Zapraszamy do lektury kolejnego artykułu z cyklu wolontariusze o wolontariacie: „Wolontariat mam we krwi” - rozmowa z Darią Węgrzynek z Fundacji Dzień dla Życia.
Barbara Guca: – Dobry wieczór Dario. Na początku powiedz parę słów o sobie.
Daria Węgrzynek: – Dobry wieczór. Więc tak, obecnie mam 20 lat, urodziłam się w Krakowie, na co dzień pracuję, a w weekendy uczęszczam na studium florystyczne.
Skąd się wziął u Ciebie pomysł, by zostać wolontariuszką? To była kwestia wewnętrznej potrzeby, inspiracji, czy ktoś do niego zachęcił?
D.W.: – Pomysł pełnienia wolontariatu pojawił się sam. Mówię tutaj o wolontariacie, który podjęłam z pełną świadomością jako coś odrębnego, ponieważ wcześniej pełniłam szkolny wolontariat w ramach dodatkowego zajęcia, natomiast na wolontariat, który był czymś odrębnym, zdecydowałam się w technikum. Pierwszą ofertę znalazłam przypadkowo. Wysłałam zgłoszenie i tak zaczęła się moja przygoda z wolontariatem.
Pamiętasz czego dotyczył Twój pierwszy wolontariat?
D.W.: – Nie pamiętam dokładnie, ale to był na pewno jakiś bieg!
Na sportowo?
D.W.: – Generalnie, jeżeli decydowałam się na wolontariat akcyjny, to był to z reguły bieg. W Krakowie jest mnóstwo biegów, np. Kraków Business Run, KrwioBieg, Bieg Świetlików lub Perły Małopolski organizowane na terenie całego województwa (Szczawnica, Skała, Rabka, Kościelisko, Zawoja). Jest w czym wybierać.
Gdzie obecnie pełnisz wolontariat?
D.W.: – Obecnie działam w Fundacji Dzień dla Życia. Zajmujemy się szerzeniem idei o krwiodawstwie, rejestracji w bazie dawców szpiku kostnego, podpisywaniu oświadczeń woli o przekazaniu narządów po śmierci do przeszczepu.
Oprócz tego działamy również w zakresie nauki pierwszej pomocy oraz organizujemy wykłady na temat krwiodawstwa i transplantologii. Naszym celem jest dotarcie do jak największej ilości osób, by wiedzieli, że taka forma pomocy jest bardzo ważna.
Walczymy również z mitami, ponieważ często krwiodawstwo kojarzy się z bólem i poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, a tak naprawdę taka pomoc jest bezbolesna, nie stanowi dużego obciążenia dla organizmu, a można komuś bardzo pomóc i jeszcze dostać czekoladę. Uświadamiamy społeczności, że przez małe gesty ratują życie drugiej potrzebującej osobie.
Jak długo działasz w Fundacji?
D.W.: – Niedługo będę miała pierwszą rocznicę swojej działalności w Fundacji.
Co należy do Twoich podstawowych obowiązków?
D.W.: – Przede wszystkim jestem koordynatorką działań Fundacji na terenie Małopolski. Przykładowo, jeżeli ktoś chciałby zorganizować swój Dzień dla Życia, trafia do mnie i ja mu pomagam, jak tylko zdołam. Instruuję, od czego trzeba zacząć, prowadzę przez kolejne etapy.
Sama również organizuję różne akcje szerzące informacje o naszej działalności. Najlepszym przykładem moich działań jest Dzień dla Życia zorganizowany w tym roku w Krakowie. Obecnie planuję różne akcje na 2016.
Czy pełnisz jakiś wolontariat poza Fundacją?
D.W.: – Tak, ponieważ nie lubię się ograniczać i staram się angażować w inne działania, np. Bieg Świetlików, czy Perły Małopolski.
Co Ci daje wolontariat? Czy dzięki swojemu zaangażowaniu w tego typu działania znalazłaś coś, czego nie znalazłaś wcześniej?
D.W.: – Wolontariat dał mi szczególny rodzaj satysfakcji z tego, co robię oraz poczucie bycia docenionym. Na pewno nauczył mnie wiele wartościowych rzeczy, a przede wszystkim doceniać życie, zdrowie i rodzinę oraz aby cieszyć się nawet z drobnych rzeczy. Radość z tego, co robię również jest dla mnie bardzo ważna.
Poza tym jestem osobą, która lubi widzieć efekty swoich działań i tutaj to osiągam, czy przez zorganizowane wydarzenie, czy przez zwykły uśmiech na twarzy drugiej osoby, który jest uśmiechem magicznym, niepowtarzalnym.
Jaka jest Twoja opinia, pogląd na kondycję wolontariatu w Polsce?
D.W.: – Zauważyłam, że z roku na rok jest co raz lepiej. Jest co raz więcej kół wolontariatu w podstawówkach, w gimnazjach. Wydaje mi się, że to jest bardzo dobre rozwiązanie, by szerzyć idee wolontariatu wśród młodych, bo wtedy uczą się o tym, że warto pomagać i wyciągają z tego wnioski, pozytywne mam nadzieję. A im wcześniej zacznie się uświadamiać dzieci/młodzież tym lepiej, ponieważ od młodości uczą się, że bezinteresowna pomoc jest czymś ważnym w życiu.
Obecnie pełniony wolontariat, szczególnie ten w Fundacji, jest związany z Twoją ścieżką kariery, wiążesz z tymi działaniami przyszłość?
D.W.: – Tak, wiążę. Wolontariat w Fundacji daje mi dużo, ponieważ poznaję wielu ludzi i zdobywam dużo doświadczenia. Bardzo lubię organizować imprezy, wydarzenia i właśnie przez Fundację poszerzam swoją wiedzę i doświadczenie.
