– Przede wszystkim bardzo cieszę się, że Ministerstwo Finansów przekazało informację o tym, które organizacje i w jakim rozmiarze skorzystały z 1% podatku za 2007 rok. Takie dane powinny być jawne – mówi Jakub Wygnański w rozmowie z ngo.pl na temat tego, jakie wnioski można wysnuć z tej listy.
– Jaka myśl Ci się nasuwa, gdy widzisz ten swoisty
ranking?
Jakub Wygnański: – To w pewnym sensie przypomina trochę
sytuację ogłoszenia wyników wyborów. Nareszcie mogę się dowiedzieć,
kto wygrał i jakie są zbiorowe preferencje. To porównanie wydaje mi
się o tyle trafne, że 1% nie ma w istocie charakter
filantropijnego. Analogia do wyborów jest znacznie bliższa. W tym
głosowaniu każdy z podatników sam podejmuje decyzję co do strategii
przekazania tych pieniędzy. Są tacy, którzy rozumują tak: dajmy
tym, którzy mają dużo, gdyż będą mieli więcej, zrobią coś solidnego
i na pewno są wiarygodni. Są też tacy, którzy zastosują zupełnie
inną metodę: szukają tych, którym wiedzie się gorzej i dla których
ich wsparcie będzie miało większe znaczenie. Do tej pory podatnicy
musieli zgadywać, która organizacja należy do której z kategorii,
teraz można to sprawdzić. Opublikowanie tej listy zapewne (choć w
sposób trudny do przewidzenia) wpłynie na decyzje podatników. Bez
względu na to, kto się z tego ucieszy, a kto się tym zmartwi,
decyzje podejmowane z wiedzą o wynikach będą bardziej racjonalne
niż podejmowane bez niej.
– Czy uważasz, że pierwsza dwudziestka może być
zaskoczeniem?
J. W.: – Na tej liście pierwszych 20 są oczywiście organizacje
bardzo znane, ale pewnie niewiele osób by przypuszczało, że
najwięcej, bo 32 miliony uzyska Fundacja dla Dzieci „Zdążyć z
Pomocą” i że kolejne po nim będzie Dzieło Pomocy Świętego Ojca Pio
z kwotą 16 milionów i dopiero na kolejnych miejscach organizacje,
które uruchomiły potężne kampanie medialne Fundacja Anny Dymnej
„Mimo wszystko”, SOS Wioski Dziecięce oraz Warszawskie Hospicjum
dla Dzieci. Dopiero dalej w rankingu, choć i tak wysoko, znalazły
się takie medialne giganty jak WOŚP czy Fundacja TVN „Nie jesteś
sam”.
Dwoje „zwycięzców” to nie są podmioty, które są jakoś
wyjątkowo i szeroko znane w mediach. Wniosek jest taki: organizacje
te przyjęły jakiś inny, mniej medialny, a bardziej „sieciowy” model
apelowania o 1%. W szczególności Fundacja „Zdążyć z Pomocą”, która
udostępnia konta na rzecz indywidualnych dzieci potrzebujących
pomocy korzysta z pracowitości i zaangażowania osób bliskich
konkretnym podopiecznym. Używają oni różnego rodzaju sieci
społecznych (także prowadzonego na ich własny koszt mailingu) do
mobilizowania wpłat na rzecz konkretnego dziecka. Ja osobiście nie
uważam, żeby w kategoriach systemowych użycie 1% na rzecz
indywidualnych osób było dobrym rozwiązaniem, ale to w tym momencie
to nie ma znaczenia. Wynik, jak widać, jest imponujący.
– Co jeszcze rzuca się w oczy?
J. W.: – Interesujące jest to, że ten 1 % ma swoją specyficzną
geografię – to znaczy z tych ok. 300 milionów, 100 milionów zebrały
organizacje z siedzibą zarejestrowaną w Warszawie. Czyli 1/3 to
jest Warszawa. Uderza i smuci natomiast fakt, że jest około 1000
gmin, w których, jak się okazuje, nie znalazła się ani jedna
organizacja, której przekazano 1% podatku. To może oznaczać, że
lokalnie mieszkańcy nie widzą w bezpośrednim otoczeniu takiej
organizacji, której chcieliby powierzyć swój 1%. To jest coś, o
czym warto pomyśleć w przyszłych latach. Wierzę, że ten 1% mógłby
być teoretycznie podstawą do tworzenia jakiejś instytucji typu
community foundation, której założenie byłoby takie:
mieszkańcy poszczególnych gmin, społeczności po prostu jakby się
umawiają na to, że ten 1 % zostaje u nich i że wspólnie tworzą z
tego jakiś zasób, który później względnie rozsądnie jest
dzielony.
– Jakie są jeszcze konsekwencje ujawnienia tych danych?
J. W.: – Trudno mówić o ujawnieniu, bo to nie są dane tajne.
To raczej upublicznienie. Ważną konsekwencją tego zdarzenia będzie
zapewne to, że pojawią się (i tak być powinno) pytania o to, na co
spożytkowane zostały uzyskane kwoty. Trzeba przypomnieć, że 1% jest
przywilejem zarezerwowanym dla specyficznej grupy organizacji – dla
organizacji o statusie pożytku publicznego. Uzyskanie tego statusu
nie jest szczególnie trudne (pozwolę sobie nawet uznać, że status
ten uzyskuje się zbyt łatwo, a traci zbyt trudno). Mają one
jednak jeden fundamentalny obowiązek – jest nim jawność przed
opinią publiczną. Podkreślmy – przed opinią publiczną!, a nie przed
administracją, gdyż obowiązki sprawozdawcze w stosunku do
administracji dotyczą wszystkich organizacji. To jest super ważne –
to jest rodzaj umowy między obywatelami / opinią publiczną,
państwem a organizacjami. Moim zdaniem organizacje pożytku
publicznego powinny być wręcz ultra transparentne. Nie wchodzę w
tej chwili w szczegóły, jednak każdy może na własną rękę sprawdzić,
że z tych dwudziestu, które są na samym szczycie tej listy, aż
osiem nie upubliczniło sprawozdania ze swojego działania za rok
2007 na stronach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, a
przypominam, że to jest ich ustawowy obowiązek. Ja akurat w tej
sprawie jestem dość radykalny, uważam, że po bezskutecznym wezwaniu
do uzupełnienia tej informacji z urzędu do Sądu Rejestrowego
powinien trafiać wniosek o skreślenie takiej organizacji z listy
organizacji pożytku publicznego.
– Co jeszcze wynika z tej listy?
J. W.: – Sporo wynika z samej lektury listy pod kątem tego,
komu dajemy te pieniądze i każdy na własną rękę wnioski takie może
wyciągnąć. Zresztą ten materiał trzeba poddać głębszej
statystycznej analizie i pewnie niebawem taka systematyczna wiedza
będzie dostępna. Na pierwszy rzut oka jednak widać wyraźnie, że
„zwycięzcą” są organizacje, które zbierają środki na pomoc
dzieciom, w szczególności dzieciom chorym. Wspieramy zatem przede
wszystkim cele niekwestionowalne i bezpieczne. To nie jest zarzut,
po prostu obserwacja. Na marginesie jednak warto spytać, czy nie
powinno być tak, że tego rodzaju działania będą na
satysfakcjonującym poziomie finansowane ze środków publicznych, a
zatem z pozostałych 99% naszych podatków. Nie twierdzę, że tak
jest, ale że tak powinno być. Wtedy być może byłaby większa
odwaga i gotowość do użycia 1% na cele mniej oczywiste, ważne dla
obywateli choć niekoniecznie należące w tak oczywisty sposób do
zobowiązań państwa.