamiętam, że były okropnie duże, więc wnioskowałyśmy, że peruka spocznie na głowie męskiej, choć nie było to sprecyzowane). Peruka miała być bujna i zakrywać jak najwięcej głowy i twarzy.
Wybrałyśmy się, wtedy chyba po raz pierwszy, do znanych w Paryżu domów towarowych Lafayette i cały dzień spędziłyśmy w przymierzalni działu peruk. Wszystkie mierzyłyśmy osobiście, więc było to potwornie zabawne. Ze względu na duży rozmiar – nie miałyśmy wielkiego wyboru. Kupiłyśmy bujną fryzurę z długich, czarnych, wydaje mi się dziś, włosów. Podałyśmy ją przez kuriera. Była na to w tamtym czasie cała procedura – wiedziałyśmy mniej więcej kto, co do Polski wozi, choć nie było specjalizacji w perukarstwie.
Dziesięć lat później, na początku lat 90. przyjechałam do Polski i poznałam Zbyszka Bujaka – bardzo ważną dla mnie wtedy postać. Okazało się w rozmowie, że w czasie ukrywania się w stanie wojennym nosił olbrzymią perukę bujnych, czarnych włosów!
Źródło: inf. własna (ngo.pl)