Rozumiem, że w przyszłości chcesz się zajmować profesjonalną organizacją imprez?
D.W.: – Chciałabym, jest to moje marzenie na przyszłość.
Wspomniałaś o znajomościach, jakie zdobywasz. Są to znajomości bardziej zawodowe, profesjonalne, czy również prywatne? Jakie relacje nawiązujesz z ludźmi z Fundacji i tymi poznanymi poza nią?
D.W.: – W Fundacji średnia wieku wynosi 21 lat, jesteśmy więc dosyć młodą ekipą, ale w podobnym wieku i traktujemy się jak rodzina. Dzielimy ze sobą nasze wzloty i upadki, świętujemy zwycięstwa i wspieramy, gdy ktoś z nas ma problem. Fakt, że jesteśmy młodzi niektórym przeszkadza, ale to jeszcze bardziej nas zespala i motywuje do wspólnej pracy, dzięki czemu często spotykamy się z pozytywnym odbiorem naszej działalności.
Wolontariat dla Fundacji pomógł mi nawiązać również dużo znajomości poza nią, przez co mogę szybciej do kogoś trafić, np. w kwestii organizacji eventu już wiem, do kogo mam się zwrócić, żeby coś załatwić lub do kogo mogę się zwrócić po pomoc. Na początku, gdy zaczynałam, nie było tak łatwo.
Nawiązałaś nie tylko te bliższe relacje, ale również te praktyczne?
D.W.: – Dokładnie.
Zanim się rozwinęłaś jako wolontariuszka i zobaczyłaś, jak to wygląda, miałaś jakieś obawy związane z wolontariatem?
D.W.: – Miałam obawy. Największą było to, że czasu mi na nic nie wystarczy. Bałam się, że zaniedbam szkołę przez udzielanie się w wolontariacie. Oczywiście dałam radę i połączyłam obie sfery. Najlepszym przykładem jest Dzień dla Życia, który organizowałam podczas nauki do matury. Maturę zdałam, a Dzień Dla Życia odbył się bez żadnych zakłóceń, więc wydaje mi się, że to był mój pierwszy sukces.
Miałam moment, w którym powiedziałam sobie, że kończę z wolontariatem, że nie będę tego robić, ale później doszłam do wniosku, że nie mogę odpuścić, bo nie byłabym sobą. Gdybym miała usiąść i nic nie robić, moje życie byłoby nudne i bez sensu.
Podczas Małopolskiej Gali Wolontariatu otrzymałaś specjalne wyróżnienie. Jakie to uczucie zostać docenionym na całe województwo?
D.W.: – Było to dla mnie ogromne wyróżnienie i poczułam ogromną radość z tego, że ktoś docenił to, co robię. Taka świadomość dodaje energii do dalszego działania, bo wiesz, że zmierzasz w dobrym kierunku. Dzięki tej Gali robię dalej, to co mam robić i nie poddaję się pomimo, że czasami jest pod górkę. Również to, że zostałam zgłoszona sprawiło, że poczułam się doceniona. W domu też mam ogromne wsparcie mojego chłopaka i moich rodziców.
Czyli masz nie tylko wsparcie zespołu Fundacji, ale także rodziny?
D.W.: – Oczywiście. Moja rodzina bardzo wspiera moje działania, również właśnie mój chłopak, którego udało mi się zarazić potrzebą pomagania. To wszystko sprawia, że jestem dumna z tego, co robię. Wszyscy wokół mnie wspierają, ale również motywują do działania. Moja przyjaciółka Kasia jest dla mnie takim motywatorem. Sama, pomimo młodego wieku, przeszła chorobę i wygrała walkę z białaczką, co uświadomiło mi, że warto pomagać. Ona daje mi motywację, dzięki niej wiem, że nie warto się poddawać, trzeba być wytrwałym i dążyć do celu.
Na koniec powiedz mi, czy masz jakiś pomysł, jak zachęcić innych do wolontariatu? Jak dotrzeć do osób, które mają wątpliwości, czy podjąć się takiej formy działalności.
D.W.: – Przede wszystkim należy pokazywać pozytywną stronę wolontariatu, ponieważ to co daje zwykłe „dziękuję” od osoby, której pomogłeś albo uśmiech na jej twarzy, łzy wzruszenia – to uczucie jest jedyne w swoim rodzaju. Obecnie młodzież woli usiąść przed komputerem albo pójść na imprezę niż pomóc drugiej osobie, czy zwierzakom w schronisku lub nawet pójść do szpitala i zwyczajnie porysować z dziećmi lub pograć w gry. W tygodniu wystarczy poświęcić dwie godziny, a takim osobom, z którymi spędziło się ten czas daje to ogromną radość.
Warto pomagać, a to, że jest się docenionym przez różne organizacje daje dodatkową motywację. Warto również dołączyć do jakiejś fundacji, bo wtedy nie jest się samemu, tylko działa się w grupie, więc jest raźniej, a zawarte znajomości zostają na długo. Przez wolontariat zdobywamy nowe doświadczenie oraz nawiązujemy nowe znajomości. Kolejnym plusem są nowe umiejętności, które zdobywamy. Pomagajmy.
Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę i życzę dalszych sukcesów, zarówno zawodowych, jak i tych wolontaryjnych.
D.W.: – Dziękuję bardzo.
Rozmowę przeprowadziła Barbara Guca, wolontariuszka Regionalnego Centrum Wolontariatu w Krakowie
Artykuł powstał w ramach projektu „Centrum Obywatelskie” współfinansowanego ze środków Gminy Miejskiej Kraków.